Sejmowa Komisja Nadzwyczajna pracuje nad kolejnymi zmianami w prawie spółdzielczym oraz ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Jeśli proponowane przepisy wejdą w życie, byt większości spółdzielni stanie pod znakiem zapytania. Spółdzielcy mogą na tym sporo stracić.
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych propozycji zmian jest regulacja, w myśl której o tym, by budynek spółdzielczy stał się budynkiem wspólnoty mieszkaniowej, zadecyduje głos jednego właściciela mieszkania.
Część mieszkających na spółdzielczych osiedlach już się tym martwi.
- W dużym budynku zawsze ktoś taki się znajdzie - twierdzi Wojciech Gaczek, mieszkaniec Osiedla Młodych. - Tam, gdzie spółdzielnie mają tylko mieszkania, różnica będzie niewielka. Ale w spółdzielni takiej jak nasza - wszyscy dostaniemy po kieszeni, a wspólny majątek pójdzie w rozsypkę.
Dlaczego? Ten mechanizm wyjaśnia Michał Tokłowicz, wiceprezes Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Spółdzielnia ma nie tylko budynki mieszkalne, ale też garaże, miejsca parkingowe, pawilony handlowe, a także tereny wspólne o przeznaczeniu rekreacyjnym. Spółdzielcy korzystają z dochodów, część z nich pokrywa koszty utrzymania przestrzeni wspólnych - mówi. - Gdy każdy budynek będzie odrębną wspólnotą, majątek, który przynosi dochód, będzie trzeba sprzedać i podzielić. Co z utrzymaniem terenów wspólnych? Nie sądzę, żeby wspólnoty chciały je przejąć. Te tworzące się w ubiegłych latach broniły się przed tym zaciekle - podkreśla.
Dochody z wynajmu pomieszczeń, parkingów itp. pozwalają na finansowanie części remontów, w tym bardzo kosztownych dociepleń budynków czy remontów wind. W przypadku powstania wspólnoty na wszystkie te koszty będą musieli się złożyć mieszkańcy.
- Ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie to pieniądze - mówi Wojciech Gaczek. - Ja jako budowlaniec wiem, że idzie o setki tysięcy i że oszczędzanie na remontach prowadzi do degradacji budynków. Czy naprawdę posłowie chcą do tego doprowadzić? - pyta.
Jak twierdzi Tokłowicz, dodatkowe dochody spółdzielni, a także fakt, że wewnątrz niej można pieniądze z funduszu remontowego jednego budynku "pożyczyć" innemu, pozwalają przeprowadzać nawet spore remonty bez uciekania się do kredytów. To zdecydowanie obniża ich koszty.
Gaczek jednak obawia się czego innego.
- Teraz, spółdzielnie nawet jeśli kredyty biorą, zabezpieczają je na innych nieruchomościach niż budynki mieszkalne - mówi. - Wspólnota będzie miała do dyspozycji tylko mieszkania. W razie konieczności zaciągnięcia kredytu będzie to jedyne zabezpieczenie.
Niepokoi się, tym bardziej że wciąż trwają dyskusje, w jaki sposób spółdzielcy, którzy nie są właścicielami mieszkań, mieliby być reprezentowani w powstających mocą jednego głosu wspólnotach. Jedna z koncepcji mówi o przyznaniu spółdzielni jednego głosu niezależnie od liczby członków. - To pozbawienie ludzi możliwości wyboru. W imię demokracji - mówi Gaczek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?