Jak Boże Narodzenie przychodzi niezawodnie w grudniu, tak pod koniec roku pojawiają się niemożliwe do przejścia zatory w służbie zdrowia. Słyszymy wtedy słowa-zaklęcia: "niezapłacone nadwykonania", "brak limitów", "kontraktowanie", "lista oczekujących".
Mamy nowe czasy, w XXI wieku już jesteśmy zadomowieni, a ta do znudzenia powtarzająca się historia przypomina mi jako żywo dramaty ze zgoła innej epoki. W czasach słusznie minionych cała Polska m.in. ekscytowała się przecież brakiem sznurka do snopowiązałek, który systematycznie znikał akurat na żniwa.
Dzisiejsze kłopoty byłyby warte wyłącznie kilku prześmiewczych zdań i historycznych porównań, gdyby nie dotykały ludzi chorych, zaniepokojonych swoim zdrowiem czy wręcz przestraszonych.
W tej sytuacji naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego ze strony administracji "zdrowotnej" nie widać nawet prób zracjonalizowania systemu, który co roku zawsze się zacina. I na dodatek ciągle w tym samym miejscu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?