18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zgładzeni za to, że mieli odwagę [GALERIA]

Krzysztof M. Kaźmierczak
Krzysztof M. Kaźmierczak
Podporucznik Jerzy  Przerwa (22 lata),  dowódca plutonu alarmowego garnizonu leszczyńskiego, skazany na śmierć, rozstrzelany
Podporucznik Jerzy Przerwa (22 lata), dowódca plutonu alarmowego garnizonu leszczyńskiego, skazany na śmierć, rozstrzelany Repr. K.M. Kaźmierczak
O nieznanych dotąd okolicznościach potyczki plutonu Wojska Polskiego z żołnierzami Armii Czerwonej na dworcu w Lesznie. W 65 rocznicę wykonania wyroków śmierci na wojskowych-bohaterach, którzy wystąpili w obronie kobiety. Jako pierwsi publikujemy ich zdjęcia.

Nie wiedzieli, że to ich ostatni dzień. Każdy z nich żył nadzieją. Podporucznik Jerzy Przerwa martwił się o żonę, która była w szóstym miesiącu ciąży. Kanonier Władysław Łabuza marzył, że będzie mógł wreszcie zobaczyć dziecko, które urodziło mu się w czasie, gdy odbywał służbę wojskową w Lesznie. Kapral Wiesław Warwasiński miał nadzieję, że jego matka nie uwierzy w to, że jej jedyny syn jest zbrodniarzem.

Wszyscy wierzyli, że sprawa się wyjaśni, żaden z nich przecież nie popełnił przestępstwa. Mieli nadzieję, że prezydent przyjmie ich wnioski o ułaskawienie. Mieli ją nawet wtedy, gdy do ich cel w areszcie Urzędu Bezpieczeństwa w Poznaniu wchodził jego cieszący się ponurą sławą naczelnik, Jan Młynarek. Dopiero widok towarzyszącego mu prokuratora Wilhelma Świątkowskiego i strażników rozwiewał nadzieję. Wiedzieli, od innych aresztowanych, co to oznacza...

Prawda siłą korygowana

Żołnierzy uwięziono 28 maja 1947 roku pod zarzutem zamachu na żołnierzy Armii Czerwonej. Stało się to kilka godzin po potyczce do jakiej doszło na dworcu kolejowym w Lesznie. Polsce wojskowi wystąpili w obronie kobiety, Zofii Rojuk, która skarżyła się, że jest bezpodstawnie więziona przez pijanych sołdatów. Pierwsi użyli broni Rosjanie, ale polscy żołnierze byli lepiej przygotowani i strzelali celniej. Potyczka skończyła się śmiercią trzech czerwonoarmistów.

Wraz z ppor. Przerwą za kraty, a potem przed sąd trafiło czterech jego podwładnych, milicjant z dworcowego komisariatu, który wezwał wojsko, dwaj kolejarze, którzy próbowali interweniować w sprawie kobiety oraz krawiec z Osiecznej, który poprosił kolejarzy o pomoc (patrz zdjęcia). Wszyscy zostali skazani w pokazowym, jednodniowym procesie, który odbył się dziesięć dni po potyczce. Dopiero teraz udało się poznać ponure kulisy śledztwa zakończonego sądową zbrodnią .

Okazuje się, że pod aktem oskarżenia podpisany był prokurator Maksymilian Lityński (Lifsches), ale śledztwo przeciwko Polakom prowadził oficer radziecki, Wilhelm Świąt-kowski. Kierował on poznańską prokuratura wojskową i chociaż nosił polski mundur, to nie znał wtedy języka polskiego. Fakt, że Rosjanin prowadził sprawę dotyczącą śmierci jego pobratymców może tłumaczyć dlaczego w śledztwie doszło do rażącego łamania prawa i lekceważenie dowodów świadczących o niewinności Polaków.

Ponawiano przesłuchania tak długo, aż niektórzy torturowani żołnierz wycofywali się z tego, że widzieli jak Rosjanie ich zaatakowali

Od początku wszyscy żołnierze z plutonu ppor. Przerwy zgodnie twierdzili, że nie zamierzał on atakować Rosjan, i że to oni zaczęli strzelać. Mówili, że ich dowódca powiedział po potyczce, żeby ni ebali się zeznawać prawdę, to nikomu nic się nie stanie. Itak by pewnie było, gdyby celem śledztwa było obiektywne ustalanie faktów, a nie zemsta na Polakach.

Pasujące do wersji zamachu na Armię Czerwoną zeznania wymuszano biciem. Ponawiano przesłuchania tak długo, aż niektórzy torturowani żołnierz ulegali i wycofywali się z tego, że widzieli jak Rosjanie zaatakowali.

Nieznane wcześniej dokumenty z archiwum wojskowego wyjaśniają też dlaczego o zabicie Rosjan oskarżono Warwasińskiego i i kan. Stanisława Stachurę, którzy nie powinni stanąć przed sądem. Ekspertyza rusznikarska dowodziła bowiem, że z ich broni nie strzelano, ale Świątkowski wolał uwierzyć dwóm rannym w potyczce Rosjanom wskazujących, że strzelali właśnie ci podwładni ppor. Przerwy.

