Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast szukać żołnierzy wyklętych, IPN ekshumował sprawcę napadów

Krzysztof M. Kaźmierczak
Edward M. (1925-1952) został pochowany na Miłostowie, w ustronnej części cmentarza
Edward M. (1925-1952) został pochowany na Miłostowie, w ustronnej części cmentarza Fot. Łukasz Gdak
IPN prowadzi w całym kraju poszukiwania szczątków zamordowanych żołnierzy wyklętych. Tymczasem w Poznaniu ekshumowano Edwarda M. skazanego na karę śmierci za przestępstwa kryminalne - napady przeprowadzane w celach zarobkowych.

O dokładnej lokalizacji grobu Edwarda M. na cmentarzu na Miłostowie powiadomił w 2012 roku poznański oddział Instytutu Pamięci Narodowej dziennikarz "Głosu Wielkopolskiego", który odnalazł dokumenty na ten temat w aktach Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Informację taką - ze szczegółowym wskazaniem miejsca pochówku - przekazał Komisji w 1989 roku Areszt Śledczy w Poznaniu w oparciu o archiwalną dokumentację na temat wszystkich wyroków śmierci i zgonów więźniów z lat 1944-1956.

Byłby to pierwszy przypadek znalezienia w Poznaniu zidentyfikowanych szczątków żołnierza wyklętego. Ale jest problem. Zachowane akta prokuratorskie i sądowe dowodzą, że M. skazano na śmierć nie za działalność niepodległościową, tylko za przestępstwa kryminalne.

Nie wszyscy skazani w okresie stalinowskim na śmierć to ofiary polityczne

Na pomysł zorganizowania napadów w celach zarobkowych wpadł Tadeusz F., przyjaciela M. który potrzebował pieniędzy na planowany ślub. Broń (pistolety i niemiecki automat MP-40) pochodziła z zakopanego uzbrojenia oddziału podziemnego, do którego Edward M. należał w latach 1945-1946 (po rozwiązaniu oddziału uciekł wtedy za granicę i wrócił do Polski w 1947 roku po ogłoszeniu amnestii).

M. wciągnął do grupy swojego kolegę, Henryka N. Aby go przekonać powiedział mu, że chodzi o pieniądze na działalność podziemną, chociaż nie było to prawdą. Celem napadów była Gminna Kasa Spółdzielcza w Kaźmierzu (pow. Szamotuły), o której zabezpieczeniu informacje przekazał Bernard M., znajomy M. pracujący w GKS, także informowany przez niego, że pieniądze mają służyć działalności politycznej.

Pierwszy napad przeprowadzili w lutym 1951 roku rabując ponad 82 tys. zł (była to równowartość 125 średnich miesięcznych pensji). Sprawcy nie wykorzystali ich na działalność antypaństwową tylko podzielili i wydali na prywatne cele. Edward M. zatrzymał dla się większość (54 tys. zł) pod pretekstem wykorzystania jej na działalność podziemną. W rzeczywistości pieniądze przeznaczał na odzież i utrzymywanie rodziny.

Grupa ponowiła skok pół roku później, ale udaremnili go pracownicy GKS. Rabusie wpadli podczas kolejnej próby napadu w grudniu 1951 roku - doszło wtedy do strzelaniny z milicjantami. Tadeusz F. zginął od postrzału, a dwóch funkcjonariuszy raniono.

Edward M. przyznał się do winy. Jako szefa grupy przestępczej skazano go na śmierć, ale wydający werdykt sędziowie poparli jego wniosek o ułaskawienie (takie sytuacje nie zdarzały się w sprawach przeciwko wyklętym) ze względu na młody wiek i małe dzieci (w sprawach politycznych takich okoliczności nie uznawano za łagodzące). Nie został on uwzględniony przez prezydenta Bolesława Bieruta. Wyrok wykonano w kwietniu 1952 roku.

Zachowane dokumenty nie dają podstaw do tego, by traktować Edwarda M. tak samo jak zamordowanych więźniów politycznych pochowanych potajemnie w podpoznańskich lasach w rejonie Gądek czy na warszawskich Powązkach. Jak ustaliliśmy, poznański IPN zawiadomił jednak o sprawie prof. Krzysztofa Szwagrzyka, pełnomocnika ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego. Zarekomendowano mu przeprowadzenie ekshumacji. Wykonano ją w marcu br., ale nie poinformowano o tym mediów - mimo iż IPN nagłaśnia prowadzone poszukiwania i ekshumacje.

Zwłoki wydobyto w celu ich identyfikacji genetycznej. Pobrano do tego celu próbki, które miały być porównane z materiałem genetycznym uzyskanym wcześniej od rodziny M. Takie badanie trwa kilka tygodni, tymczasem minęły cztery miesiące, a IPN milczy. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że powodem są wątpliwości dotyczące zasadności podjętych działań.

Próbowaliśmy uzyskać informacje na temat ekshumacji i jej efektu oraz dowiedzieć się dlaczego zajęto się sprawcą przestępstw kryminalnych, podczas gdy wciąż nie przeprowadzono w Poznaniu poszukiwań w miejscach, gdzie pochowane są ofiary zbrodni komunistycznych (patrz niżej Miejsca pochówku ofiar zbrodni).

Rzecznik IPN w Poznaniu odesłała nas do rzecznika prezesa IPN, a ten do prof. Szwagrzyka. Zareagował on nerwowo na pytania o Edwarda M. i odmówił udzielenia jakichkolwiek informacji.

- Jak uznam, żeby media miałyby być poinformowane, to zostaną poinformowane - stwierdził prof. Krzysztof Szwagrzyk, który obecnie jest naczelnikiem Samodzielnego Wydziału Poszukiwań IPN.

Miejsca pochówku ofiar zbrodni
W Wielkopolsce są nie sprawdzone dotąd przez IPN miejsca, w którym bez wątpienia pochowane są ofiary zbrodni komunistycznych.
W Poznaniu takim miejscem jest posesja przy ul. Matejki, gdzie w 1945 roku , według relacji naocznych świadków, funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa zamordowali i pochowali kilkadziesiąt osób, w 10-letnie dziecko. Szczątki ofiar są zapewne także przy ul. 27 Grudnia, gdzie mieścił się areszt śledczy UB - w jego piwnicach wykonywano egzekucje, a zabitych grzebano na podwórzu (zachował się potwierdzający to dokument UB).

Wiadomo także o miejscach pochówku więźniów politycznych na cmentarzu we Wronkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski