Happeningowy gest wystawienia żółtej karki przypomina, jaki zwrot powinien mieć wektor władzy. To nie wy nas, ale my was kontrolujemy - mówią artyści. Ale jeżeli efektem będzie jeszcze większe zantagonizowanie stron, akcja okaże się jałowa. Ograniczy się do rzucenia kilku wytartych frazesów, jakimi stają się festiwalizacja i emigracja.
Niestety, by współtworzyć politykę kulturalną miasta, trzeba pogodzić się z tym, że urząd jest instytucją biurokratyczną, niechętną podejmowaniu ryzyka. Spory wokół Arsenału pokazały też, że - mówiąc delikatnie - nie zawsze rozmawia się z nim łatwo. Zamiast domagać się uznania, jeśli rzeczywiście chce się być partnerem w dyskusji, trzeba posługiwać się jego językiem. Nie dać się zepchnąć na margines, ale próbować współtworzyć kryteria rozdzielania dotacji. Chociaż młodzi twórcy twierdzą, że nie kryteria są problemem, to właśnie one kształtują politykę kulturalną miasta, promując projekty realizujące model "all-in-one". Mówiąc, że to nie w kompetencjach twórców leży decydowanie, jak powinny wyglądać, artyści może i mają rację, ale z drugiej - czy mają wybór? Czy jest nim tylko ucieczka?
Najważniejsze to odpowiedzieć sobie na pytanie - czy artyści emigrują, bo tamtejsze urzędy dają im większe wsparcie, czy dlatego, że Warszawa i Berlin to miejsca, w których koncentruje się rynek? Co Poznań może zaproponować w zamian? I czy nie tkwi w nas mit ziemi obiecanej? Na ile istotne jest dla nas wzbogacanie życia kulturalnego Poznania, a na ile własny sukces? Jeżeli wszyscy uciekną, to kolejne pokolenia będą przeżywać dokładnie ten sam problem, bo nikt nie zbuduje im tutaj bazy do działania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?