Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zespół Szkół Łączności w Poznaniu świętuje jubileusz

Katarzyna Sklepik
Zespół Szkół Łączności w Poznaniu świętuje jubileusz. Rządzą tam pasja i eksperyment
Zespół Szkół Łączności w Poznaniu świętuje jubileusz. Rządzą tam pasja i eksperyment Łukasz Gdak
Choć obchodzi 70. urodziny, ma siłę, pasję i kreatywność nastolatków. Zespół Szkół Łączności łączy pokolenia pasjonatów techniki, nad którymi czuwa... Wielki Elektronik.

Umówiliśmy się w bibliotece Zespołu Szkół Łączności. Była godzina 9, gdy pierwszy wpadł do niej Mario Kožul. - Ale mnie ręka boli, całą godzinę pisaliśmy - komunikuje, zaraz po „dzień dobry”. - A co to za lekcja, język polski? - pytam. - Skąd - uśmiecha się Mario. - Przedmiot zawodowy. - Myślałam, że zawodowe przedmioty to raczej zajęcia praktyczne niż teoretyczne... - Bo tak jest, ale w drugiej klasie - tłumaczy Mario, uczeń pierwszej klasy Technikum Łączności. - Na początku musimy wszystko dobrze poznać teoretycznie, by potem umieć to zastosować w praktyce.

Mama wie, co dobre
O tym, że Mario będzie się uczył w szkole przy ulicy Przełajowej zdecydowała mama. Gimnazjum nr 4 bardzo szybko przypadło mu do gustu.

- Świetni koledzy w klasie, fajni, ale wymagający nauczyciele i niepowtarzalna atmosfera. To zdecydowało o tym, że już w drugiej klasie gimnazjum postanowiłem, że będę kontynuował naukę w Technikum Łączności - mówi Mario Kožul i przyznaje, że swojej decyzji nie żałuje. - Zawsze kręciły mnie komputery i rzeczy techniczne. Robię to, co lubię, posiedzę w technikum cztery lata i będę miał zawód. Na studia zawsze mogę pójść. Tam oprócz paru nowych rzeczy, pogłębię wiedzę, zdobytą w technikum.

Laura Gromko też chce związać swoją przyszłość z informatyką. Choć jeszcze jest w gimnazjum, ma już sprecyzowane plany. Teraz szlifuje języki obce: angielski i niemiecki. Dodatkowo - jak mówi, dla siebie - uczy się także rosyjskiego. Dlaczego wybrała gimnazjum w „Łączności”?

- Bo mam blisko - śmieje się Laura i tłumaczy: - Chodziłam do sportowej podstawówki na osiedlu Pod Lipami, bo trenowałam siatkówkę, ale nie chciałam tam chodzić do gimnazjum. Mama powiedziała, że mam do wyboru jeszcze gimnazjum na osiedlu Zwycięstwa i to przy Przełajowej. Wybrałam i jestem bardzo zadowolona. Szkoła jest OK.

W gimnazjum, w klasie humanistycznej, multimedialnej rządzą dziewczyny, ale w matematyczno-informatycznej - chłopacy. Jest jeszcze klasa ekologiczna „pasjonat”, w której eksperymenty są na porządku dziennym i „poliglota” - w której języki angielski, niemiecki i hiszpański grają pierwsze skrzypce.

Gimnazjaliści nie narzekają na starszych kolegów z technikum. - Nie było i nie ma fali - mówią wprost. - Zawsze możemy na siebie liczyć.

Pasjonat, czyli kolejne pokolenia wracają do „Łączności”
- I na nauczycieli też - dodaje Daniel Żarno-wski. - Fajne jest to, że uczą nas pasjonaci. Na przykład Piotr Augustyniak od urządzeń techniki komputerowej.

- To ten, co tak dużo dyktuje? - pytam Mario. - Nie - uśmiecha się.

- Pan Piotr bardzo dużo wie o serwisach komputerowych i poza tym, co będzie nam potrzebne na egzaminach, uczy nas wielu praktycznych rzeczy. Jakich? Na przykład, jak naprawić zasilacz - dodaje Daniel Żarnowski, który lubi też lekcje języka polskiego. Jego wychowawczynią jest polonistka Maria Rybicka, która przez ponad 20 lat była wicedyrektorem szkoły. Uczniowie nadal do niej przychodzą z pomysłami, które ma im pomóc przewalczyć u dyrektora. Nie „przepuszczą też” Katarzynie Bąk, polonistce, którą zarzucają pomysłami w szkolnej bibliotece. To miejsce to dla nich azyl. Tu czytają książki, grają w planszówki, dyskutują, odrabiają lekcje. Wiedzą, że pani Kasia czuje klimat tej szkoły. Chodziła tu do... gimnazjum.

Geograf Grzegorz Tomczak po lekcjach jest podróżnikiem. - Zwiedził już chyba cały świat - mówi gimnazjalistka Gabriela Ryder. - Na lekcjach pokazuje nam zdjęcia, które sam zrobił, opowiada ciekawostki, których nie przeczytamy w żadnym podręczniku. Lekcje są megaciekawe i nigdy nie wiadomo, czym nas pan zaskoczy. Grzeczne klasy mają szansę poznać... zapach pingwina. To zamknięte w słoiku pióro, które pan Grzegorz przywiózł z Antarktydy. Gdy odkręci się ten słoik, to zapach pingwina utrzymuje się w klasie przez kilka dni - wspomina Gabrysia, której brat kilka lat temu też skończył ZSŁ.

- A sprawdziany z biologii u pana Mikołaja Czosnowskiego można porównać do anegdotki o pisaniu oprogramowania - śmieje się Marianna Sikorska i mówi: - Sprawdzian jest jak katedra, najpierw się uczysz, uczysz, a później się modlisz, żeby było dobrze.

Są i takie lekcje, podczas których uczeń zamiast pod tablicą, staje pod... kaplicą wiedzy. Po takim stresie, w czasie przerwy można zrelaksować się w bufecie „Łącznik” lub pograć w bilard w „Stajni” (sklepik szkolny).

Centrum dowodzenia Wielkiego Elektronika
Kultowych miejsc w szkole jest więcej. Maria Rybicka dodaje do tej listy także gabinet dyrektora. - To zawsze było takie miejsce twórczych pomysłów i, co jest bardzo istotne, ich realizowania. To było i jest takie centrum dowodzenia, gdzie każdy może znaleźć pomoc i wsparcie - mówi Maria Rybicka.

Drzwi do gabinetu dyrektora są zawsze otwarte. Jerzy Małecki dobrze wie, jak ważne są relacje uczeń - nauczyciel. Często wspomina atmosferę, jaka panowała w Technikum Łączności, gdy rozpoczął w nim naukę w 1970 roku. - Nauczyciele byli życzliwi, cenili naszą indywidualność i pomagali w wyborze dalszej drogi zawodowej - mówi Jerzy Małecki, który do tej recepty na szkolny sukces dołożył jeszcze kilka składników. Najważniejszym jest kreatywność.

- Młody człowiek musi mieć pasję, musi działać, próbować, eksperymentować, rozwijać się, a my mamy mu w tym pomóc -tłumaczy dyrektor. I wspomina: - Zafascynowany elektroniką, trochę w domu eksperymentowałem. Rodzice przyglądali się temu z niepokojem, kilka razy zrobiłem niezłe zwarcie - śmieje się. Potem było już lepiej. Na pracę dyplomową wspólnie z kolegą skonstruował drążarkę ultradźwiękową, która w szkle wycinała otwory ultradźwiękami.

Jerzy Małecki nie był kujonem, ale uczył się dobrze. Po maturze, w 1975 roku wybrał automatykę na Politechnice Poznański-ej. Po studiach zaczął pracę w laboratoriach poczty i telekomunikacji, ale jedno spotkanie z wicedyrektorem ZSŁ Tadeuszem Piechockim zadecydowało o tym, że wrócił do szkoły. Tym razem jako nauczyciel przedmiotów zawodowych. I tak już zostało.

- Szybko dostałem wychowawstwo, potem byłem kierownikiem laboratoriów, wicedyrektorem, a od 1997 roku jestem dyrektorem naczelnym - kwituje krótko szkolną karierę.

Jest trochę jak „Wielki Elektronik” z bajek o Panu Kleksie. Kreatywny, ale i wymagający. Młodzież chwali go za to, że zawsze ma dla nich czas. - Można u pana nie zdać? - pytam. - Oczywiście - przyznaje i tłumaczy, dlaczego: - Uczeń musi lubić to, co ma być w przyszłości jego pracą, jego sposobem na życie. Jeżeli nie daje rady, to rozmawiamy. Przygotowujemy tygodniowe plany zajęć, tak by mógł na przedmioty zawodowe poświęcić jak najwięcej czasu. Jeśli złapie bakcyla, to dobrze. Jeśli nie, to niestety tylko skończy szkołę. Na szczęście to wyjątki - mówi dyrektor.

- Najważniejsze jest to, że do naszej szkoły przychodzą uczniowie, którzy wiedzą, czego chcą, mają swoje sprecyzowane zainteresowania. Bo to jest szkoła kształcąca w zawodzie, w której i młodzież i nauczyciele mogą realizować swoje pomysły - dodaje Maria Rybicka.

Uczniowie zwracają też uwagę na brak barier, mogą zrealizować każdy swój pomysł, pod warunkiem, że nie naruszają szkolnego kodeksu. Dyscyplina w ZSŁ to podstawa, która obowiązuje zarówno młodzież, jak i nauczycieli, i pracowników obsługi. Wszyscy dbają o kulturę bycia i o relacje między nimi.

Młodzież z technikum bardzo lubi lekcje z wicedyrektorem Markiem Rychlewskim, który jest także kierownikiem laboratoriów, ale, jak sami przyznają, że chyba nie widzieli, żeby się... uśmiechał. - Z jego twarzy nigdy nie można wyczytać, czy chce cię „powiesić” za to, że oddychasz powietrzem szkolnym, czy wręcz przeciwnie, dać pochwałę dyrektora za to, że tym powietrzem oddychasz - mówią Mario i Daniel, i przyznają, że momenty, w których nagle zatrzymuje się na środku sali i zdejmuje okulary, mrożą krew w żyłach. - A potem okazuje się, że pan Marek zauważył bluzę na oparciu krzesła i chce, by uczeń wyniósł ją do szatni.

Korytarzowe muzeum techniki
Siedemdziesięcioletnią historię szkoły i techniki można podziwiać na szkolnych korytarza. Na wszystkich piętrach znajdują się duże, przeszklone gabloty, w których można podziwiać stare komputery i urządzenia, które używano w pracy na poczcie, w telegrafie, w telekomunikacji i w elektronice.

W sobotę uczniowie, absolwenci i nauczyciele będą mogli powspominać czasy, które spędzili w Zespole Szkół Łączności. W Sali Ziemi - w godzinach od 11 do 13 - odbywać się będzie część oficjalna 70-lecia szkoły, a od godziny 15 - bardziej kameralne spotkania klasowe w szkole przy ulicy Przełajowej. Uroczystość uświetni koncert absolwentek ZSŁ, sióstr Małgorzaty i Katarzyny Hybiak. Tu warto wspomnieć także o innych znanych absolwentach szkoły: biegaczu Przemysławie Walewskim, tenisistce Magdalenie Linetty, piosenkarzu Piotrze Kuźniaku czy wieloletnim prezesie Telekomunikacji Polskiej Pawle Rzepce.

Patronat nad uroczystością objął „Głos Wielkopolski”, który jako pierwszy napisał o nowo powstającym Gimnazjum i Liceum Telekomunikacyjnym (dziś Zespół Szkół Łączności), 2 marca 1946 roku - „Ponieważ nauka trwająca trzy lata daje absolwentom tytuł technika, a ukończenie liceum umożliwia dalsze studia inżynierskie, powstanie szkoły uważać należy za jeden z najważniejszych kroków na drodze przygotowania fachowego młodzieży do trudnej i odpowiedzialnej pracy dla państwa i narodu”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zespół Szkół Łączności w Poznaniu świętuje jubileusz - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski