- Przeprowadziłem się i złożyłem wniosek o zaktualizowanie prawa jazdy. W nowym dokumencie, w myśl przepisów z 2013 roku określony został termin ważności uprawnień. A ja zdobyłem je już dawno, bezterminowo - tłumaczył we wrześniu Jakub Bielawski, mieszkaniec Lubonia i posiadacz praw jazdy kat. B, C i D. Wtedy pierwszy raz pisaliśmy o sprawie na łamach „Głosu Wielkopolskiego”.
W wydanym duplikacie dokumentu uprawnienia Jakuba Bielawskiego zostały ograniczone do 15 lat w przypadku kat. B i do 5 lat dla kat. C i D.
- Nie mogłem się z tym zgodzić. Teraz nie korzystam z uprawnień określonych w kategoriach C i D, ale kto wie jak potoczy się życie, więc chciałbym je utrzymać - mówi J. Bielawski. I dodaje, że co pięć lat musiałby przechodzić kosztowne badania.
Odwołał się więc do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Poznaniu. To przyznało mu rację i uchyliło decyzję starosty nakazując zmianę w dokumentach pana Jakuba. Z kolei starostwo po ponownym rozpatrzeniu… podtrzymało swoją pierwszą decyzję. Sprawa trafiła więc ponownie do SKO. Rozwiązaniem problemu może się okazać rozporządzenie Ministra Infrastruktury i Budownictwa.
Teraz ruch znów jest po stronie starostwa. Na razie nie jest znana jego decyzja
Pojawiło się ono w lutym tego roku. Mówi, że osoby, które w dniu wejścia w życie nowej ustawy posiadały bezterminowe prawa jazdy, w pozycji „data ważności” mają mieć wstawiony symbol „-”. Oznacza to, że ich uprawnienia nadal będą ważne bezterminowo.
- Rozporządzenie jest jednoznaczne. Według mnie starostwo musi je zastosować. Organ wydający prawo jazdy nie może teraz wpisać daty ograniczającej ważność uprawnień - wyjaśnia Anna Kamińska, przewodnicząca i sprawozdawca SKO w tej sprawie. Zaznacza, że ta i inne podobne sytuacje były oburzające: - Były kobiety, które zmieniały nazwisko, ludzie, którzy zmieniali miejsca zamieszkania. Trudno uznać, że taka osoba powinna mieć ograniczone uprawnienia. Po prostu ciężko się z tym po ludzku pogodzić.
Jakub Bielawski stanowczo oznajmia, że oczekuje wydania bezterminowego prawa jazdy.
- Dziwi mnie opieszałość urzędników. Mija już 13 miesięcy i nadal nie ma ostatecznego rozwiązania. To chyba jakiś niechlubny rekord - komentuje mężczyzna.
Zdradza, że po ukazaniu się w „Głosie” pierwszego artykułu, za pośrednictwem portali społe-cznościowych odnalazły go osoby w podobnej sytuacji. - Ludzie pisali do mnie, chcieli, żebym poinformował ich jak skończy się sprawa i podpowiedział jak mają działać w swoich przypadkach - mówi Jakub Bielawski.
Wciąż czeka jednak na decyzję starostwa. Nie wiadomo jaka dokładnie ona będzie. Niestety, w dniu pisania artykułu urząd, z uwagi na liczbę prowadzonych spraw nie zdołał udzielić odpowiedzi na nasze pytania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?