Wmawiana repatriacja

Propaganda przedstawiała potyczkę w Lesznie jako skutek bezpodstawnej plotki jakoby przewożona przez Rosjan Zofia Rojuk była Polką. W śledztwie dowodzono, że kobieta była obywatelką Związku Radzieckiego. Świadkiem na to miał być jej mąż... Polak, którego bezpieka zatrzymała. Zeznaniom, które złożył brakowało logiki, prawdopodobnie zostały wymuszone. Mężczyzna powiedział bowiem, że Rojuk nie była jego żoną, tylko że z nim mieszkała oraz, że dopiero niedawno dowiedział się, że nie jest ona Polką, tylko Ukrainką. Przyznał zarazem, że wydał ją bezpiece i w ten sposób trafiła w ręce Rosjan. Tyle, że jego wersji przeczy zachowany dokument parafialny (nie wiadomo, czy zdobyła go bezpieka, czy też przekazał go mąż kobiety). Wynika z niego, że od dwóch lat Rojuk była jego żoną, nosiła jego nazwisko i mieli roczne dziecko.

To nie jedyny sprzeczność faktów. W śledztwie utrzymywano, że Rosjanie wywozili kobietę z Polski w ramach repatriacji ludności ukraińskiej. Tymczasem przeczy temu kierunek w jakim ją przewożono. Wieziono ją nie na wschód, tylko z Pomorza na południe, do Legnicy, gdzie mieściła się (w latach 1945-1993 roku) ogromna baza Armii Czerwonej. Miasto to nie było ośrodkiem repatriacji Ukraińców, co więcej, ich wywozem zajmowało się Wojsko Polskie, a nie armia Związku Radzieckiego. Nawet jednak gdyby przyjąć, tak jak w wersji propagandowej, że Rojuk był Ukrainką, to nie było powodu, by miała być repatriowana z kraju. Kilka tygodni wcześniej władze PRLoficjalnie ogłosiły, że zakończono dwuletni proces przesiedleń ludności ukraińskiej z terytorium Polski do Związku Radzieckiego.

Do dzisiaj pozostaje zatem zagadką dlaczego Rosjanie wieźli Zofię Rojuk do swojej bazy w Legnicy. Bez wątpienia polscy żołnierze mieli podstawy do podejrzeń, że kobieta jest przetrzymywana bezprawnie. Tym bardziej, że ppor. Przerwa zwrócił uwagę na to, że kapitan dowodzący Rosjanami twierdził, że jest z kontrwywiadu, tymczasem jego umundurowanie wskazywało na to, że jest artylerzystą. Nie chciał też pokazać dokumentów, na podstawie których podobno przewoził Rojuk. Jak zeznał jeden ze świadków, Leon Wolgramm, kapitan wcześniej na dworcu twierdził, że kobieta jest... jego żoną.

15 czerwca 1947 roku

"Mój mąż ppor. Jerzy Przerwa został skazany na karę śmierci. Przeszedł cały szlak bojowy, był ranny i dostał odznaczenia. Ja za trzy miesiące zostaję matką. Błagam o pomoc" - prosiła zrozpaczona żona Przerwy w telegramie wysłanym dwa dni po wyroku do naczelnego dowódcy Wojska Polskiego. To samo zrobiła matka innego z żołnierzy. "Błagam o ratunek dla mego dziecka"- pisała Janina Warwasińska do marszałka Michała Roli-Żymierskiego. Na próżno.

Prezydent Bolesław Bierut zamienił kan. Stachurze karę śmierci na 15 lat więzienia i zwolnił kan. Nowickiego z odbycia kary 10 lat. Odrzucił pozostałe trzy wnioski o ułaskawienie. O tym Przerwa, Warwasiński i Łabuza dowiedzieli się dopiero w dniu egzekucji, 15 czerwca 1947 roku, od prokuratora Świątkowskiego.

Wyprowadzono ich z cel ze skutymi z tyłu rękoma. Wiadomo, że w ich ostatniej drodze nie mógł uczestniczyć duchowny. Zginęli prawdopodobnie od strzałów w tył głowy - w taki sposób egzekucje wykonywał Jan Młynarek. Miejsca ich pochówku nie są znane. Bardzo możliwe, że zostali zabici w lasach w rejonie Gądek, gdzie najczęściej zabijał naczelnik aresztu.

Sąd Najwyższy zrehabilitował skazanych w 1990 roku. Proces odbywał się bez rozgłosu, nieobecne na sali ofiary zbrodni sądowej reprezentowali obrońcy z urzędu. Dopiero w tym miesiącu, 65 lat po tragicznym wydarzeniu leszczyńscy politycy podjęli starania, by upamiętnić odważnych żołnierzy, kolejarzy, milicjanta i krawca, którzy wystąpili w obronie przetrzymywanej kobiety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski