Zbrodnia miłoszycka. Czego wciąż nie wiemy o tragedii w sylwestrową noc
Kto stoi za dramatem Tomasza Komendy?
Bez odpowiedzi na to pytanie sprawa zbrodni miłoszyckiej nie będzie ostatecznie wyjaśniona. Jak to się stało, że w kwietniu 2000 roku młody chłopak z Wrocławia, który nigdy nie był w Miłoszycach, został aresztowany a potem skazany za zabójstwo Małgosi? Skąd wzięły się „dowody”, które wtedy wyglądały na mocne? Dopiero po latach okazało się, że nic nie były warte. Tomasz Komenda opowiada, że był bity i zmuszany, by się przyznał.
Doszło do dramatycznej pomyłki? Policjanci tak bardzo chcieli wyjaśnić sprawę zbrodni, że przyjmowali do wiadomości tylko to co obciąża Komendę, pomijając fakty korzystne dla niego? A może chcieli go wrobić? Może kogoś chronili i nadal chronią?
Tomasz Komenda znalazł się w kręgu podejrzeń jesienią 1999 – przeszło dwa lata po zbrodni. Równie przerażające jest to, co działo się wcześniej. Tym bardziej, im więcej wiadomo o kulisach pierwszych miesięcy i lat śledztwa, w sprawie zbrodni miłoszyckiej.
Ale to temat na zupełnie inną historię.