Sprawa dotyczy kontrolera, którego dyrektor ZTM zwolnił dyscyplinarnie po incydencie z obywatelem USA. Obecnie całej zajście - kto kogo poturbował: czy kontroler Amerykanina, czy odwrotnie - bada sąd.
- Na sesji 17 grudnia Dariusz Krzyżanowski, zwolniony kontroler poinformował radnych, że otrzymał różne pisma w sprawie rozwiązania z nim umowy o pracę - przypomina Mirosław Kruszyński, zastępca prezydenta. - Przewodniczący Rady Miasta zwrócił się do mnie o wyjaśnienie tej sytuacji. Zleciłem przeprowadzenie kontroli w ZTM.
Pasażer kontra kontroler. Spór rozstrzygnie sąd
W trakcie kontroli, poza drobnymi uchybieniami, nie dopatrzono się żadnych nieprawidłowości. Wynika z niej, że pismo o rozwiązaniu umowy zostało sporządzone w kilku egzemplarzach. Wysłano je pocztą i kurierem na dwa adresy zamieszkania kontrolera. Podjęto też próbę dostarczenia tego dokumentu przez pracownika ZTM. Wtedy dokonano w nim korekty, powołując się na zapisy instrukcji BHP pracy kontrolerów, które - zdaniem pracodawcy- kontroler naruszył.
- Prokuratura też zajęła się tą sprawą i odmówiła wszczęcia dochodzenia - podkreśla M. Kruszyński. I dodaje, że zarzuty Michała Grzesia z PiS o wprowadzeniu rady w błąd są nieprawdziwe.
Zdaniem prokuratury, kwestionowane pisma nie zostały podrobione, są autentyczne i w zasadzie jednobrzmiące. Różnią się jedynie tym, że w piśmie doręczonym kontrolerowi, precyzyjniej wskazano zapisy instrukcji BHP. To jednak nie zmienia znaczenia dokumentu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?