Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żółta kartka Roberta Lewandowskiego była niesłuszna

Maciej Lehmann
W 62. minucie Jan Mucha powalił Roberta Lewandowskiego, ale kartkę zobaczył lechita
W 62. minucie Jan Mucha powalił Roberta Lewandowskiego, ale kartkę zobaczył lechita Marek Zakrzewski
Komisja Ligi podjęła decyzję w sprawie żółtej kartki Roberta Lewandowskiego, którą otrzymał podczas meczu z Legią Warszawa. Kartka została anulowana, Komisja uznała, że poznański zawodnik faktycznie był faulowany.

Lech Poznań złożył odwołanie od żółtej kartki, którą w trakcie meczu z Legią Warszawa otrzymał Robert Lewandowski. Dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk jest przekonany, że błędna decyzja sędziego Huberta Siejewicza będzie anulowana.

W 62. minucie meczu z Legią Robert Lewandowski błyskawicznie wystartował do piłki, którą podawał do Jana Muchy obrońca Pance Kumbev. Macedończyk popełnił jednak błąd. Zagrał zbyt słabo. Lechita przechwycił podanie, znalazł się w sytuacji sam na sam z Janem Muchą i gdy mijał bramkarza Legii, został powalony z nóg. Jedyną osobą na stadionie, która nie widziała faulu Słowaka, był arbiter główny. Hubert Siejewicz powinien podyktować jedenastkę i ukarać Muchę czerwoną kartką.

Tymczasem ku zdziwieniu 13 500 widzów zarządził rzut wolny dla Legii, a Robertowi Lewandowskiemu pokazał żółty kartonik za... symulowanie i próbę wymuszenia rzutu karnego. Telewizyjne powtórki udowodniły, że arbiter popełnił potworny błąd, do którego Siejewicz zresztą później się przyznał na antenie stacji Canal +.

- To była piąta żółta kartka dla Roberta, więc nie grozi mu żadna pauza. Ale do rozegrania pozostało aż siedem kolejek i każdy kartonik może mieć znaczenie. Skoro arbiter przyznał się do błędu, to decyzja o anulowaniu kartki powinna być formalnością - powiedział nam Marek Pogorzelczyk, dyrektor sportowy Lecha.

Oficjalną decyzję poznamy jednak dopiero w czwartek po posiedzeniu Komisji Ligi. - Poprosiliśmy o opinię w tej sprawie Kolegium Sędziów PZPN - zapewnił rzecznik prasowy Ekstraklasy SA Adrian Skubis.

Anulowanie niesłusznie pokazanych kartek to nie rzadkość. Dwa tygodnie temu w podobnej sytuacji jak Lewandowski był napastnik Zagłębia Lubin Mouhamadou Traore i jego kartonik został wykreślony z rejestru napomnień. Co prawda Lechowi nie udała się próba anulowania czerwonej kartki Grzegorza Wojtkowiaka z meczu w Bełchatowie, ale wtedy poznański klub zbyt późno złożył odwołanie i w efekcie reprezentacyjny obrońca musiał pauzować w dwóch meczach.

Choć na szczęście błędna decyzja Huberta Siejewicza nie wypaczyła wyniku sobotniego spotkania, wcale nie oznacza to, że nie poniesie on żadnych jej konsekwencji.

Przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN Janusz Eksztajn zapowiedział, że czeka na raporty obserwatora i delegata meczu Lecha z Legią i dopiero po ich otrzymaniu podejmie decyzję w sprawie sankcji wobec arbitra. Siejewicz ostatnio podjął kilka bardzo kontrowersyjnych decyzji. Oprócz błędu w Poznaniu, zanotował pomyłkę w meczu 22. kolejki między Polonią Warszawa i Arką Gdynia. Pojedynek zakończył się wygraną "Czarnych Koszul" 2:1, ale sędzia nie uznał prawidłowo zdobytej bramki, którą dla gości strzelił Tschibamba. Po takich "występach" Siejewicz powinien sobie odpocząć.

Są mecze, w których brakuje trochę szczęścia
Z Robertem Lewandowskim rozmawia Maciej Lehmann
Lech powinien mecz z Legią wygrać w znacznie wyższych rozmiarach. Z czego wynikała ta nieskuteczność? Pan też miał kilka dobrych okazji strzeleckich.
Myślę, że gdybyśmy strzelili szybciej bramkę, wynik byłby wyższy. Zdarzają się takie mecze, w których brakuje trochę szczęścia lub trochę precyzji. Najważniejsze, że wygraliśmy, zdobyliśmy trzy punkty. Zwycięzców się nie rozlicza. Mam nadzieje, że w najbliższym meczu będziemy skuteczniejsi.

Ma Pan pretensje do arbitra Huberta Siejewicza za to, że po ataku Jana Muchy nie podyktował karnego?
[Karny był ewidentny, Janek Mucha wjechał w moje nogi. Arbiter na linii też dokładnie widział tę sytuację i sygnalizował faul. Specjalnie podbiegłem do niego, by jakoś zareagował, bo przecież tylko główny miał wątpliwości. Dziwię się, że pan Siejewicz nie skonsultował swojej decyzji ze swoim asystentem. Całe szczęście, że udało nam się wygrać, bo gdybyśmy zremisowali lub przegrali, arbiter mógłby być w opałach.

Czy te przegrane pojedynki z Muchą trochę Pana zdeprymowały?
Nie, bo uważam, że w kilku sytuacjach miałem po prostu pecha. Już w pierwszej połowie była taka stykowa sytuacja, gdzie byłem zahaczony przez bramkarza. Na początku drugiej połowy, po strzale w słupek Sławka Peszki, piłkę dotknął jeszcze Siergiej Kriwiec i w efekcie już jej nie sięgnąłem. Mam do siebie tylko pretensję za tę sytuację w końcówce meczu. To powinien być gol. Gdybyśmy prowadzili 2:0, końcówka byłaby spokojniejsza.

Jak oceniacie swoje szanse w walce o mistrzostwo Polski? Sobotnia wygrana Lecha spowodowała, że z boju o mistrzostwo wypadła Legia.
Myślę, że jesteśmy w stanie dogonić Wisłę, która musi grać jeszcze z nami, a potem w Warszawie z Legią. Lecz do tych spotkań pozostało jeszcze trochę czasu, więc nie ma sensu już teraz się niepotrzebnie nakręcać. Najpierw musimy w piątek wygrać z Arką, a potem będziemy zastanawiać się, jak pokonać Wisłę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski