Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ze szkół znikają sklepiki

Daria Kubiak
Wycofanie ze sklepików szkolnych niezdrowej żywności spowodowało, że 60 proc. sklepików w mieście i powiecie zostało zamkniętych. Ich właściciele rezygnują z tej działalności, uruchomiła się też lawinę absurdów - alarmuje prof. Andrzej Wojtyła, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kaliszu.

Szef kaliskiego sanepidu, który był ekspertem i konsultantem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) podczas przygotowywania Globalnej Strategii Dotyczącej Diety, Aktywności Fizycznej i Zdrowia przyjętej przez Światowe Zgromadzenie Zdrowia w 2004 roku, apeluje do ministra zdrowia o przeanalizowanie rozporządzenia i powrót do rozwiązań zdroworozsądkowych.

Chodzi o rozporządzenie ministra zdrowia do ustawy ,,O bezpieczeństwie żywności i żywienia’’ z 30 sierpnia tego roku, które natychmiast weszło w życie. Jego celem było wycofanie ze sklepików szkolnych słodyczy, drożdżówek, chipsów oraz wszelkich napojów z dużą zawartością cukru i konserwantów, czyli wszystkiego, co szkodzi zdrowiu dzieci i młodzieży oraz powoduje nadwagę czy wręcz otyłość.

Ponad połowa właścicieli sklepików szkolnych po sprawdzeniu listy artykułów, które od 1 września można sprzedawać dzieciom, natychmiast pozamykało swe biznesy. Kolejni rozważają zawieszenie działalności, gdyż sprzedawanie marchewki i wody mineralnej jest dla nich nieopłacalne.

Uczniowie szybko dostosowali się do nowej sytuacji. Co bardziej przedsiębiorczy przynoszą ze sobą słodycze, chipsy i drożdżówki, które sprzedają z zyskiem swoim kolegom. W szkołach kwitnie więc drożdżówkowy czarny rynek, a w ich sąsiedztwie powstają sklepy z zakazanymi produktami, po które uczniowie wychodzą na przerwach. Zdaniem szefa kaliskiego sanepidu, rząd wylał więc dziecko z kąpielą.

Prof. Andrzej Wojtyła wskazuje na kolejne absurdy, do których doprowadziło kontrowersyjne zarządzenie ministra zdrowia. Uważa, że uczniowie, którzy nie kupują w szkołach drugich śniadań, wracają wygłodzeni do domu i dopiero zaczynają objadać się fast foodami, co prowadzi wprost do nadwagi i otyłości.

Szef kaliskiego sanepidu uważa, że rozporządzenie jest martwym zapisem, gdyż służby sanitarno -epidemiologiczne zobowiązane do kontrolowania tego, co oferują sklepiki i stołówki szkolne, nie mogą wywiązać się z tego zadania.

- Aby stosować sankcje (wynikające z zapisów rozporządzenia) należy udowodnić, że dany produkt nie spełnia wymagań. Tymczasem powiatowe stacje sanitarne, które tak naprawdę nadzorują sklepiki, nie dysponują laboratoriami zdolnymi do określenia odsetka tłuszczu czy cukru zawartego w danym produkcie. A laboratoria przygotowane do wykonywania takich badań (np. Instytutu Żywności i Żywienia) nie są przygotowane operacyjnie do masowego wykonywania takich badań. Mówiąc wprost, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy sprzedawana żywność spełnia wymogi ustawy - twierdzi prof. Andrzej Wojtyła w liście do ministra zdrowia.

Absurdów, które autor listu poddaje pod rozwagę ministra zdrowia jest o wiele więcej.

Kalisz.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski