Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo Ziętary: Kiedy świadkowie mówili prawdę?

Łukasz Cieśla
Aleksander Gawronik nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nie znał Jarosława Ziętary, a dziennikarz nie zagrażał jego interesom
Aleksander Gawronik nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nie znał Jarosława Ziętary, a dziennikarz nie zagrażał jego interesom Łukasz Gdak
Dwaj ważni świadkowie ws. dotyczącej zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary w tym tygodniu odwołali swoje zeznania. Maciej B., ps. Baryła i Marek Z. już nie obciążają byłego senatora Aleksandra Gawronika. Co to oznacza dla procesu?

Odwołanie zeznań przez Macieja B., ps. Baryła i Marka Z. nie było zaskoczeniem, bo obaj jeszcze na etapie śledztwa zaczęli zmieniać swoje wcześniejsze zeznania. Twierdzili, że nie mówili prawdy, gdy relacjonowali, że to były senator Aleksander Gawronik namawiał do zabójstwa Jarosława Ziętary.

Jednak poznański Sąd Okręgowy, w którym toczy się proces, może stwierdzić, że obaj wcześniej mówili prawdę, a teraz kłamią. Co postanowi sąd, dowiemy się na zakończenie procesu, gdy zapadnie wyrok.

„Był chudy, nosił bułgary”

Wtorkowej rozprawie towarzyszyły specjalne środki ostrożności. W sądzie pojawił się Maciej B., ps. Baryła. Poznaniak odsiaduje dożywocie za zabicie policjanta. O przedterminowe zwolnienie może starać się dopiero po 35 latach. Przed laty miał brać udział w pobiciu Ziętary, co miało odstraszyć dziennikarza od zajmowania się poznańską „szarą strefą”.

We wtorek odczytano zeznania „Baryły” ze śledztwa oraz odtworzono nagranie z przesłuchania w prokuraturze i wizji lokalnej, podczas których obciążał Aleksandra Gawronika.

„Baryła” z detalami opowiadał o specyfice Poznania z początku lat 90. Jakimi samochodami się jeździło, jakie ubrania nosiło. Wspominał, że dziennikarz był typem „szkieletora”, chodził w adidasach, tzw. bułgarach, miał rozczochraną fryzurę, „niczym Einstein”, rozciągniętą koszulkę. Opowiadał też, jak to wówczas majętny biznesmen Gawronik, bojąc się dziennikarza, namawiał do zabójstwa. Bo „pismak” za bardzo „węszył”.

Do spotkania, na którym Gawronik ponoć podżegał do zabójstwa, doszło w Elektromisie, w obecności szefa firmy Mariusza Świtalskiego. „Baryła” pracował dla tego biznesmena. Niesfornego dziennikarza, który według relacji „Baryły” wcześniej nie chciał przyjąć łapówki, mieli uprowadzić ochroniarze z Elektromisu. A morderstwa dokonać, pochodzący z byłego ZSRR, osobiści ochroniarze Aleksandra Gawronika.
„Baryła” na etapie śledztwa opowiadał długo i barwnie. Czasami płakał i wzruszał się. Zwłaszcza gdy opowiadał, jak za więziennymi murami w Rawiczu grożono jemu i jego rodzinie, bo poszedł na współpracę ze śledczymi. Gdy jednak w listopadzie 2014 roku, na polecenie krakowskiej prokuratury zatrzymano Gawronika, „Baryła” zaczął się wycofywać. Napisał wtedy list do aresztowanego byłego senatora, w którym odwoływał swoje zeznania. Ponoć wkurzył się, że dał śledczym mocny materiał i niczego nie dostał w zamian.

Tamten list dopiero po dłuższym czasie miał dotrzeć do adresata, a „Baryła” szybko stwierdził, że jednak nie odwołuje swoich zeznań. Śledczym tłumaczył, że działał w dużym stresie i był zły, że nic się nie dzieje w jego sprawie. Bo nadal siedział w więzieniu, a liczył, że zostanie ułaskawiony przez prezydenta.

Łaska „Baryły”

Ostatecznie, na początku 2015 roku, „Baryła” znowu odwołał zeznania. Tym razem definitywnie. Dlaczego Maciej B. się wycofał?
„Baryła” poprosił wówczas o spotkanie naszego dziennikarza Krzysztofa M. Kaźmierczaka, który od lat zajmuje się sprawą zniknięcia Ziętary. Jak relacjonował potem Kaźmierczak, na spotkaniu w więzieniu w Gębarzewie „Baryła” przepraszał za Jarka. Tłumaczył, że musi wycofać zeznania obciążające Gawronika z powodu gróźb.

