Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapłaci za znęcanie nad psem

Ola Braciszewska, Paulina Jęczmionka
Dwuletnia Xena mimo natychmiastowej pomocy zdechła dzień po operacji
Dwuletnia Xena mimo natychmiastowej pomocy zdechła dzień po operacji Ola Braciszewska
Rok pracy społecznej na rzecz ochrony zwierząt i 2,5 tysiąca nawiązki dla Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Taki wyrok usłyszał Paweł S., który porzucił konającego psa pod wiaduktem w Koninie. Taki wyrok wywołał różne reakcje, nawet wśród obrońców zwierząt. Kara przez jednych uważana jest za sprawiedliwą, dla innych tylko bezwzględne więzienie może być właściwą odpłatą za okrucieństwo wobec czworonoga. Wiadomo jednak, że sądy nie kwapią się do ferowania takich właśnie wyroków.

Psi dramat w Koninie rozegrał się na początku marca. Potrącona przez pociąg dwuletnia suka rasy amstaff o imieniu Xena została przywiązana przez swojego właściciela do konstrukcji wiaduktu. Wyjące z bólu zwierzę znalazł przechodzień. Widok był przerażający. Pies miał wyrwany bark i urwaną łapę. Suka została szybko przewieziona do kliniki weterynaryjnej, gdzie przez kilka godzin próbowano ją uratować. Niestety, dzień po operacji Xena zdechła.

Dzięki anonimowym informacjom konińska policja dotarła do Pawła S. Mężczyzna przyznał, że tego feralnego dnia pies wpadł mu pod pociąg. Zaprzeczał jednak jakoby miał porzucić czworonoga. Twierdził, że poszedł szukać pomocy.

Policja zarzuciła 29-latkowi znęcanie się nad zwierzęciem. Jednak po analizie materiałów dowodowych Prokuratura Rejonowa określiła czyn mężczyzny jako szczególne okrucieństwo. Śledczy uznali, że Paweł S. nie szukał dla psa pomocy.

Mężczyzna złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Prokurator przystał na karę roku bezpłatnej pracy po 20 godzin miesięcznie w konińskim schronisku dla bezdomnych psów i kotów. Z wyrokiem nie zgodziło się jednak Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. I zażądało dwóch lat więzienia i 300 zł kary finansowej.

- Chcemy, żeby ludzie wiedzieli, że nie można w ten sposób traktować zwierząt i żeby, widząc zwierzę w potrzebie, pomagali mu - mówiła Anna Deczyńska z konińskiego TOZ.

Choć sąd grodzki w Koninie nie wydał tak surowego wyroku, to kara dla Pawła S. jest znacząca. Mężczyzna przez 12 miesięcy podlega ograniczeniu wolności, co oznacza, że ma obowiązek wykonywania 40 godzin miesięcznie pracy społecznej na rzecz ochrony zwierząt. Będzie ją nadzorował kurator. Dodatkowo, Paweł S. będzie musiał zapłacić 2,5 tys. zł na rzecz konińskiego TOZ. Zdaniem obrońców praw zwierząt, ten wyrok wyróżnia się na tle innych orzeczeń sądów w Wielkopolsce. Dotychczas większość takich spraw była umarzana.

Przedstawiciele TOZ uważają, że wyrok wobec Pawła S. jest sprawiedliwy. - Ten mężczyzna będzie musiał odpracować swoją winę - mówi Marta Libionka, prezes TOZ w Koninie.

Więcej w dzisiejszym wydaniu Polski Głosu Wielkopolskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski