Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Dziurawy skład Unii Leszno

TS
Żużlowcom Unii w tym sezonie nie udało się jeszcze wygrać na wyjeździe. Po remisie w Rzeszowie i wysokiej porażce w Tarnowie, tym razem Byki poległy 39:51 w Zielonej Górze.

A nie musiały, bo w pierwszej części zawodów to goście z Leszna byli stroną dominującą. Oni też do szóstego biegu prowadzili. Nic zatem dziwnego, że po ostatnim wyścigu w obozie gospodarzy, którym w tym sezonie wyraźnie nie szło, zapanowała prawdziwa euforia.

- Końcowy rezultat jest dla nas bardzo satysfakcjonujący, bo przed rewanżem mamy sporą zaliczkę. Wynik nie do końca oddaje jednak to, co się działo na torze. W tym spotkaniu każdy bieg był bardzo trudny - ocenił po spotkaniu trener Stelmet Falubazu, Rafał Dobrucki. Mniej powodów do radości miał szkoleniowiec Byków.

- Pierwsza część meczu układała się po naszej myśli. Dopiero później zaczęliśmy gubić punkty. Co zadecydowało o naszej porażce? Między innymi taśma Tobiasza Musielaka oraz słabsza dyspozycja Przemka Pawlickiego. Mieliśmy po prostu zbyt dużo dziur w składzie, by pokusić się o zwycięstwo - mówił po meczu trener Roman Jankowski. Jedną z tych dziur był też Jurica Pavlic.

- Jestem bardzo zły, ponieważ znowu nie punktowałem i nie pomogłem swojej drużynie. A stać mnie na to. Niestety, w Zielonej Górze straciłem swój najlepszy silnik. Ostatnio zresztą problemy sprzętowe mnie nie opuszczają. Po meczu z Wybrzeżem razem ze swoim teamem myśleliśmy, że wreszcie znaleźliśmy odpowiednie ustawienia, a tutaj znowu pojawiły się problemy - żalił się Chorwat.

Na szczęście, w Zielonej Górze bardzo dobrze czuli się Jarosław Hampel i Damian Baliński. I choć i oni nie ustrzegli się wpadek, to i tak w dwójkę zdobyli ponad połowę punktów swojej drużyny. Szczególnie warta podkreślenia jest postawa "Balona", dla którego był to dopiero drugi mecz ligowy w tym sezonie.

- Nie byłem pewny swojej formy, ponieważ w ostatnim czasie brakowało mi poważnych startów. Jedynie trenowałem, a to nie to samo co mecz o punkty. Dlatego w siedemdziesięciu procentach jestem zadowolony ze swojej postawy. Do pełni szczęścia zabrakło lepszej jazdy w dwóch ostatnich wyścigach, już po tym jak spadł deszcz - stwierdził po ostatnim biegu Baliński. Zawodnik Unii podkreślił też, że jego problemy zdrowotne, to już przeszłość.

- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. O kontuzji zapomniałem i mogę swobodnie ścigać się na motocyklu. Mam też nadzieję, że pech wreszcie przestanie mnie prześladować i teraz będę mógł się skupić tylko i wyłącznie na jeździe - dodał żużlowiec Unii.

Powrót do wysokiej formy Balińskiego, to bardzo dobra wiadomość dla trenera Jankowskiego. Tym bardziej, że w najbliższą niedzielę Byki czeka kolejny trudny wyjazd. Leszczynianie jadą bowiem do Gorzowa, gdzie o punkty będzie jeszcze trudniej niż w Zielonej Górze. Tam, aby marzyć o korzystnym wyniku, cały zespół musi pojechać na maksa. Pytanie tylko, czy młodą drużynę Unii stać na to?

W niedzielę odbył się jeszcze jeden zaległy mecz. W Rzeszowie PGE Marma pokonała 48:42 Unibax Toruń. W zespole gospodarzy zadebiutowali Jonas Kylmaekorpi i Timo Lahti. Ten pierwszy był też jednym z bohaterów spotkania. Zwycięstwo gospodarze zadedykowali tragicznie zmarłemu koledze z drużyny, Lee Richardsonowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski