Sytuacja na Pojezierzu Gnieźnieńskim jest fatalna. Każdego roku stan wody w najpiękniejszych wielkopolskich jeziorach systematycznie się obniża. Jeszcze do niedawna za przykład degradacji tych terenów wskazywano Jezioro Wilczyńskie, gdzie z biegiem czasu lustro wody obniżyło się aż o sześć metrów.
W tym roku zaobserwować można było, jak woda odpłynęła także z jeziora w Skorzęcinie. Sytuacja tam jest dramatyczna, wiele pomostów nie stoi już na wodzie, sucho jest także w okolicach mola, gdzie jeszcze do niedawna była ciemna głębia.
Dramatyczna sytuacja w Skorzęcinie:
Pojezierze Gnieźnieńskie i znikające jeziora. Potrzebny sztab kryzysowy
Obserwując postępujące zmiany okoliczni mieszkańcy, wraz z aktywistami, skierowali do wojewody wielkopolskiego petycję w sprawie natychmiastowego powołania sztabu kryzysowego. Chcą, by walka o zatrzymanie wysychających akwenów była priorytetem dla rządzących.
Zobacz wideo z pikiety:
Niestety, wciąż nie otrzymali odpowiedzi na swój odzew. Dlatego w piątek, 25 września protestowali w tej sprawie pod Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim.
- Do urzędu o pomoc nie przyjdą same wysychające jeziora, rzeki, dewastowane lasy, wysuszone bagna. Ci młodzi ludzie reprezentują tą przyrodę i swoją przyszłość. W 2019 i 2020 roku odbyły się Obozy dla Klimatu w rejonie Konińskiego Zagłębia Węgla Brunatnego. Młodzi ludzie weszli na teren odkrywek należących do ZE PAK, w akcie wołania o pomoc i walki o swoją przyszłość, na co zareagowała policja zupełnie niewspółmiernie do tego, co się tam wydarzyło. Wówczas wojewoda wielkopolski zwołał sztab kryzysowy, zamiast z tymi młodymi ludźmi się spotkać i porozmawiać. My więc dziś chcemy, by taki sztab został zwołany, ale do walki o środowisko
- mówi Józef Drzazgowski, prezes stowarzyszanie Eko-Przyjezierze.
Zobacz także:
Aktywiści chcieliby, by wojewoda, Łukasz Mikołajczyk powołał ekspertów, znalazł fundusze i zajął się ratowaniem znikających jezior.
- Chcemy, by wojewoda podjął stanowcze kroki, jak podczas protestów na terenie odkrywek. Nie miał problemów ściągnąć tysięcy policjantów, śmigłowce do walki z aktywistami, ale dziś nie zabiera głosu w sprawie ratowania środowiska, jezior, gospodarki, która na tych terenach opiera się na turystyce. Jeżeli nie zrobimy tego teraz, to będziemy mówili o Pustyni Gnieźnieńskiej
- mówi Łukasz Łyskawka, aktywista z Zielonej Fali.
Sprawdź też:
Odkrywki węgla przyczyną znikania jezior na Pojezierzu Gnieźnieńskim
To właśnie tereny kopalni należących do ZE PAK w rejonie Konina bezsprzecznie przyczyniły się do degradacji jezior na wielkopolskim pojezierzu. Te zaczęły powstawać na tych terenach na początku XX wieku. Według wyliczeń ekspertów przez ostatnie 80 lat w związku z ich działaniem wypompowano aż 12 miliardów metrów sześciennych wody z tego regionu.
- Giną jeziora, wysychają rzeki, nastąpiła degradacja ziemi, wysychają lasy, bagna, torfowiska. Od 20 lat walczymy z energetycznym gigantem. Węgiel i elektrownie to barbarzyństwo dla środowiska i dla człowieka - przyznaje Józef Drzazgowski.
Postępująca katastrofa ekologiczna spowodowała, że w grudniu 2019 roku został powołany specjalny zespół parlamentarny, którego zadaniem jest zatrzymanie wody na pojezierzu. Składa się z naukowców, polityków, przedstawicieli spółki Wody Polskie, mieszkańców i organizacji ekologicznych a także przedstawiciela ZE PAK.
- Koronawirus i wybory wstrzymały trochę prace zespołu, ale na niedawnym spotkaniu ustaliliśmy, że w pierwszej konieczności należy naprawić stosunki wodne na terenie pojezierza i pieniądze z transformacji energetycznej właśnie na to zostaną przeznaczone - mówi Drzazgowski.
Czy do walki o jeziora przyłączą się służby wojewody?
- Sztaby kryzysowe uruchamiane są w sytuacjach nagłych, zdarzeniach o charakterze nadzwyczajnym i nieprzewidywalnym. Sytuacja związana z działaniami kopalni odkrywkowych oraz problemem obniżania się wód w jeziorach ma inny charakter. Jej monitoringiem zajmują się instytucje nadzorują ochronę środowiska czy stan wód. W związku z nadesłanym pismem wojewoda zwrócił się o podjęcie działań przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska
- tłumaczy Tomasz Stube, rzecznik wojewody wielkopolskiego.
Sprawdź też:
Odkrywka Ościsłowo wciąż może powstać
Piątkowy protest nie był pierwszym w obronie wielkopolskich jezior. Od kilku lat aktywiści próbują zwrócić uwagę na postępujący problem.
- Staramy się, by nie powstawały nowe odkrywki węgla brunatnego, ale też chcemy, by naprawiono skutki działania kopalni
- mówi Tomasz Waśniewski, prezes fundacji Rozwój Tak - Odkrywki Nie.
Jeszcze w czwartek stowarzyszenia proekologicznie cieszyły się na wieść o tym, że spółka ZE PAK rezygnuje ze starań o wydobycie węgla na terenie odkrywki Ościsłowo. Jednak w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim", rzecznik ZE PAK prostuje tę informację.
- Dziennikarze, niestety, nie przeczytali ze zrozumieniem naszego raportu. Nie ma tam słowa o tym, że rezygnujemy. Jest tam tylko informacja, że nasz bazowy scenariusz przewiduje korzystanie jedynie z już eksploatowanych odkrywek i brak eksploatacji złoża Ościsłowo. Brak eksploatacji nie jest równoznaczny z tym, że rezygnujemy. Na razie nie mamy po prostu koncesji na jego wydobycie, więc w sprawozdaniu finansowym nie możemy tego złoża użyć, bo go nie mamy
- tłumaczy Maciej Łęczycki, rzecznik prasowy ZE PAK.
- To oznacza, że ZE PAK wciąż gra, a my jego hipokryzji nie będziemy tolerować - zapowiada prezes stowarzyszanie Eko-Przyjezierze.
Chcesz wiedzieć więcej?
ZOBACZ TEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?