Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapiski na kaftanie: Czy ktoś widział napolujaka?

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Grzegorz Dembiński
O, na przykład taki tytuł. Czytam raz, czytam drugi, czytam trzeci. Ni cholery, nie znam zwierzęcia.

Baba, znaczy słynna koleżanka z pracy, poproszona o radę, co ja też mam tak na szybko napisać, mówi, żebym na facebooka zajrzał. Że niby coś tam śmiesznego napisałem.

Coś jej się pomyrdało. Toć ona ostatnio o tym targowisku próżności pisała. Ja to tam się tylko udzielam, i to nieprawidłowo, bo za mało polubiam. A jak już piszę, to raczej nieśmiesznie. Przeglądam jednak. Polityka. Polityka. Polityka. O, coś o kawie napisałem. Znowu polityka. Znowu kawa. Więcej kawy. Jeszcze trochę polityki. Najbardziej osobiste zdjęcie: kawa. I dziś od rana: kawa.

Gdyby nie ta poranna kawa, to w klawiaturę rzęsami bym walił. Tak, tak. redaktorzy też czasami bywają przepracowani. Z reguły tylko symulują, to prawda, rozegranie 30 pasjansów pod rząd aż tak nie męczy. A tu redaktor bez kawy nosem by zarył w próg.

A i kawa nie byle jaka... Ziarna, dałbym głowę, zbierane delikatnymi palcami z samych czubków krzewów kawy w Gwatemali. Palona długo i odpowiedzialnie. Z namaszczeniem i własnoręcznie nasypana do kawiarki, z dodatkiem suszonej skórki pomarańczy. Ciut. I wodą źródlaną podlana. Zaparzona na wolnym ogniu...

Taka kawa to jest paliwo rakietowe w czystej postaci. Gdyby ją zatankować do polskich F-16, mogłyby wejść w nadprzestrzeń i pomóc w kampanii wrześniowej. Albo przynajmniej obalić lorda Vadera. Czy innego Voldemorta. A skoro już o Voldemorcie, to powinno być o polityce. Wstawiłem się za jednym Harrym Potterem, którego zatrudniono w ministerstwie obrony. Rozumiem, że dzieciak nie powinien odpowiadać za nasz arsenał nuklearny, ale nie starsi w Afganistanie karabiny nosili. A Harry Potter to akurat postać pozytywna. W odróżnieniu od Voldemorta. Choć z tego co pamiętam, to on był łysy, a nie brodaty... Miało nie być o polityce, a ja znów...

Ale jak tu nie o polityce, jak już nawet w sąsiednim sklepie cytryny przestały się sprzedawać, bo żółte, blue curacao odpada, bo blue, pomidory idą tylko w parze z cebulą, bo biało-czerwone, a i tak tylko te z prawej strony lady... Ale nie miało być o polityce.

Państwo wybaczą, redaktor zmęczony, choć kawy już tyle wypił, że powinien od trzech godzin być po zawale. Ale nie, całkiem miarowo tyka coś tam w piersi. Pewnie bomba. Albo wątroba. Na jedno wychodzi.

Redaktor zmęczony, bo mu się znowu dziennikarze spóźnili. Pewnie rozumieją pojęcie deadline dosłownie. Dead ma być. Najlepiej redaktora. A redaktor tuż przed północą ma już mroczki i nie wiadomo, co przeczyta. O, na przykład taki tytuł. Czytam raz, czytam drugi, czytam trzeci. Ni cholery, nie znam zwierzęcia. Sprawdzam w wikipedii. Nie odnaleziono. „Pas z kobiety pasącej napolujaki”. Co to jest napolujak???

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski