- Nigdy nie potrafiliśmy usiedzieć spokojnie w domu. Wychodziliśmy z niego rano, a wracaliśmy późnym wieczorem. Graliśmy w piłkę nożną, jeździliśmy konno, ścigaliśmy się na rowerach, a nawet próbowaliśmy skoków narciarskich z… dachu naszego domu. Aż w końcu znaleźli motocykl i tak zaczęła się nasza przygoda ze speedwayem - opowiadał Przemysław Pawlicki.
Obaj zawodnicy zapewnili też, że ich marzeniem były występy w leszczyńskim klubie. - Stąd pochodzimy, tutaj mieszkają niemal wszyscy nasi bliscy. W tym klubie jeździł też nasz tata. Mamy więc do tego klubu ogromny sentyment - stwierdził Przemek, który w tym sezonie jest kapitanem Fogo Unii.
- Byłem mocno zdziwiony, że nim zostałem. Tym bardziej że mamy w drużynie Damiana Balińskiego. Nie ukrywam, że chciałbym być kapitanem z prawdziwego zdarzenia, którego poważają koledzy z zespołu - dodał zawodnik.
Bracia ocenili się także jako zawodnicy. - Przemek, to prawdziwy wzór profesjonalisty. Codziennie chodzi na basen, trenuje praktycznie non stop. Żużel to jego całe życie - mówił Piotr Pawlicki. Zupełnie inny, zdaniem Przemka, jest jego brat. - Mógłbym go scharakteryzować jednym słowem: chillout. On ma duży luz. Potrafi oderwać się od spraw żużlowych. Dopiero przed samymi zawodami jest skupiony i skoncentrowany na tym co ma zrobić. Trochę mu tego zazdroszczę - przyznał starszy z braci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?