„Baryła” inaczej wspomina tamtą rozmowę.

Podczas wtorkowej rozprawy, trwającej ponad siedem godzin, najpierw stwierdził, że kłamał, gdy obciążał Gawronika. Bo gdy śledczy obiecali prawo łaski, on zgodził się złożyć kłamliwe zeznania na Gawronika. Ale gdy nie wyszedł na wolność, odwołał nieprawdziwe zeznania.

We wtorek „Baryła” odniósł się też do relacji naszego dziennikarza. Zapewniał, że rozmawiał z Kaźmierczakiem jedynie o prawie łaski. Liczył, że dziennikarz o tym napisze, artykuł przeczyta któryś z ważnych polityków i taki nacisk spowoduje, że jednak wyjdzie na wolność.

Kiedy „Baryła” mówił prawdę? Krakowska prokuratura uważa, że przestępca wcześniej był prawdomówny. Potwierdzać ma to opinia psychologa złożona już do akt sprawy. Z kolei w opinii Aleksandra Gawronika i jego obrońcy, „Baryła” kłamał podczas śledztwa. Świadczyć ma o tym mowa jego ciała, co rzekomo było widać na nagraniu z przesłuchania.
W środę odbywała się kolejna odsłona procesu. Tym razem zeznania obciążające Gawronika odwołał Marek Z. To były bokser, cinkciarz, właściciel tygodnika "Poznaniak" i ochroniarz z Elektromisu. Wcześniej twierdził, że to Gawronik chciał zabicia dziennikarza.

Podczas środowej rozprawy Marek Z. część tych zeznań podtrzymał, innym zaprzeczył. To znaczy, zdaniem Marka Z., Gawronik bywał w Elektromisie, ale on nie słyszał żadnej rozmowy o planowanym zabójstwie Ziętary. Twierdził też, że taka rozmowa nie mogłaby się odbyć w szerszym gronie osób.

Marek Z., w przeciwieństwie do „Baryły”, wszystkiego nie odwołał. Ale zaprzeczył kluczowym kwestiom wskazującym na winę Gawronika. Mówił, że podczas przesłuchań doszło do nadinterpretacji jego słów.

Polowanie na prokuratura

Ubiegły tydzień przyniósł też zmianę taktyki ze strony jedynego oskarżonego, czyli Aleksandra Gawronika.
Zmienił adwokata, bo dotychczasowego, czyli Krzysztofa Urbańczaka zastąpiła Patrycja Leśkiewicz. Niemalże od razu nowy obrońca przystąpił do ataku i złożył wnioski dowodowe zmierzające do wykluczenia z procesu prokuratora Piotra Kosmatego. Formalnie obrona chciałaby przesłuchać autora aktu oskarżenia. W praktyce chodzi o jego odsunięcie od sprawy.

Nowy obrońca Aleksandra Gawronika oraz sam oskarżony zarzucają prokuratorowi nieformalne kontakty z dziennikarzem Krzysztofem M. Kaźmierczakiem. Miało do nich dojść jeszcze na etapie śledztwa.

Nasz dziennikarz poinformował z kolei o dziwnych zdarzeniach po wtorkowej rozprawie. Wraz z prokuratorem Kosmatym poszedł do lokalu na Starym Rynku. Chciał z nim porozmawiać o umorzonym wątku ze sprawy zabójstwa Ziętary.
Podczas spotkania ktoś zaczął robić im zdjęcia. Po chwili pewna osoba, ponoć z otoczenia Gawronika, miała jednej z poznańskich redakcji zaoferować bezpłatne zdjęcia prokuratora i dziennikarza. Gawronik, gdy zapytaliśmy go o sprawę zdjęć, zapewniał, że nie wie, kto i na czyje zlecenie je robił.

Decyzję o ewentualnym odsunięciu od sprawy prokuratora Kosmatego mają podjąć jego przełożeni z Krakowa. Jeśli tak się stanie, trzeba będzie powtórzyć ostatnią rozprawę. Tę, podczas której zeznania odwołał Marek Z., były ochroniarz z Elektromisu. Bo to w trakcie tej rozprawy obrona złożyła wniosek zmierzający do wykluczenia autora aktu oskarżenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zabójstwo Ziętary: Kiedy świadkowie mówili prawdę? - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski