Kandydatów zgłosiły się dziesiątki. Nic dziwnego, skoro magistrów filologii polskiej u nas dostatek, a rynek pracy nad znawców literatury przedkłada murarzy i telemarketerów. Zresztą spokojny etat z ekwiwalentem na materiały biurowe jest nie do pogardzenia nawet dla doktora nauk humanistycznych, a cóż dopiero pospolitego magistra.
Ale ktoś, kto przygotowywał w ratuszu ,, istotne warunki specyfikacji zamówienia" postarał się, żeby w przedbiegach mieć gęste sito do odsiewu. Otóż, pretendent do etatu nim udowodni, że z niego nie żaden gryzipiórek, ale mistrz słowa, musi mieć (i teraz najlepsze!) udokumentowany umową o pracę trzyletni staż! Włosy zjeżyły mi się na głowie. Chyba naprawdę trzeba przewietrzyć ratuszowe korytarze, bo tam słabo docierają odgłosy ulicy.
Dzisiaj młodzi ludzie w większości pracują jako freelancerzy, opłacani za pracę na podstawie umowy o dzieło, czyli - jakby powiedział związkowiec Jan Mosiński- garujący na śmieciówkach. W tym tygodniu nawet Trybunał Konstytucyjny uznał, że pracownik na śmieciówce nie jest żadnym śmieciem w odróżnieniu od etatowca. Ma prawo, tak jak ten drugi, wstępować do związków zawodowych i je zakładać. Bo nie jest do zaakceptowania brak równości w swobodnym zrzeszaniu się. Gdyby w ratuszu o etat dziennikarski zabiegał reportażysta Mariusz Szczygieł, też mógłby odpaść w przedbiegach, bo może całe zawodowe życie umawiał się z wydawcami na dzieło. Przy rekrutacji do urzędu w Kaliszu nawet wielkie dzieło jest bezwartościowe, gdy nie uświetni go etat. Żenada!
ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?