Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdobyli złoto, bo mają Zmarzlika

TS
Żużlowcy Stali Gorzów po raz dziewiąty w historii klubu wywalczyli złoty medal mistrzostw Polski
Żużlowcy Stali Gorzów po raz dziewiąty w historii klubu wywalczyli złoty medal mistrzostw Polski Mariusz Kapała
Za nami finał żużlowej PGE Ekstraligi. Złoto trafiło do gorzowskiej Stali, która miała w składzie rewelacyjnego w tym sezonie Bartosza Zmarzlika .

21-letni żużlowiec z Gorzowa na pewno zasłużył na miano MVP tegorocznych rozgrywek ligowych. Bartosz Zmarzlik nie tylko był niesamowicie skuteczny, ale też w trudnych chwilach, a tych w sezonie nigdy nie brakuje, potrafił brać na swoje barki wynik całego zespołu. Tak było choćby w inauguracyjnym spotkaniu ligowym w Lesznie, kiedy to czwarty zawodnik obecnego cyklu Grand Prix praktycznie w pojedynkę pokonał Byki. Nie byłoby jednak złota dla Stali, gdyby nie dobra postawa także pozostałych zawodników.

Niels Kristian Iversen od dłuższego już czasu trzyma równy poziom, a Krzysztof Kasprzak po słabszym poprzednim sezonie znowu przypominał żużlowca ze światowej czołówki. Ta dwójka to były dwa pozostałe motory napędowe zespołu z Gorzowa. W rewanżowym spotkaniu finałowym z Get Well wielką formą błysnął też Michael Jepsen Jensen, na którego punkty za bardzo nie liczono. - Bez wątpienia był objawieniem tego meczu. Wszystkich nas mile zaskoczył - przyznał trener Stanisław Chomski, który po raz pierwszy w karierze sięgnął po tytuł.

- Tym bardziej jestem szczęśliwy z tego złota. Wygraną w finale dedykuję żonie, która wytrzymała ze mną przez te wszystkie lata - dodał szkoleniowiec Stali. Zadowolony był również Kasprzak. - Wygrywając ostatni bieg, niejako przypieczętowałem ten tytuł. Zdobyliśmy go zasłużenie, bo wcześniej wygraliśmy też rundę zasadniczą. Wbrew pozorom to nie był jednak dla nas łatwy sezon - ocenił jeden z liderów drużyny z Gorzowa.

Srebro trafiło do klubu z Torunia, o którym przed sezonom mówiło się, że zbudował prawdziwy dream team. - Do końca walczyliśmy o złoto, ale zabrakło nam kilku punktów. Zgubiliśmy je w pierwszym meczu na MotoArenie. Warto też dodać, że oba spotkania finałowe były kapitalnymi widowiskami - podsumował trener Robert Kościecha. Zwrócił na to uwagę także Martin Vaculik. - Na obu meczach kibice stworzyli fenomenalną atmosferę. Chwilami zapierało mi aż dech w piersiach - dodał Słowak.

Nieco mniej emocji dostarczył dwumecz o brązowy medal, który przebiegał pod wyraźne dykatando Falubazu. Zielonogórzanie dwa razy pokonali Betard Spartę i zajęli trzecie miejsce w PGE Ekstralidze. - W pewnym momencie nasza drużyna wyraźnie się rozpędziła i marzyło nam się coś więcej niż tylko brąz. Niestety, półfinałowe potyczki z Get Well Toruń nam nie wyszły. Z trzeciej lokaty na koniec sezonu też jednak należy się cieszyć. To był dobry sezon dla naszego zespołu - podsumował trener Marek Cieślak, który miał w swojej drużynie niezawodnych Patryka Dudka i Jasona Doyle’a.

Ta dwójka żużlowców to obok Zmarzlika i Tai Woffindena największe gwiazdy zakończonych właśnie rozgrywek. W gronie najskuteczniejszych żużlowców PGE Ekstraligi trudno doszukać się nazwisk zawodników z Leszna. Niestety, w broniącej tytułu Fogo Unii od początku sezonu coś się nie kleiło i zespół z Wielkopolski zamiast walczyć o medale zakończył rozgrywki na siódmej pozycji. W barażach Byki jednak nie pojadą, bo te zostały właśnie odwołane. Wiele wskazuje zresztą na to, że w najbliższych tygodniach po raz kolejny będziemy mieli spore zamieszanie w polskim żużlu.

Nice PLŻ wygrali bowiem Ło-tysze z Daugavpils, a oni jak wiadomo, szansy na występy w elicie nie dostaną. Drugi w kolejności jest Orzeł Łódź, ale szefowi tego klubu Witodowi Skrzydlewskiemu nie bardzo pali się do najlepszej żużlowej ligi świata. - My jesteśmy honorowi. Skoro przegraliśmy finał z Lokomotivem, to nie zasługujemy na występy w ekstralidze. My z awansem poczekamy, jak w Łodzi po-wstanie nowy stadion - stwierdził zaraz po finałowej porażce właściciel klubu z Łodzi. Wygląda więc na to, że tak jak w poprzednim roku o tym, kto wystartuje w elicie, zadecyduje konkurs ofert. A ten pewnie wygra zdegradowana kilka tygodni temu Unia Tarnów.

To by oznaczało, że na południu Polski zostanie Janusz Kołodziej, na którego chrapkę miało kilka ekip. Sporo ofert miał także Max Fricke, nie bez powodu uważany za największe objawienie ostatnich miesięcy. Młody Australijczyk zdecydował się jednak podpisać nową, i to dwuletnią, umowę z ROW Rybnik. Rekiny zatrzymały także Grigorija Łagutę oraz Kacpra Worynę. Wcześniej nowe kontrakty ze swoimi liderami, z Antonio Lindbaeckiem i Krzysztofem Buczkowskim na czele, podpisano również w Grudziądzu. To tylko pokazuje, że wielkie zbrojenie przed nowym sezonem już się rozpoczęło. Może to i dobrze, bo dzięki temu kibice nawet po zakończeniu sezonu nie będą się nudzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski