Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo w El Chico. Jest wyrok

BAS
Poznański Sąd Okręgowy skazał 47-letniego Aleksandra S. na dożywocie za zabójstwo jednego ochroniarza i ciężkie obrażenia ciała drugiego w agencji El Chico w lipcu 1995 roku.

Dwadzieścia lat temu, około czwartej nad ranem, do salonu odnowy biologicznej dla panów weszło trzech mężczyzn. Mówili po rosyjsku. Maksim, Andriej i Sasza, Zamówili po drinku, ale nie chcieli skorzystać z usług pań do towarzystwa. Jeden z nich chciał zadzwonić. Barmanka skierowała go do pokoju socjalnego dla personelu. Wszedł z nim jeden z ochroniarzy. Wtedy został zaatakowany. Jeden z napastników miał broń. Drugi - nóż. Piotr J. zdążył jeszcze krzyknąć do drugiego ochroniarza: - Darek, oni mają broń! Przeżył jedynie Piotr J. postrzelony w brzuch, udo i łokieć.

Zabójcy pozostawili odciski linii papilarnych na mapie drogowej, paczce papierosów i szklanym blacie stolika przy którym siedzieli. Zostały one zabezpieczone i zeskanowane, ale w 1996 roku sprawa została umorzona, bo nie było ich z czym porównać. Dopiero w 2006 roku Niemcy zwrócili się do polskiej policji, prosząc o zweryfikowanie karty daktyloskopijnej niejakiego Zbigniewa L., podejrzewanego o rozbój. Okazało się, że pan L. zgubił swoje dokumenty w pociągu, ale odciski palców są identyczne z zabezpieczonymi po strzelaninie w poznańskiej agencji, a należą do Aleksandra S.

Zobacz też: Zabójstwo w El Chico. Poznański sąd bada sprawę sprzed 19 lat

W ubiegłym roku stanął przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Nie przyznał się do winy, twierdząc, że w 1995 roku nie było go w Polsce. Posługiwał się skradzionymi lub zagubionymi dokumentami. Kupował polskie i litewskie paszporty, ponieważ w Niemczech przebywał nielegalnie. Swoich dokumentów - jako urodzony w Tadżykistanie emigrant - nie posiadał. Mówił, że wszystko stracił podczas trzęsienia ziemi, ale ani ten kraj ani Federacja Rosyjska nie potwierdziły jego obywatelstwa.
Niestety, okazało się, że w 2005 roku były funkcjonariusz CBŚ zabrał z laboratorium zabezpieczone w agencji El CHico dowody. Został za to skazany, ale obrońcy oskarżonego wykorzystali tę sytuację, twierdząc, że skoro nie ma materialnych dowodów, Aleksander S. nie może być skazany. Tydzień temu, podczas poniedziałkowej rozprawy, prokurator przekonywał, że według biegłych skany odcisków są nawet bardziej precyzyjnym dowodem niż te zabezpieczone na przedmiotach.

- Przyjechali do Poznania z zamiarem zabójstwa - mówił oskarżyciel, powołując się na zeznania dwóch świadków, według których Aleksander S. miał być "żołnierzem" szczecińskiego gangu, który zamierzał przejąć wpływy z poznańskich agencji towarzyskich.
Prokurator zażądał dla niego dożywocia - z ograniczeniem, że o warunkowe, przedterminowe zwolnienie może wystąpić po po czterdziestu latach.

- Materiałów dowodowych praktycznie nie ma - przekonywali obrońcy oskarżonego. Kwestionowali wiarygodność świadków z przestępczym życiorysem i przypominali, że świadkowie z agencji nie rozpoznali Aleksandra S. Przekonywali sąd do uniewinnienia oskarżonego.

Zobacz też: Egzekucja w El Chico. Do sądu po... 19 latach! [ZDJĘCIA]

- Nie przyznaję się do tego przestępstwa. Nie było mnie w tamtym miejscu i w tamtej chwili - powiedział Aleksander S.
Wczoraj sąd ogłosił wyrok. Uznał Aleksandra S. winnym zabójstwa Dariusza T. i usiłowania zabójstwa Piotra J., który przeżył tylko dzięki szybkiej operacji, po której miesiąc przeleżał w szpitalu.

Za pierwszy czyn skazał go na dożywocie. Za drugi - na 25 lat. Sędzia Katarzyna Wolff opisała przebieg tragicznego poranka sprzed 20 lat. Dla sądu wiarygodnym dowodem były skany odcisków palców oskarżonego, zabezpieczone na przedmiotach z agencji oraz mapie, pozostawionej w samochodzie, którym uciekali egzekutorzy z poznańskiej agencji. A także blizna pod pachą - kierowca, który wiózł ich do Szczecina zapamiętał, że jeden z jego pasażerów oglądał do drodze zranienie w tym właśnie miejscu.
Po niemal dwudziestu latach nie potrafił jednak rozpoznać tego mężczyzny, podobnie jak pracownice agencji. Ale biegli antropolodzy, którzy porównywali portret pamięciowy podejrzanego sporządzony po zdarzeniu koreluje z obecnym wyglądem oskarżonego.

- Nie ma takiej możliwości, by błędnie ocenić ślady daktyloskopijne - powiedziała sędzia Katarzyna Wolff. Przypomniała zeznania świadków, między innymi Przemysława F., któremu Aleksander S. miał się chwalić, że to on zabił ochroniarza w El Chico.

- Zdaniem sądu, tylko taka kara jest sprawiedliwa za zbrodnię, jakiej oskarżony się dopuścił. Przyjechali z zamiarem zabójstwa - mówiła sędzia Wolff. - Było to zabójstwo na zlecenie.

W ocenie sądu, motywem były porachunki w świecie przestępczym. Po ogłoszeniu wyroku prokurator Mikołaj Gajewicz powiedział, że dobiega końca postępowanie przeciwko podejrzanym o zlecenie napaści na poznańską agencję - mężczyzn, którzy w latach dziewięćdziesiątych kierowali gangami w Szczecinie.

Zobacz też: El Chico: Oskarżony o egzekucję w agencji sądzony po 20 latach

Obrońca oskarżonego Krystian Bojanowski zapowiedział apelację, ale przed pisemnym uzasadnieniem orzeczenia nie chciał mówić o szczegółach.

Aleksander S. spokojnie wysłuchał wyroku. Jakby perspektywa dożywocia dotyczyła kogoś innego...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski