Z Alanem Weissem, współtwórcą inicjatywy Spod ziemi patrzy Breslau, spotykamy się przy, jak się wydaje, zagajniku. Gdy tylko do niego wchodzimy okazuje się, że to nie tylko spory las, ale także ogromne, dzikie mauzoleum.
Złomowisko płyt nagrobnych
Teren, który kiedyś stanowił nieformalne działki przy nowo powstałych biurowcach, jest zawalony płytami nagrobnymi. Aktywiści sądzą, że pod gruzami może być ich około 100 albo nawet więcej. Poza samymi nagrobkami, są tu także śmieci stanowiące dowód, że miejsce od dawna służy imprezowiczom. Przez to nie ma ono charakteru cmentarnego, a raczej czegoś w rodzaju "złomowiska".
"W tym miejscu nigdy nie było cmentarza" - potwierdza Alan Weiss, doktor polonistyki i miłośnik Wrocławia. - "Płyty te głównie pochodzą z trzeciej części cmentarza Grabiszyńskiego, która dziś jest po prostu parkiem".
Jak wiele podobnych, cmentarz Grabiszyński po części zrównano z ziemią w latach 60. XX wieku. Dziś w podobnych miejscach są parki, a spod ziemi od czasu do czasu wychodzi ich przeszłość. Do najważniejszych miejsc tego typu możemy zaliczyć parki: Grabiszyński, Zachodni, Skowroni, czy park Marii Dąbrowskiej.
"Płyty nagrobne były wtedy traktowane jako gruz lub materiał budowlany. Stąd ich obecność np. w parku Wschodnim, w rozmaitych chodnikach i płotach, a nawet w naszym zoo, gdzie w latach 70. zrobiono z nich wybiegi dla zwierząt" - tłumaczy działacz. - "Natomiast, nie dokonywano żadnych ekshumacji. Do dziś, spacerując po niektórych parkach, chodzimy po grobach. Ciała wciąż są w ziemi."
Nagrobki niemieckie i polskie
We wrocławskim ogrodzie zoologicznym płyty nagrobne nie rzucają się w oczy. Ale w parku Wschodnim z płyt z całymi inskrypcjami zrobiono schody, które wiodą ku rzeczce.
"Jest to wątpliwe estetycznie i etycznie. I to nie tylko dlatego, że odwiedzają nas turyści z Niemiec" - zaznacza dr Weiss.
Nie mówimy jednak wyłącznie o nagrobkach niemieckich! Na Muchoborze znaleźliśmy także płyty polskie pochodzące z pochówków z lat 50. i 60. XX wieku.
Działania powojenne względem niemieckich grobów można śmiało tłumaczyć wciąż krwawiącymi, wojennymi ranami. Wrocław traktowano jak jeden wielki szaber-plac. Dziś jednak sytuacja nieco się zmieniła, a do sprawy należy dołączyć jeszcze jeden ważny aspekt.
"Mówimy nie o faszystach, czy nawet sympatykach Hitlera, a o ludziach, którzy umarli na początku XX wieku i z tą ideologią nie mieli nic wspólnego" - wyjaśnia dr Weiss.
O płytach nagrobnych dyskutuje się od początku lat 90. XX wieku.
"Po pierwszych rozmowach, głównie udzielali się już tylko naukowcy, którzy tworzyli kolejne publikacje i odnajdywali kolejne nagrobki. Nie było jednak działania systemowego. Wydawało się, że na początku XXI wieku kilka tysięcy płyt znalezionych pod Mirkowem zmieni nieco sytuację. Miasto odkupiło ich wówczas nieco ponad 100 i... zeskładowało je na cmentarzu na Psim Polu" - wspomina dr Weiss.
Jedynie 30 z nich wykorzystano do stworzenia Pomnika Wspólnej Pamięci zaprojektowanego przez Tomasza Tomaszewskiego, Alojzego Gryta i Czesława Wesołowskiego. Reszta porasta winobluszczem tam, gdzie je złożono. Odnieść można także wrażenie, że o tych maluczkich w ogóle się nie pamięta, bo odnawiane i zachowywane są głównie płyty nagrobne tych "ważnych" wrocławian.
"Dla mnie ważniejsze i ciekawsze są postacie zwyczajne. To są właśnie ludzie, którzy realnie tworzyli to miasto" - przekonuje dr Weiss. - "Robotnicy, ślusarze, szwaczki, urzędnicy, krawcy, uczniowie, dzieci czy nawet ten kamieniarz, którzy tak starannie wyrył nagrobną inskrypcję, że po stu latach można ją bez problemu odczytać".
Spod Ziemi Patrzy Breslau
Alan Weiss zajmuje się odtwarzaniem ich życiorysów, prostych ludzkich historii. Możemy je poznać na Facebookowym profilu "Spod Ziemi Patrzy Breslau":
"Meta Gower miała 21 lat, była katoliczką, mieszkała przy Luisenstraße (Jęczmienna) 16 i pracowała jako sprzedawczyni. Emil Vogel był 8 lat starszym, skoszarowanym na Bürgerwerder Caserne 2 (Mieszczańskiej Kępie) rachmistrzem-aspirantem. I ewangelikiem. Ona urodzona w Breslau, on w Strzegomiu. Jej ojciec był kowalem, jego – strażnikiem więziennym".
"Sześciu tragarzy niosło trumnę z piętnastoletnią Hildegard Ziegler alejkami Cmentarza Jedenastu Tysięcy Dziewic. Koszt 13,5 marki. Karawan – 12. Świece na ołtarzu – 1,5. Żyrandol w kaplicy – 4,5. Fisharmonia – 6. Śpiewaków nie wynajęto".
"Syn Franza i Luisy, Erich, 17 lipca 1943 r. trafił do obozu koncentracyjnego w Mauthausen. Symbol zamieszczony na jego karcie obozowej wskazuje kategorię „hańbiącego rasę".
"W Lesie Kuźnickim, gdzie znajdował się Alter Gemeindefriedhof Schmiedefeld (Stary cmentarz gminy Kuźniki), widać kilka podmurówek i resztki nagrobków. Nie trafiliśmy na żadne pełne nazwisko czy daty, które pozwoliłyby odtworzyć biografię spoczywającej tam dotąd osoby (likwidowane po 1945 r. cmentarze nie były ekshumowane). Niemniej na tyle (front jest zniszczony) jednej z leżących płyt zachowały się inskrypcje kamieniarza: R. Siegert, Breslau, Fischergasse 26"
Co zrobić z taką pamiątką?
Alan Weiss i jego koledzy mają na to pomysł.
"Uważamy, że należałoby upamiętnić każdą nieistniejącą nekropolię choćby pamiątkową tablicą. Do tego dobrze byłoby zaopiekować się znikającymi z wciąż istniejących cmentarzy niemieckimi grobami. Świetnie byłoby rozbudować pomnik wparku Grabiszyńskim i ustawić płyty w obrębie terenu przypisanego Pomnikowi Wspólnej Pamięci. Utworzyć miejsce pamięci i nawiązać do rzeczywistego charakteru parku. Kontaktowaliśmy się z twórcami pomnika Wspólnej Pamięci, którzy wyrazili poparcie dla tej idei" - mówi Weiss.
Poza tym, że twórcy przyklasnęli pomysłowi, zaproponowali także formę otwartą pomnika, dzięki której będzie można go rozbudowywać o kolejne. Doktor Weiss jest laureatem tytułu "30 Kreatywnych Wrocławia" - liczył, że właśnie przyznanie mu w 2021 roku nagrody zmieni nieco sytuację "złomowiska" na Muchoborze.
"Mieliśmy kilka rozmów na przykład z Radą Kultury i z radnymi miejskimi. Jest pewna gotowość do realizacji pomysłu, ale oczekuje się od nas projektu. My nie jesteśmy zawodowymi architektami, nie umiemy przeprowadzić kosztorysu zebrania płyt z terenu, który w dodatku został ostatnio odsprzedany warszawskiemu inwestorowi" - podkreśla dr Weiss. - "Liczymy na współpracę z konserwatorem, który może zlecić firmie, aby podczas realizacji inwestycji, każdą wydobytą płytę zabezpieczyć na poczet przyszłego lapidarium. Każda z nich jest bardzo ciężka. Wiele rad osiedlowych wyraziło poparcie dla naszych działań. Teraz zobaczymy, co powie miasto na pismo, które mamy zamiar wkrótce złożyć. Oczywiście liczymy na współpracę".
Zobaczcie zdjęcia:
Przeczytaj także:
- Jest weekend, zatem czas na grzybobranie! Te okazy znaleziono w dolnośląskich lasach!
- Znany nadodrzański zabytek sprzedany. Co się stanie z pałacykiem?
- Kawa, banany i konserwy z Zachodu. Pewex w PRL-u symbolizował luksus
- Ruszają Wrocławskie Dni Seniora. Blisko 100 imprez przez ponad miesiąc!
- Oto inwestycja w miejscu wyburzonej galerii handlowej we Wrocławiu [ZOBACZ]
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?