Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złodziej ma proces i dalej kradnie

Agnieszka Smogulecka, Alicja Lehmann
Areszt niczego nie nauczył Artura S. Dalej włamuje się do domów i kradnie.
Areszt niczego nie nauczył Artura S. Dalej włamuje się do domów i kradnie.
Ma na swoim koncie kilkadziesiąt zarzutów kradzieży i proces o włamania przed sądem. Sęk w tym, że ciągle jest na wolności, więc może popełniać kolejne przestępstwa. I - co najgorsze - popełnia.

Czytaj także:
Poznań: Włamywacz na ucieczce
Policja: Proces się ślimaczy... morderca na wolności

Przestępcy kradli wszystko, co było cenne, a jednocześnie łatwe do wyniesienia: gotówkę, biżuterię, aparaty fotograficzne, monety. Z każdego domu wynosili przedmioty warte tysiące złotych.

Ostatecznie, Artur S. i dwaj jego wspólnicy usłyszeli 25 zarzutów. Wszystkie dotyczące włamań do domów jednorodzinnych m.in. w Poznaniu, Luboniu, Murowanej Goślinie, Tarnowie Podgórnym i Śremie. Przestępstw, w których mogli brać udział, było znacznie więcej, ale z braku dowodów niektóre sprawy zostały umorzone.

W poznańskim sądzie toczy się proces przeciwko włamywaczom. Artur S. przyznał się do niektórych przestępstw. Nie wszystkie z tych, o których mówili śledczy, pamiętał...

Artur S. i jego kompani odpowiadają za serię włamań do domów jednorodzinnych w 2008 i 2009 roku. Przez jakiś czas włamywacz był niegroźny: w listopadzie 2009 roku trafił bowiem za kratki (po włamaniu do domu mieszkańca Murowanej Gośliny). Został aresztowany, aby nie mógł utrudniać śledztwa. A postępowanie było kilka razy przedłużane, bo do policji trafiało coraz więcej zgłoszeń o włamaniach, w których mógł brać udział. Tym samym sąd, na wniosek prokuratora, przedłużał S. tymczasowe aresztowanie.

Mężczyzna spędził w areszcie nieco ponad rok. W listach do prokuratora i sądu kilkakrotnie prosił o zastosowanie innego środka zapobiegawczego. Tłumaczył, że pobyt w areszcie już był dla niego lekcją. Dziś wiemy, że kłamał.

Wymiar sprawiedliwości odmawiał wypuszczenia go na wolność, do czasu, gdy podczas jednej z rozpraw sąd zdecydował, że przesłanki, dla których przebywa w areszcie, wygasły. Artur S. dostał policyjny dozór, wpłacił 2 tys. zł poręczenia majątkowego, stawia się na rozprawach. Policja dowiedziała się też, co robi między rozprawami: Artur S. znów zaczął kraść.

Jak się dowiedzieliśmy, niedawno przyłapano go na włamaniu na poznańskich Jeżycach. Przez okno wszedł do domu jednorodzinnego, ukradł iPoda i kolekcję numizmatyczną. Straty oszacowano na 8 tys. zł. Artur S. przyznał się do winy, więc... nie umieszczono go za kratkami.

Prawnicy są jednomyślni: - Areszt nie jest karą, lecz środkiem, który ma zapewnić prawidłowy przebieg postępowania - tłumaczy Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu. - Jeśli nie ma obawy, że podejrzany będzie wpływał na zeznania świadków, zacierał dowody, jeżeli się nie ukrywa i nie grozi mu wysoki wyrok, nie można go przetrzymywać w celi.

Jednak to, co zgodne z przepisami, nie oznacza, że jest zrozumiałe dla ludzi, którzy nie mogą spać spokojnie, bo ciągle narażeni są na "odwiedziny" Artura S. Kryminalni ciągle sprawdzają, czy włamanie na Jeżycach było jedynym, które Artur S. popełnił po "lekcji w areszcie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski