**Czytaj:
"Zgniłe jajo polskiej edukacji" czyli gimnazja do likwidacji**
Wykładowcy wyższych uczelni załamują ręce i tęsknią za maturzystami, którzy trafiali do nich na zajęcia jeszcze 10-15 lat temu. Za zdolnymi, wygadanymi, błyskotliwymi. Nawet za tymi bezczelnymi, byleby była to bezczelność bazująca na inteligencji.
Wielu naprawdę myśli, że zlikwidowanie gimnazjów, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zlikwiduje również wszystkie problemy polskiego systemu edukacji. Że nauczyciele i wykładowcy znów będą zachwycać się młodymi, zdolnymi i elokwentnymi uczniami. Myślą tak również (albo tylko cynicznie nam to wciskają) politycy, którzy prześcigają się w deklaracjach "skończenia z gimnazjami". Konsekwencjami głowy sobie nie zawracają.
Bezbolesna likwidacja gimnazjów jest praktycznie niewykonalna. Co z tysiącami budynków i dziesiątkami tysięcy nauczycieli? Dzielić wszystko od nowa pomiędzy podstawówki i szkoły średnie? Co z podręcznikami? Co z rejonizacją? Wielu doświadczonych, naprawdę mądrych nauczycieli podpowiada: System idzie naprawić inaczej. Dużo prościej.
Zacząć trzeba jednak od trafnej diagnozy. Istotą problemu jest to, jak podzielono szkolny materiał. Jeżeli uczeń gimnazjum przerabia po łebkach całą historię tylko po to, żeby w liceum... przerobić ją jeszcze bardziej pobieżnie kolejny raz, to coś tu nie gra. Podobnie jest z językiem polskim (lektury po dwa razy ani razu porządnie!) i kilkoma innymi przedmiotami. I tym - a nie przeprowadzkami pomiędzy budynkami - powinni zająć się sejmowi eksperci od oświaty. Hasło "zlikwidujmy gimnazja!" brzmi może i chwytliwie, ale to tylko chwytanie się rąk, którymi my zagłosujemy w wyborach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?