Poznańskiemu sądowi pozostały jedynie skany i eksperci od daktyloskopii... Na dzisiejszej rozprawie stawiło się trzech. Wielkopolski koordynator AFIS; biegły, który wprowadził do systemu linie papilarne ujawnione w El Chico oraz były kierownik Pracowni Daktyloskopijnej w Laboratorium Kryminalistycznym poznańskiej policji. To on w 1995 roku uczestniczył w oględzinach miejsca zdarzenia i zabezpieczał ślady, znalezione na folii paczki papierosów, mapie samochodowej, naczyniach oraz szklanym blacie stolika.
Zobacz też: Zabójstwo w El Chico. Do sądu po... 19 latach! [ZDJĘCIA]
- Pamiętam, że w jednym z pomieszczeń, gdzie mieścił się barek, przebywała kobieta, która tam pracowała. Wskazała mi stolik, przy którym siedzieli mężczyźni. Stolik był biały, przykryty taflą szyby. Zostały tam szklanki, literatki i szklana popielniczka z niedopałkami - powiedział biegły. Precyzyjnie relacjonował, jakich czynności dokonywał, jak rozpylał proszek nazywany sadzą angielską i przenosił ślady na specjalną folię, zabezpieczył, opisał i opatrzył pieczęciami, a naczynia i blat ze stolika zabrał do laboratorium.
Mimo bardzo starannych i szczegółowych zeznań ekspertów obrońcy oskarżonego Aleksandra S. na różne sposoby próbowali wykazać, że zeskanowane odciski linii papilarnych nie są tak wartościowymi dowodami jak same odciski. Emerytowanemu już grafologowi, który zabrał naczynia i blat, zadawali pytania o dalsze losy szklanek. - Co się z nimi fizycznie działo dalej? - indagowali. Ale tego już biegły po latach nie pamiętał...
Sprawdź: Zabójstwo w El Chico nadal bez konsekwencji
Tłem pytań obrony był oczywiście skandal z zagubieniem śladów Aleksandra S. przez funkcjonariusza CBŚ. Sąd zamierzał dziś przesłuchać ochroniarza, który przeżył egzekucję w El Chico oraz partnerkę oskarżonego. Świadek nie dotarł - podobno nie można ustalić, gdzie przebywa. Przyjechała natomiast z Niemiec Galina S. Sąd przesłuchał ją przy pomocy tłumacza języka rosyjskiego, który towarzyszy na ławie oskarżonych Aleksandrowi S.
- Poznałam Saszę trzynaście i pół roku temu w Niemczech. Wiedziałam, że ma fałszywe paszporty, bo nielegalnie przebywał na terenie Niemiec - zeznała. - Kiedy byliśmy parą opowiadał mi o sobie. Wiem, że urodził się w Tadżykistanie, nie miał rodziców, wychowywał się w domu dziecka.
Wiedziała, że był w wojsku na granicy z Afganistanem i studiował, ale dyplomu nie ma. Stracił go, jak inne dokumenty podczas trzęsienia ziemi. Mieszkali razem w Niemczech. - Kupował paszporty od Polaków i Litwinów, ale mówił, że w Polsce nie był - powiedziała Galina S.
Sam 46-letni Aleksander S. nie przyznał się do strzelania w El Chico. Twierdzi, że w 1995 roku przebywał już w Niemczech.
Sąd wyznaczył terminy dwóch kolejnych rozpraw na początek czerwca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?