Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zatrucie Warty: Kiedy sprawiedliwość dosięgnie trucicieli rzeki?

Marta Danielewicz
Zatrucie Warty: Kiedy sprawiedliwość dosięgnie trucicieli rzeki?
Zatrucie Warty: Kiedy sprawiedliwość dosięgnie trucicieli rzeki? Zbyszek Ratajewski/Facebook/Zatruta Rzeka
Chociaż całe miasto łączy z zatruciem Warty firmę produkującą środki owadobójcze, nikt nie wymienia jej nazwy na głos. Dlaczego?

Dokładnie tydzień temu na łamach „Głosu Wielkopolskiego” ujawniliśmy, że poznańska Prokuratura Okręgowa postawiła zarzuty czterem osobom w sprawie zatrucie Warty, do którego doszło w nocy 23 października 2015 roku. Prokuratura nie ujawnia danych personalnych osób podejrzanych o odprowadzenie do rzeki znacznej ilości toksycznych substancji, ze względu na dobro wciąż trwającego śledztwa. Nie ujawnia też informacji o firmie, w której podejrzewane osoby są lub były pracownikami. Przypomnijmy, że w wyniku skażenia wyłowiono prawie 5 ton śniętych ryb, a specjaliści szacują, że drugie tyle popłynęło z prądem rzeki.

Czytaj też: Przełom w sprawie zatrucia Warty! Cztery osoby z zarzutami

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska od marca prowadzi też postępowanie administracyjne w tej sprawie. Wcześniej na podstawie przeprowadzonych kontroli inspektorat wytypował jedną firmę, której przedstawił protokoły pokontrolne i postawił jednoznaczny zarzut zatrucia Warty. Mimo tych wszystkich działań, żaden z organów nie chce podać nazwy firmy, której sprawa dotyczy i wokół której prowadzone są czynności wyjaśniające katastrofę ekologiczną w Warcie. Dlaczego?

Nabrali wody w usta

Zaraz po tym, jak dowiedzieliśmy się, że do Warty wlano m.in. transflutrynę - substancję do zwalczania much, komarów i karaczanów, z zatruciem Warty kojarzona jest właśnie firma produkująca środki owadobójcze. Oficjalnie wiadomo, że to właśnie w jej magazynach w pierwszych dniach po zatruciu rzeki WIOŚ w asyście policji prowadził swoje działania kontrolne. Fakt, że kontrola odbyła się chociażby w magazynach na poznańskim Umultowie, potwierdził nam wówczas rzecznik firmy, który jednocześnie zdementował pogłoski, by firma produkująca insektobójcze środki odprowadzała jakiekolwiek szkodliwe substancje do rzeki.

Jednak od tego momentu upłynęło już wiele tygodni i mimo ustaleń zarówno Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i Prokuratury Okręgowej, nikt nie chce podać oficjalnie jej nazwy.

- Mówiąc szczerze, nie rozumiem takiego postępowania - mówi mecenas Jacek Masiota, którego kancelaria reprezentowała mieszkańców Kicina w walce z insektobójczą firmą. - To jedna z firm, których jest kilkadziesiąt w Poznaniu. Oczywiście prokuratura nie stawia zarzutów firmie, a konkretnym osobom, dlatego nie musi ujawniać, dla kogo podejrzani pracują. Natomiast Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej, powinien wskazać przeciwko komu, jakiej jednostce, prowadzone jest postępowanie administracyjne i wobec kogo zakończyły się działania kontrolne - wskazuje prawnik.

Jak tłumaczyła w rozmowie z nami Hanna Kończal - zastępca Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, z oficjalną informacją inspektorat chce poczekać, aż zostanie zakończone postępowanie administracyjne i będzie nałożona kara finansowa na firmę, która odprowadziła do wody toksyczne odpady.

Gdzie są ekolodzy?

- Każdy nasz dowód jest podważany przez drugą stronę. Jesteśmy też stroną toczącego się w prokuraturze postępowania. Zależy nam na opinii biegłego, dlatego chcemy dostępu do akt śledztwa - zaznacza Hanna Kończal.

Mecenas Masiota dziwi się też, że żadne ze stowarzyszeń proekologicznych nie wystąpiło do inspektoratu, by być stroną w postępowaniu administracyjnym i mieć możliwość wglądu do protokołów pokontrolnych. - Najczęściej stowarzyszenia ekologiczne zakładane są, gdy w jakiejś okolicy ma powstać niechciana inwestycja. Wtedy wiedzą, jakie są procedury, jak dochodzić swoich praw, jak walczyć z potencjalnym inwestorem. W tym przypadku takiego interesu nie mają, więc sprawę pozostawili odpowiednim służbom - mówi adwokat.

- Szczerze mówiąc, nie było to nigdy przedmiotem naszych rozmów. Jednak wcześniej przypoprzednich sprawach czekaliśmy na dokumenty z WIOŚ nawet kilka miesięcy - mówi pan Michał, mieszkaniec Kicina, działający w stowarzyszeniu ekologicznym „Len”. - WIOŚ powinien wydać oficjalną decyzję o wszczęciu postępowania administracyjnego wobec konkretnej firmy - dodaje.

Nawet poznański oddział Polskiego Związku Wędkarskiego nie jest stroną w postępowaniu w sprawie zatrucia Warty. - Złożyliśmy doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Żeby podać nazwę truciciela, trzeba mocnych dowodów, nie poszlak. A w tym przypadku to trudne, bo przecież nikt nie został złapany na gorącym uczynku. Kiedy truciciel zostanie wskazany i oskarżony przez prokuraturę, wystąpimy z powództwa cywilnego o zwrot kosztów zarybienia Warty - mówi Jerzy Musiał, prezes ZO PZW.

Także Urząd Miasta Poznania, po skontrolowaniu wszystkich kanałów i rur uchodzących do Warty, przestał naciskać na inspektorat, by ujawnił nazwę firmy podejrzewanej o zatrucie Warty. - Wciąż tłumaczono, że to dla dobra śledztwa i że nie ma na razie możliwości. Rozważymy, by wystąpić do WIOŚ o wgląd do akt postępowania administracyjnego - zapowiada Dominika Król, przewodnicząca Komisji Ochrony Środowiska i Zieleni Miejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zatrucie Warty: Kiedy sprawiedliwość dosięgnie trucicieli rzeki? - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski