Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zenon Laskowik: Nigdy nie czułem się ani aktorem kabaretowym, ani satyrykiem...

Marek Zaradniak
- Nigdy nie czułem się ani aktorem kabaretowym, ani satyrykiem, bo po prostu jestem komikiem - tłumaczy Zenon Laskowik
- Nigdy nie czułem się ani aktorem kabaretowym, ani satyrykiem, bo po prostu jestem komikiem - tłumaczy Zenon Laskowik A. Dembiński
O tym, kiedy społeczeństwu szczególnie potrzebne są humor i satyra, i dlaczego wciąż świetnie się prezentuje laureat tegorocznego "Superwiktora", Zenon Laskowik opowiedział poznaniakom. Co opisał Marek Zaradniak.

Zenon Laskowik nie wahał, co zrobić ze statuetką "Superwiktora", którą dostał dwa tygodnie temu - zapowiedział, że wystawi ją na licytację, a otrzymane pieniądze przeznaczy na pomoc powodzianom. Artysta przekonywał, że tak właśnie winna postąpić tzw. osoba publiczna. Zamierza też pojechać na tereny dotknięte powodzią i osobiście wręczyć pieniądze potrzebującej pomocy rodzinie. Potem już żartem dodał, że dzięki licytacji przynajmniej dowie się, jaka jest wartość statuetki i ilu naprawdę ma fanów.

Opowiadając o pobycie na gali wręczania statuetek, wyznał, że gdy zobaczył stołeczne elity, czuł się jak na targowisku próżności. Zauważył, że warszawskich celebrytów interesowało głównie to, co robi, że tak świetnie wygląda. - Po prostu inwestuję w zdrowie - śmiał się Laskowik i dodał już serio: - Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego wpojono mi, że ruch jest kategorią zdrowia numer 1. Jeśli ktoś zaniedba ruch, to nawet lekarz mu nie pomoże. Ale ruch to nie wyjście do sklepu. Trzeba włożyć dres, wziąć kijki albo wsiąść na rower i nic mnie nie zatrzyma aż do pierwszych kropelek potu. Po powrocie biorę prysznic, 20 minut drzemki i czuję się jak nowo narodzony .

Wyznał też, że ważną rolę odgrywa w jego życiu fakt, iż odważył się zmierzyć z własną legendą. - Czyli robię wszystko, aby jej nie zaszkodzić. Wielu namawiało mnie przez lata do powrotu na estradę, a ja doskonale wiedziałem, że w tej branży to wielkie wyzwanie. Gdy mi się nie uda, będzie to mój artystyczny koniec. Ostatecznie przekonał mnie do reaktywacji Jacek Kęcik, reżyser Filharmonii Dowcipu, który dał mi krótką, wręcz banalną radę: Jak nie spróbujesz, będziesz miał do siebie pretensje do końca życia - wspominał artysta.

Żart z wyczuciem
Potem już Zenon Laskowik opowiadał o swoim rozumieniu i potrzebie humoru oraz satyry, które - jego zdaniem - są zupełnie czymś innym niż kabaret i komizm. - Nigdy nie czułem się ani aktorem kabaretowym, ani satyrykiem, bo po prostu jestem komikiem - tłumaczył Laskowik, którego nie interesuje śmiech dla samego śmiechu, ale taki, który budzi u ludzi refleksje.

- Humor towarzyszy człowiekowi od kołyski po grób. Natomiast - jak powiedział ojciec satyry polskiej Ignacy Krasicki - dobry żart tymfa wart. Dlatego widz musi kupić bilet, aby usłyszeć, jak na estradzie rodzi się żart.

A czy dzisiejsze czasy sprzyjają powstawaniu dobrego żartu? - W czasach PRL-u było znacznie łatwiej o żart, tak łatwo, że mój talent się marnował, bo wtedy cała rzeczywistość była kabaretowa. Gdy wychodziłem na scenę, miałem wrażenie, iż jestem wewnątrz galarety. Wystarczyło jednym słowem trącić o to, co było zakazane i wszystko się dookoła trzęsło - twierdzi Laskowik.
- Jest przekonany, że obecnie znacznie trudniej rozbawić rodaków, ponieważ wolność, której nie można mylić z samowolą, wiąże się z ogromną dyscypliną wewnętrzną. Trudno jest bowiem mówić np. o patologiach związanych z transformacją systemu w taki sposób, by nie wywołać u odbiorców żalu za czymś, co się skończyło - dodaje komik.

- Dzień dzisiejszy ma swoje radości i smutki i trzeba z pomysłem, ale i wyczuciem tego ducha rzeczywistości wyłapać i się do niej ustosunkować. Można nawet nawiązywać na scenie do powodzi i do tragedii lotniczej. Bo nam na estradzie nie wolno chować głowy w piasek, ale musimy dać komentarz do tego, co tu i teraz - uważa Zenon Laskowik.

- Dwa tygodnie temu w skeczu, w którym gram pacjenta, powiedziałem mniej więcej tak: Była taka tragedia. Wstrząsnęła krajem, jak żadna inna. Prezydenta świętej pamięci pochowali na Wawelu. I dobrze. Tylko sobie nie mogę wybaczyć, dlaczego przeoczyłem moment koronacji. A teraz, gdy mamy powódź, Jacek Fedorowicz napisał taką scenkę, w której przyszedł ktoś do towarzystwa ubezpieczeniowego i mówi, iż chciałby ubezpieczyć mieszkanie. Ale tylko górny pokój, bo tam jeszcze go nie zalało.

Artysta mówi, że jednak mimo wszelkich trudności, dzisiaj komik ma spokojniejsze życie niż kiedyś. Za słowo, pomysł i przekaz publiczności nie odpowiada dyrekcja czy jakiś komitet partyjny, ale sam obywatel.

- Jeśli mamy akceptację publiczności, to znaczy, że dobrze czujemy tego ducha rzeczywistości, bo przecież naszym, w pewnym sensie, sponsorem jest widz, który przychodzi się rozerwać, płaci za to i wie, że będziemy aktualni i nie będziemy odcinać kuponów od dawnej sławy - uważa Laskowik.

A co z cenzurą?
- Dawniej często nazajutrz po przedstawieniu mieliśmy telefony od naszych dyrektorów: Słuchajcie. Wiecie. Znowu zrobiliście coś, co jest niesubordynacją. Jak jeszcze raz, to nie będziecie mieć etatu. W sumie otrzymałem sześć nagan - opowiadał Laskowik. - Plus z tego okresu jest taki, że nauczyłem się używać aluzji i eufemizmów. Dziś cenzura jest znacznie inteligentniejsza. Bywa, że realizator programu mówi mi, że musieli usunąć jakiś fragment z taśmy, bo ta była technicznie zła. Ale ja i na to mam odpowiedź: To kupimy nową taśmę i nagramy jeszcze raz - śmieje się artysta.

Zenon Laskowik nawiązał też do niedawnych czasów, gdy był w Poznaniu listonoszem, a więc "Świata Zenona Pocztyliona". - Na początku wszyscy męczyli mnie pytaniami - dlaczego? Zdarzało się, że mówili: Znamy te numery - proszę zabrać te kamery! Ale gdy nabrali do mnie zaufania, to muszę przyznać, że jeśli jest raj na ziemi, to ja doznałem go, gdy byłem listonoszem - stwierdził Zenon Laskowik. - Gdyby tylko te pensje były inne - dodał już ze śmiechem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski