Mężczyzna, który w poniedziałek wieczorem został zatrzymany w sprawie przywłaszczenia wartego 100 tys. złotych mercedesa, został objęty dozorem policyjnym i jest na wolności.
Przypomnijmy, że udało się go namierzyć dzięki publikacji zdjęć z monitoringu, po której rozdzwoniły się policyjne telefony. Niestety, wartościowy pojazd jakby zapadł się pod ziemię. Mirosław Gawiński, od którego 39-latek z Poznania wypożyczył samochód, ma pretensje do poznańskiej policji, że działa w jego sprawie opieszale i mogła zrobić więcej. Jak mówi, o publikację wizerunku złodzieja prosił 4 miesiące. – Jestem zbulwersowany. Tę sprawę można było wyjaśnić w ciągu 48 godzin – komentuje Gawiński.
Podwójne przywłaszczenie
Podejrzany mężczyzna wypożyczył samochód w czwartek, 3 września 2015 roku. Miał go zwrócić w następny poniedziałek rano. Jak mówi Mirosław Gawiński, w siedzibie firmy Moto-Kuba już się nie pojawił, a także przestał odpowiadać na telefony. Równie szybko okazało się, że posługiwał się skradzionym 3 miesiące wcześniej dowodem osobistym, na który tego samego dnia wypożyczył inny samochód we Wrocławiu.
– Natychmiast zgłosiłem to na policję i dotarłem do właściciela wrocławskiej wypożyczalni. Wtedy miałem już pewność, że obu kradzieży dokonał ten sam człowiek – mówi M. Gawiński. Jak przyznaje, wrocławianin miał jednak więcej szczęścia, ponieważ w jego samochodzie zainstalowany był nadajnik GPS, dzięki czemu odnaleziono go po kilku dniach. Właśnie w Poznaniu.
Poszukiwania podejrzanego mężczyzny poznańska policja prowadziła przez 4 miesiące. W tym czasie Mirosław Gawiński dostarczył dane człowieka, któremu skradziono tożsamość oraz informacje o właścicielu wrocławskiej wypożyczalni. Jak mówi, żaden z funkcjonariuszy nie wykonał do nich telefonu w tej sprawie. Co więcej, zarzuca policji opieszałość w opublikowaniu wizerunku złodzieja, dzięki czemu, jak się okazało, udało się go zatrzymać w jeden dzień. – Gdyby policja posłuchała moich próśb i niezwłocznie opublikowała zdjęcie złodzieja, w tej chwili prawdopodobnie miałbym samochód – mówi Mirosław Gawiński.
Publikacja miała pomóc
O to, dlaczego policja czekała z upublicznieniem wizerunku mężczyzny, zapytaliśmy Andrzeja Borowiaka, rzecznika KWP w Poznaniu:
– Decyzja o publikacji zdjęć czy nagrań musi być wyważona i przemyślana. Nigdy nie jest tak, że materiały z automatu trafią na strony internetowe – przekonuje rzecznik wielkopolskiej policji. Jak mówi, wcześniej zdjęcia są rozsyłane do różnych jednostek i wydziałów kryminalnych, a dopiero po wyczerpaniu wszystkich możliwości, funkcjonariusz prowadzący sprawę decyduje się na publikację. – Tak też było w tym przypadku – przekonuje A. Borowiak.
Tłumaczenie poznańskiej policji nie przekonuje jednak poszkodowanego Mirosława Gawińskiego, który w razie nieodnalezienia mercedesa, straci 100 tys. zł. Mężczyzna twierdzi, że policja w jego sprawie mogła zrobić dużo więcej, m.in. przesłuchać innych świadków, którzy feralnego dnia byli w wypożyczalni i zdjąć odciski palców z umowy. – Chcę, żeby złodziej odpowiedział za swoje czyny – dodaje Mirosław Gawiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?