Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znów jest kłopot z Bankiem Staropolskim

Leszek Waligóra
Od czasu upadku Banku Staropolskiego Piotr Bykowski jest osobą wzbudzającą zainteresowanie mediów
Od czasu upadku Banku Staropolskiego Piotr Bykowski jest osobą wzbudzającą zainteresowanie mediów G. Dembiński
Czy można "odwiesić" upadły już bank? Takie żądanie wpłynęło właśnie do kancelarii premiera Donalda Tuska. Autorzy niemal 90-stronicowego wniosku odnaleźli kruczek prawny, którego wykorzystanie może wywrócić do góry nogami trwającą 8 lat historię afery Banku Staropolskiego w Poznaniu.

Prawnicy, którzy przygotowali opracowanie, domagają się, aby premier unieważnił decyzję Komisji Nadzoru Bankowego z 2000 roku. To wówczas zawiesiła ona poznański BS. Był to koniec dla tej instytucji, która wkrótce została postawiona w stan upadłości.

Pieniądze w Staropolskim lokowały setki tysięcy Polaków. Drobnych ciułaczy spłacił Bankowy Fundusz Gwarancyjny, ale tych większych już nie. Około 40 tysięcy z nich wciąż czeka na w sumie 156 mln złotych, jakie mieli w Banku Staropolskim w chwili jego upadku. I wydaje się, że wreszcie się doczekali. Wprawdzie nie dostaną wszystkich pieniędzy, tylko 3/4 z nich - i to bez odsetek, ale taka deklaracja już jest. W maju tego roku została przyjęta oferta Invest Banku, który chciał kupić Staropolski. Teraz Invest-Bank rozpoczyna już operację przejęcia tej instytucji finansowej. Zobowiązał się też, że spłaci 125 milionów złotych długów, wierzyciele z reszty zrezygnują. Koniec historii? A właśnie, że nie...

Wniosek, który trafił do kancelarii premiera, może wszystko zatrzymać. Pełne prawniczych zakrętów opracowanie można streścić prosto: Komisja Nadzoru Bankowego, zawieszając Bank Staropolski, podjęła decyzję z "rażącym naruszeniem prawa". A skoro tak, nie mogła być ona ważna.

Dlaczego? Bo, według autorów wniosku, KNB podejmując decyzję o zawieszeniu Staropolskiego, oparła się na bilansie banku, który nie został zatwierdzony przez biegłego rewidenta. A w myśl polskiego prawa taki bilans to... nie bilans. Przynajmniej w przypadku banków. Czy w tej sytuacji premier cofnie decyzję? Wczoraj w kancelarii nie uzyskaliśmy na to odpowiedzi. Teoretycznie może nie zrobić nic, ale to otwiera ścieżkę sporu i możliwość skierowania wniosku do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

- A ten, zgodnie z dokumentami, stwierdzi, że prawo przy zawieszeniu Banku Staropolskiego zostało złamane - przekonuje Piotr Bykowski, niegdyś szef rady nadzorczej Staropolskiego, a dziś - główny podejrzany i oskarżony o doprowadzenie tego banku do upadłości. Twierdzi, że nic nie ma wspólnego z wnioskiem, ale zna go doskonale. Na pytanie dlaczego dopiero dziś doszukano się proceduralnego drobiazgu, który mógł zatrzymać zawieszenie banku dawno temu - Bykowski mówi: czasem jest tak, że wielu lekarzy nie może doszukać się choroby, aż w końcu jeden stawia trafną diagnozę.

- Nie interesuje mnie wina lub niewinność Piotra Bykowskiego. Ja tylko chcę, aby byli klienci Banku Staropolskiego odzyskali swoje pieniądze - mówi Roman Sklepowicz, szef "Stowarzyszenia Pokrzywdzonych przez System Bankowy", które złożyło wniosek do premiera wspólnie ze "Stowarzyszeniem osób, które czują się poszkodowane przez Bank Staropolskii Invest-Bank" - jednym z wielu, jakie powstały.

A co na to fachowcy? Jeden z wysoko postawionych przedstawicieli polskiej bankowości powiedział nam tylko: to bełkot.

Z kolei Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego (która zastąpiła KNB) mówi: - Nie ma żadnych podstaw do uchylenia decyzji Komisji Nadzoru Bankowego sprzed kilku lat.

Niektórzy wskazują jednak na inne fakty. Wniosek wpływa do premiera tuż przed tym, jak przejęcie Banku Staropolskiego przez Invest-Bank stanie się faktem. Nikogo to przejęcie nie powinno dziwić. W skład majątku upadłego Banku Staropolskiego wchodzi bowiem 30 procent akcji Invest-Banku. Ten ostatni, odzyska więc nad nimi kontrolę. A po drugie - większościowym właścicielem Invest-Banku jest Zygmunt Solorz-Żak, za którym wciąż ciągnie się opinia tego, który zniszczył Staropolski. Lansowana zresztą przez Piotra Bykowskiego, który winą obarcza swojego byłego wspólnika. Jeśli Bank Staropolski zostałby odwieszony, cała transakcja zostanie odsunięta w czasie.

Już tuż przed końcem przetargu na sprzedaż BS pojawiła się inna inicjatywa. Wolę zakupu banku wyraził wówczas Wojciech Janowski, zamożny polski konsul honorowy w Monako, który skupił większość akcji upadłego banku i chciał go reaktywować, posiłkując się opinią, że Staropolski wcale nie "zgubił" pieniędzy, a KNB zawiesiła bank, opierając się na nieprawdziwych bilansach. Z szumnych zapowiedzi należącego do Janowskiego Monaco Capital Partners niewiele wyszło. Zapowiadane cofnięcie zawieszenia Banku Staropolskiego zostało wręcz wyśmiane. A pełnomocnikiem MCP był...Piotr Bykowski. Teraz, po latach, pieniądze dla byłych klientów Staropolskiego są na wyciągnięcie ręki. Tylko trudno powiedzieć, kto rękę z tymi pieniędzmi wyciągnie: Invest-Bank czy... Bykowski?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski