Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Założyły Sukienkę, by się rozwijać

Redakcja
Panie z  Klubu Kobiet Sukienka od trzech lat spotykają się co miesiąc w jednej ze swoich ulubionych kawiarni. Od lewej: Zoja, Mirka, Bogna, Ola, Beata, Barbara. Zdjęcie robi Aleksandra.
Panie z Klubu Kobiet Sukienka od trzech lat spotykają się co miesiąc w jednej ze swoich ulubionych kawiarni. Od lewej: Zoja, Mirka, Bogna, Ola, Beata, Barbara. Zdjęcie robi Aleksandra. Archiwum KKS
Kobiety mają już dość siedzenia w domu i plotek przy kawie z sąsiadką. Chcą realizować swoje pomysły, kształcić się i zabierać głos w ważnych sprawach. I są przekonane, że aktywną można być w każdym wieku. O siedmiu paniach, które założyły Klub Sukienka, ich spotkaniach, dyskusjach i próbie poznania samych siebie piszą Karolina Koziolek i Paulina Jęczmionka.

Są dojrzałymi, ale wciąż poszukującymi spełnienia, kobietami. Mają mężów, dzieci i wnuki. Niektóre z nich pracują, inne są już na emeryturze. Na pierwszym miejscu stawiają dom i życie rodzinne, ale chcą także robić coś tylko dla samych siebie. Postanowiły więc, że wspólnie będą odkrywać prawdę o sobie i otaczającym je świecie.

Tak powstał w 2006 roku poznański Klub Kobiet Sukienka. Idea spotkań przy kawie i poważnej dyskusji o sprawach tego świata zrodziła się w głowie Bogumiły Chabowskiej, emerytowanej księgowej. Kobieta swoim pomysłem zaraziła znajome.

- Po pierwsze, chciałyśmy znaleźć coś, co nadal mobilizowałoby nas do samorozwoju - tłumaczy Bogumiła Chabowska. - Po drugie, chcemy oddać społeczeństwu to, co od niego dostałyśmy.
Co ciekawe, panie na początku spotkań klubu prawie się nie znały. Wszystkie były bliższymi lub dalszymi znajomymi Bogumiły Chabowskiej.

A dlaczego akurat Sukienka? - To bardzo prosta nazwa, która zarazem wiele symbolizuje: sukienka to coś przypisanego wyłącznie kobietom, zasłania ich cielesność, chroni, ale zarazem ukrywa ich wnętrze - tłumaczy inicjatorka klubu.

Zmieniają siebie

Sukienka nie ma siedziby. Kobiety umawiają się w swoich ulubionych poznańskich kawiarniach. Najczęściej jest to Republika Róż albo Chimera przy Starym Rynku. Spotkania odbywają się raz w miesiącu. Na każde z nich kobiety przygotowują pisemną wypowiedź na jeden, wybrany wcześniej, temat. Utrata, pamięć, piękno, feminizm, edukacja, ale także: seriale, moda, wspomnienia - to tylko niektóre z zagadnień omówionych przez trzy lata działalności klubu.

Początkowo pani Bogumile trudno było przekonać znajome do takiej formuły spotkań. - Ludzie boją się mówić o sobie, a czasami wręcz nie potrafią - mówi Bogumiła Chabowska. - Paradoksalnie w dużej mierze pomogło nam to, że na początku prawie się nie znałyśmy. Przed obcymi ludźmi czasem łatwiej się otworzyć.

Kobiety uznały, że mają sporo do zaoferowania sobie i innym. Przez całe dotychczasowe życie chłonęły wiedzę, miały różne doświadczenia, więc teraz chcą się nimi podzielić. - Nie chodzi nam o wielkie sprawy - tłumaczy Bogumiła Chabowska. - Uważamy, że zmienianie świata należy zacząć od siebie. Dla Klubu Sukienka najważniejsze jest bowiem to, by jego członkinie mogły odkrywać prawdę o nich samych i świecie.

- Przygotowywanie się na każde spotkanie i konieczność napisania tekstu zmusza do pogłębionej refleksji nad jakąś sprawą - mówi Bogumiła Chabowska. - Wcześniej, kiedy słyszałam na przykład o pojęciu piękna czy feminizmie, coś sobie pomyślałam, a z reguły po prostu przyjmowałam to do wiadomości. Teraz muszę wyrobić sobie własne zdanie. Kobiety z Sukienki uważają, że dzięki spotkaniom wyszły z ukrycia i otworzyły się bardziej na otoczenie.
Dziś żadna z nich nie żałuje decyzji o wstąpieniu do grupy. Wszystkie podkreślają, że bardzo ważne było dla nich skonfrontowanie swoich przemyśleń z innymi. - Okazało się, że każda z nas ma inne zdanie na różne tematy - mówi pani Ola, która jest w klubie od początku. - Porównanie opinii przynosi często zaskakujące i pouczające rezultaty.

Jednym z nich jest wydana w 2009 roku książka "Siedem kobiet w poszukiwaniu wartości", w której zamieściły teksty, wcześniej przygotowywane na spotkania. Książka jest niesamowitą, często niezwykle wzruszającą, refleksją dojrzałych kobiet m.in. na temat dzieciństwa, feminizmu, miłości. Autorki komentują także polski system edukacji, nasz stosunek do pieniądza czy bycia gwiazdą.

- W tekstach, które pisałyśmy było wiele wspomnień i przemyśleń - mówi Zofia Ignatowicz z Sukienki. - Wydawało się nam, że są na tyle ciekawe, że można podzielić się nimi z innymi. Panie twierdzą, że ich mężowie życzliwie przyglądają się ich poczynaniom. - Szczególnie kiedy powstawała książka, dawali nam wiele luzu i nigdy nie zaglądali przez ramię, chociaż dręczyła ich ciekawość - mówi Bogumiła Chabowska.

Nigdy nie jest za późno

Członkinie Klubu Sukienka są przekonane, że w żadnym wieku nie jest za późno na odkrywanie własnego piękna i budowanie wiary w siebie. Dlatego namawiają inne kobiety do organizowania podobnych do Sukienki spotkań. I okazuje się, że wiele kobiet ich inicjatywę podziwia.

- Kobiety zwykle zaczynają myśleć o sobie, kiedy odchowają dzieci i wnuki - mówi Gabriela, emerytowana nauczycielka, wieloletnia dyrektorka jednego z poznańskich liceów. - Moje pokolenie rzadko myślało o tym, by aktywnie udzielać się w społeczeństwie. Miałyśmy wtedy mniej możliwości i jeszcze mniej wolnego czasu.

Gabriela nigdy wcześniej nie słyszała o tym, by kobiety spotykały się w kawiarni i według określonej formuły dyskutowały na wybrane tematy. - Rozmowy przy ciastku z sąsiadką są miłe i na pewno potrzebne - uważa. - Ale z drugiej strony, człowiek ma wieczną potrzebę rozwijania się. Dlatego powinnyśmy też brać udział w takich spotkaniach, jakie organizują panie z Sukienki. Dyskusje z osobami wykształconymi, na wysokim poziomie kulturalnym, pozwalają nam pogłębiać wiedzę i kształtować poglądy.

Pomysł kobiet z Klubu Sukienka podoba się Krystynie Łybackiej, poznańskiej posłance. Sama chętnie wzięłaby w takim spotkaniu udział. I jest przekonana, że pomysł spodobałby się wielu paniom.
- To forma aktywności, która z jednej strony zwiększa u kobiet poczucie własnej wartości, pogłębia ich wiedzę na wiele tematów, a z drugiej po prostu mobilizuje do aktywności i wyjścia z domu - ocenia Krystyna Łybacka.
Z paniami poszukującymi pomysłu na aktywne spędzenie życia na emeryturze Krystyna Łybacka spotyka się podczas dyżurów poselskich. Przychodzą do niej kobiety, które nie chcą bezczynnie siedzieć w domu. - Koniec aktywności zawodowej nie oznacza przecież końca aktywności życiowej - uważa posłanka. - Przejście na emeryturę to właśnie doskonały moment, by zacząć się rozwijać.
Po prostu rozmawiajmy!

Paniom z Sukienki pomysłu gratulują inne organizacje kobiece. W podobny sposób, także jako grupa nieformalna, rozpoczynało swoją działalność poznańskie Stowarzyszenie Kobiet Konsola. Na początku jego członkinie spotykały się w miejskich kawiarniach lub własnych domach.

- Z czasem, po wejściu w życie kolejnych pomysłów, naszą działalnością zainteresowała się większa liczba kobiet - opowiada Anna Kamińska ze stowarzyszenia Konsola. - Podejmowałyśmy coraz więcej inicjatyw, których realizacja wymagała formalnej rejestracji. Dlatego utworzyłyśmy stowarzyszenie. Anna Kamińska uważa, że Klub Sukienka może być świetną inspiracją do tworzenia kolejnych kobiecych grup. I nie jest ważne, czy będą miały formalną strukturę. Każda próba wyjścia poza mury domu jest bowiem doskonałą okazją do aktywizacji.

Potwierdzają to także socjologowie, mówiący o ciągłej potrzebie budowania wśród Polaków społeczeństwa obywatelskiego. - W Polsce społeczeństwo obywatelskie w zasadzie istnieje głównie w dyskursie, a nie faktycznie - twierdzi dr Aldona Żurek, socjolog UAM.

Badania nad wartościami Polaków przeprowadzone przez Stefana Nowaka, warszawskiego socjologa, pokazują, że funkcjonujemy na dwóch poziomach. Pierwszy to poziom mikro, do którego zalicza się aktywność na niwie rodzinnej i w grupie przyjaciół. Drugi nazywamy poziomem makro. Chodzi tu o nasze funkcjonowanie w szerokiej zbiorowości, jaką jest naród.

- Pomiędzy tymi poziomami nie ma nic - mówi dr Aldona Żurek. - W socjologii nazywamy to "próżnią socjologiczną". Oznacza to, że w naszym społeczeństwie prawie nie istnieje tradycja samoorganizowania się. Funkcjonujemy w grupie przyjaciół, z drugiej strony identyfikujemy się z dość abstrakcyjnym pojęciem narodu, ale rzadko należymy do grup hobbystycznych czy organizacji.
Pomiędzy poziomem mikro i makro socjologowie umieścili działania, które miałyby realny wpływ na najbliższe otoczenie.

- Istnieje pewna liczba stowarzyszeń na rzecz postaw obywatelskich, ale w dużej mierze to rzeczywistość postulowana, a nie faktyczny stan rozwoju naszego społeczeństwa - uważa dr Żurek.
Działające w Poznaniu: Klub Sukienka, stowarzyszenie Konsola czy ośrodek rozwoju osobistego Babiląd są więc nielicznymi przykładami grup, które potrzebę wspólnego rozwoju realizują.
Poznanianki z Sukienki nie myślą o sformalizowaniu grupy. Dla nich kameralne spotkania w kawiarni są wielką przygodą. Często zmierzenie się z wybranym tematem zmusza je do przeanalizowania własnych zwycięstw i porażek. Dlatego z comiesięcznych spotkań wychodzą bogatsze o nową wiedzę i życiowe doświadczenia koleżanek. Bogumiła Chabowska we wstępie do wydanej książki napisała: "najważniejsze - to móc się wypowiedzieć i być wysłuchaną".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski