Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł Janusz Romaniszyn

Redakcja
Janusz Romaniszyn
Janusz Romaniszyn
Jego zdjęcia towarzyszyły naszym Czytelnikom niemal codziennie. A On ze swoim aparatem niemal codziennie przemierzał Wielkopolskę. Dla nas, Jego kolegów, był przede wszystkim wspaniałym Człowiekiem. Uśmiechniętym, spokojnym, świetnym fachowcem, ale i kolegą, przyjacielem. Dziś rano, po długiej i ciężkiej chorobie, odszedł Janusz Romaniszyn, wieloletni fotoreporter "Głosu Wielkopolskiego".

- Dobry człowiek. To pierwsze co przychodzi mi do głowy, gdy myślę o Januszu - tak na wiadomość o śmierci naszego Kolegi i Przyjaciela zareagowała jedna z koleżanek. I zaraz padło pytanie: Dlaczego właśnie On?

We wtorek rano zmarł po długiej i ciężkiej chorobie wieloletni fotoreporter "Gazety Poznańskiej" i "Głosu Wielkopolskiego" Janusz Romaniszyn. Miał niespełna 58 lat. W bólu pozostawił ukochaną rodzinę - żonę Małgosię i syna Jasia, licznych przyjaciół i czytelników wielkopolskich gazet.

Na zawsze pozostanie nam w pamięci Jego ciepło, życzliwość, spokój i przyjazny uśmiech, który miał dla nas i bohaterów swoich zdjęć.

Wielkopolskę znał jak mało kto, to z Nim można było dotrzeć do najbardziej ukrytych przed ludzkim okiem zakątków, trafić na nieznane ścieżki. Choć do Poznania przyjechał na studia z Tomaszowa Lubelskiego, pokochał nasz region, szczególnie Puszczę Notecką. Tak jak kochał ludzi i przyrodę. Często mawiał, że czuje się człowiekiem lasu.

Na studiach (kończył Akademię Wychowania Fizycznego) zainteresował się fotografią. Można go było spotkać w klubie "Trops" z nieodłącznym aparatem. Wiele lat jednak minęło zanim pasję zmienił w zawód. Po studiach przez pięć lat pracował w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.

Potem były lata spędzone poza krajem i wreszcie rok 1989. W "nowej" Polsce Janusz związał się z gazetami. Początkowo było to "Dzisiaj" i "Kurier Codzienny", a od 1991 roku "Gazeta Poznańska", w której - podobnie jak później w "Głosie" - był szefem działu fotoreporterów.

Nie ma przesady w stwierdzeniu, że praca z Januszem to była przyjemność. Nie robił tylko zdjęć do naszych artykułów, ale uczestniczył w każdym temacie.

Był człowiekiem o wszechstronnych zainteresowaniach, ciekawym świata i ludzi. I bardzo wrażliwym. To On przynosił nam niejeden temat, bo gdzieś o kimś ciekawym czy skrzywdzonym usłyszał, bo warto napisać, bo człowiek wart zainteresowania, bo można pomóc...

Dla wielu młodszych kolegów fotoreporterów był niedoścignionym mistrzem. Uczył ich, jak patrzeć na świat, nie tylko przez obiektyw fotograficznego aparatu.

Każdy z nas, tu w Poznaniu, przy ulicy Grunwaldzkiej, ma wiele wspomnień, związanych z Januszem. Nie tylko zawodowych, często bardzo osobistych.

Adam jeździł z nim na ryby, bo wędkarstwo było kolejną pasją Janusza, Andrzej towarzyszył Mu w eskapadach do zaprzyjaźnionej leśniczówki, całą grupę Janusz zabierał do puszczy, aby pokazać las i żyjących tam ludzi, Ani zrobił pierwsze zdjęcia w szpitalu, gdy urodziła trojaczki... Przede wszystkim jednak spotykaliśmy się codziennie i zawsze wiedzieliśmy, że możemy na Niego liczyć.

Ostatnie lata chorował. Wydawało nam się, że wygra tę walkę, ale niestety. We wtorek odszedł na zawsze. Dlaczego właśnie On?

Na to bezsilne pytanie nie możemy sobie odpowiedzieć. Możemy jedynie zachować w pamięci, wszystko to, co pięknego Janusz wniósł w naszą pracę i w nasze życie. Tak jak czytelnicy z pewnością nie zapomną Jego zdjęć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski