– Z pełną odpowiedzialnością, zaznaczając, że nie wiążą mnie żadne relacje z oskarżonymi i mając świadomość mojego pokrewieństwa z Moniką G., uważam, że odpowiedzialność karną i moralną za tę sytuację (zbrodnię w Żernikach – dod. red.) ponosi prokurator Jan S. – tak mówił w poniedziałek w sądzie Przemysław G., policjant oraz krewny zamordowanej Moniki G.
I dodawał: – Gdyby policja dostała od prokuratora zielone światło, by połączyć obie sprawy, to do tej zbrodni by nie doszło. W kuluarowych rozmowach prokurator S. wypowiadał się lekceważąco i pogardliwie traktował tę sprawę. Od osób trzecich usłyszałem, że on „żadnymi gaciami zajmował się nie będzie”.
Czytaj też: Mord w Żernikach: czterej policjanci oskarżeni. Matka zamordowanej Moniki jest wściekła na śledczych
W procesie o niedopełnienie obowiązków oskarżonych zostało czworo policjantów, którzy pracowali w komisariacie na Nowym Mieście. Marzena L. przyjmowała skargi Moniki i jej matki. Z kolei Paweł I. był wiceszefem Wydziału Kryminalnego w tej jednostce. Prokuratura Krajowa zarzuciła im dwojgu, że nie skierowali do władz Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu wniosku Moniki o przyznanie ochrony.
Sprawdź też:
Dwaj kolejni oskarżeni policjanci to Piotr R. i Krzysztof W. Oni z kolei, zdaniem Prokuratury Krajowej, mieli „wspólnie i w porozumieniu” sporządzić trzy nieprawdziwe notatki. Zdaniem śledczych niezgodnie z prawdą wpisali w dokumenty, że w ciągu tygodnia przed morderstwem podejmowali nieudane próby zatrzymania Sławomira B. Wszyscy twierdzą, że są niewinni.
W poniedziałek jako świadek w sądzie zeznawał Przemysław G., krewny Moniki, który opowiadał, jak starał się pomóc 21-latce, kiedy dowiedział się o jej sytuacji. Wspominał, że od policjantów z Nowego Miasta chciał się dowiedzieć, czy byłoby możliwe połączenie w jedno postępowanie sprawy, którą oni prowadzili ze sprawą, którą badali policjanci z Wildy. Obie dotyczyły Sławomira B. i jego zachowania wobec Moniki.
– Piotr R. powiedział, że nie powinno być z tym problemu. Wykazywał duże zadowolenie z tego faktu tym bardziej, że to pozwoliłoby wyjść policjantom z wnioskiem aresztowym wobec Sławomira B. – zeznawał Przemysław G.
I dodawał: – Dzień później policjanci zadzwonili i poinformowali mnie, że prokurator Jan S. nie był zainteresowany, by te sprawy połączyć. Ta sytuacja była dla mnie zdumiewająca i szokująca. Gdyby wtedy połączono obie sprawy, była możliwość skutecznego zapobiegnięcia tej tragedii.
Prokurator Jan S. również pojawił się w poniedziałek w sądzie. Był on drugim, obok Przemysława G., świadkiem, który miał być tego dnia przesłuchany. Ostatecznie do tego jednak nie doszło. Wszystko dlatego, że wobec prokuratora nadal trwa postępowanie dotyczące ewentualnego uchylenia dla niego immunitetu w kwestii dotyczącej rzekomo nieprawidłowego nadania biegu wnioskowi Moniki G. o przydzielenie jej ochrony.
Sprawdź też:
Jest to o tyle istotne, że w przypadku, gdyby immunitet Jana S. został uchylony a on sam usłyszał zarzuty Prokuratury Krajowej, wtedy w procesie policjantów mógłby odmówić składania zeznań. Z kolei jeśli jego immunitet nie zostanie uchylony, będzie on musiał składać zeznania w procesie policjantów.
Sprawdź też: Poznań: Właściciel kamienicy chciał wyrzucić z budynku 101-latkę? Kobieta zmarła, lecz sprawa w sądzie nadal trwa
Do tej pory Sąd Dyscyplinarny nie zgodził się na uchylenie immunitetu prokuratora w dwóch innych sprawach, w tym m.in. w wątku dotyczącym niepołączenia obu postępowań policyjnych na Nowym Mieście i Wildzie w jedną sprawę. Ten wątek jest już prawomocnie zakończony i nie dopatrzono się w nim winy prokuratora.
Sprawdź też:
Do brutalnej zbrodni w Żernikach doszło w marcu 2016 roku. 21-letnia Monika G. zginęła z rąk swojego byłego partnera Sławomira B. On sam później popełnił samobójstwo i został odnaleziony po kilku dniach. Szybko zaczęło wychodzić na jaw, że Sławomir B. miał wcześniej już niejednokrotnie grozić dziewczynie i używać wobec niej przemocy. Monika po zerwaniu dowiadywała się od Sławomira, że ten wywiezie ją do lasu, potnie jej twarz, brzuch i nie będzie mogła mieć dzieci. Robił zdjęcia jej matce na stacji benzynowej i chwalił się tym w SMS-ach, by zwiększyć w rodzinie poczucie zagrożenia.
Mimo że rodzina zgłaszała to na policji i prosiła o przyznanie 21-latce ochrony, ze strony policji nie doczekała się szybkiej reakcji. Od 9 lutego do 23 marca, gdy Sławomir w końcu zamordował Monikę na oczach jej matki, poznańska policja i prokuratura otrzymały kilka zgłoszeń. Monika prosiła o pomoc, ale postępowania toczyły się „swoim trybem”. Prokuratura oskarżyła potem czworo policjantów związanych ze sprawą.
Sprawdź też:
- Jakie psy są najniżej w rankingu inteligencji?
- 10 najbardziej niebezpiecznych dróg. Tu ginie najwięcej osób
- Lody naturalne w Poznaniu. Tu zjesz najlepsze!
- Ten człowiek przeżyje każdy wypadek samochodowy [ZDJĘCIA]
- Żebractwo to świetny biznes! "Zawodowy" żebrak zdradza, jak naciąga ludzi i ile na tym zarabia
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?