Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Kaja – artysta nie tylko poznański. Wystawa w Muzeum Narodowym

Stefan Drajewski
Zbigniew Kaja na widowni Teatru Wielkiego w Poznaniu
Zbigniew Kaja na widowni Teatru Wielkiego w Poznaniu Fot. Grażyna Wyszomirska
„Był niski, oczy miał zawsze żywe, wesołe, pełne werwy pod pióropuszem kędzierzawych brwi, a na czubku głowy łysinka, jakby aureolka u mnicha, włosy zawsze bardzo krótko przystrzyżone i jeszcze krócej paznokcie. I co tu kryć, był gruby” – tak zaczyna wspomnienia o ojcu Ryszard Kaja w książce wydanej z okazji otwarcia wystawy retrospektywnej w poznańskim Muzeum Narodowym „Zbigniew Kaja 1924 – 1883”.

Zbigniew Kaja był scenografem, plakacistą, grafikiem, malarzem… Artystą do wynajęcia, bo jak trzeba było zaprojektować neon, proszę bardzo, przejście pod kaponierą – czemu nie, winietę do gazety – jak najbardziej. Można się tylko zastanawiać, jak znajdował na to wszystko czas. Przed laty w rozmowie z Włodzimierzem Branieckim mówił: „Ja bym potrzebował sześćdziesiąt godzin na dobę, żeby zrobić wszystko, co sobie zaplanuję”. Nie było komputerów, wszystko trzeba było zrobić ręcznie, na przykład projekt plakatu, który musiał być wykonany w skali 1:1.

Zbigniew Kaja studiował grafikę na Wydziale Malarstwa i Grafiki w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu w latach 1947 – 1951. Szybko dał się zauważyć jako grafik i plakacista. Posypały się zamówienia, nagrody… Ale jemu to nie wystarczało. W 1957 roku zadebiutował jako scenograf. W ciągu dwudziestu lat zrealizował około 50 scenografii do oper, operetek, dramatów, komedii… Twierdził, że zainteresował się scenografią, ponieważ w ten sposób mógł projektować plakaty teatralne. Innym razem opowiadał, że scenografia łączy wszystkie dziedziny sztuki i uczy pokory. Kiedy ogląda się szkice tych scenografii, szkice kostiumów, widać, jak głęboko wchodził w dzieło, jak poszukiwał motywu, który dało się zrealizować w dekoracjach i kostiumie. Jego scenografie, choć korespondują z prądami lat 60., po latach budzą zaciekawienie i respekt.

Jako grafik debiutował w czasach nieprzyjaznych sztuce. Ale, kiedy ogląda się jego grafiki, nie widać tego. Wyprzedzał w nich czas. A może w grafikach wypowiadał siebie, bo powstawały na jego osobiste zamówienie. Zarabiał na projektach bardziej użytkowych. Ale i te za każdym razem opatrywał indywidualnym piętnem. Dla przykładu logo Polskiego Teatru Tańca powstałe w 1973 roku nie straciło nic na nowoczesności. Różne dziedziny sztuki, które uprawiał, przenikają się i oświetlają wzajemnie.

Zbigniew Kaja nie żyje od 30 lat. Wystawa w poznańskim Muzeum Narodowym i album, który jej towarzyszy, to wielowymiarowy portret artysty, którego trzeba odkryć na nowo.

Zbigniew Kaja, Muzeum Narodowe w Poznaniu, wystawa czynna do 26 stycznia 2014, bilety: 4 i 8 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski