Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapraszali do Arsenału z białymi parasolkami [ZDJĘCIA]

Kamil Babacz
Pracownicy Galerii Miejskiej Arsenału i jej sympatycy wyposażeni w białe parasolki wręczali przechodniom opisy wystawy „Małpi gaj” Małgorzaty Dmitruk.
Pracownicy Galerii Miejskiej Arsenału i jej sympatycy wyposażeni w białe parasolki wręczali przechodniom opisy wystawy „Małpi gaj” Małgorzaty Dmitruk. Waldemar Wylegalski
W sobotni wieczór na Starym Rynku panie z różowymi parasolkami zapraszające przechodniów do klubów go-go nie były jedynymi osobami, które korzystały z tej metody promocji. W podobny sposób zapraszał do siebie Arsenał.

Pracownicy Galerii Miejskiej Arsenału i jej sympatycy wyposażeni w białe parasolki wręczali przechodniom nie ulotki klubów, ale opisy wystawy „Małpi gaj” Małgorzaty Dmitruk. Tego dnia wstęp na wystawę był bezpłatny, a galeria wyjątkowo była otwarta do godziny 22. Akcja miała trochę żartobliwy i trochę krytyczny charakter.

- Gdy na Rynku zaroiło się od pań z różowymi parasolkami, wszyscy mrużyli oczy i mówili „To tylko na Euro, przyjeżdżają kibice, wyjadą i wszystko wróci do normy”. Ale Euro już dawno minęło, a te salony pozostały wraz ze swoją dosyć nachalną metodą reklamy. Stwierdziliśmy więc - czemu nie wykonać tego samego ruchu? Gdy ktoś wyskakuje z piwka z knajpy i zaczepia go dziewczyna z parasolką, to raczej nie spodziewa się zaproszenia do galerii. Jest w tym jakaś absurdalność – mówi Wojciech Luchowski, kurator wystawy "Małpi gaj", historyk sztuki i pomysłodawca akcji.

Wystarczyło hasło „Zapraszamy na wystawę”, by u większości przechodniów zamiast typowego w takiej sytuacji poirytowania czy obojętności na wręczany świstek, pojawiało się zainteresowanie. Wiele osób deklarowało, że chętnie zajrzy do galerii, choć nie wszyscy wiedzieli nawet, gdzie się znajduje. Chwalili inicjatywę, gdy zamiast spodziewanej ulotki klubu, w ich ręce trafiał opis kuratorski. Akcja zadziałała – tego dnia frekwencja w galerii faktycznie była większa niż zwykle.

Wojciech Luchowski zastanawia się jednak, czy na tym powinna polegać działalność instytucji kultury – na zaciąganiu ludzi z ulicy do galerii. Uważa, że zdaniem urzędników jedyną miarą jakości pracy galerii jest frekwencja, przedstawiana jako obiektywny argument nie do podważenia.

- Urzędnicy podkreślają często „Ja tylko pokazuję cyfry”, co ma mieć pozornie obiektywny charakter, ale to nie niesie za sobą nic, jeżeli nie pokażemy całego kontekstu. Jeśli weźmiemy pod uwagę skalę zainteresowania sztuką współczesną w Polsce, to dane frekwencyjne zaczynają wyglądać zupełnie inaczej. To zawsze będzie niszowa działalność. Jest jednak nobilitująca dla miasta - to część jego tożsamości miasta, kultury, tradycji - mówi kurator.

Już w poniedziałek w Arsenale można będzie zobaczyć efekt innej interakcji galerii z poznaniakami. Studenci, głównie kulturoznawstwa, przygotowali film, w którym mieszkańcy Starego Rynku wypowiadają się o galerii. Materiał będzie można zobaczyć i usłyszeć na zewnątrz galerii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski