Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Lechma Start Gniezno w ekstralidze. Na ten dzień kibice czekali trzynaście lat [ZDJĘCIA]

TS
Po wygranym meczu z Lubelskim Węglem, dającym żużlowcom Lechmy Startu długo oczekiwany awans do ekstraligi, Gniezno bardzo długo nie kładło się spać. Zaraz po fecie na stadionie, zawodnicy czerwono-czarnych przejechali odkrytym, londyńskim autobusem na rynek, gdzie razem z tysiącami fanów świętowali swój sukces.

- Z przygotowaniami do imprezy staraliśmy się nie afiszować, bo przecież w sporcie nie sposób przewidzieć końcowego wyniku. Musieliśmy jednak wcześniej przygotować choćby nagłośnie czy oświetlenie. Wcześniej też wydrukowaliśmy okolicznościowe banery i przygotowaliśmy specjalne koszulki. Kiedy w trakcie meczu okazało się, że mecz układa się po naszej myśli, to prace na rynku ruszyły pełną parą. Na wieczór wszystko mieliśmy już przygotowane - opowiada Damazy Gandurski, rzecznik prasowy klubu.

Końcowy efekt tych przygotowań przeszedł wszelkie oczekiwania, bo takich tłumów na rynku dawno w Gnieźnie nie widziano. - Gdy tam jechaliśmy, na ulicach nie było zbyt wielu ludzi, co troszkę nas zmartwiło. Dopiero potem zrozumieliśmy, że tak być musiało, bo wszyscy czekali na nas na rynku - dodaje Gandurski.

- Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Jeździłem w wielu klubach, w Polsce oraz w innych krajach, ale jeszcze nigdy nie spotkałem się z taką euforią i z tak dużą liczbą kibiców w jednym miejscu. Spodziewałem się gorącego przyjęcia, ale to co zobaczyłem przeszło wszelkie moje wyobrażenia - mówił Bjarne Pedersen. W podobnym tonie wypowiadali się pozostali zawodnicy Lechmy Startu.

- Wszyscy byli w wielkim szoku. Do tego stopnia, że ani na moment nie odkładali swoich kamer i telefonów komórkowych. Scott Nicholls, chyba przeczuwał co się się może wydarzyć, ponieważ na niedzielny mecz z Lubelskim Węglem zaprosił swoich przyjaciół z Anglii - zdradził trener Lech Kędziora. Pod wielkim wrażeniem fety byli również najmłodsi żużlowcy nowego ekstraligowca.

- To jest wielki dzień dla mnie i dla całego Gniezna. We wspaniały sposób zakończyłem wiek juniora. W sobotę na treningu miałem groźny upadek, zagryzłem jednak zęby i walczyłem o każdy punkt dla naszego klubu - mówił po meczu Maciej Fajfer, który w tym sezonie wygrał rywalizację o miejsce w składzie z Wojciechem Lisieckim.

Ten ostatni miał jednak swoje pięć minut w tym sezonie. "Lisek" może się zresztą pochwalić nie lada wyczynem, ponieważ w tym roku radość z awansu przeżywał podwójnie. Jako gość startował bowiem w barwach Kolejarza Rawag Rawicz, który przed tygodniem awansował do I ligi. Wyszło więc na to, że ten kto miał w składzie juniora z Gniezna, ten kończył sezon na pierwszym miejscu.

Pod wrażeniem atmosfery na stadionie w trakcie meczu byli nawet goście z Lublina. - Start miał wspaniały zespół i jak najbardziej zasłużenie wygrał ligę. Mogę im tylko pogratulować. Sam mecz był świetną promocja żużla. Dla takich widowisk warto przychodzić na stadiony - ocenił trener Marian Wardzała.

Z podobnego założenia wyszli gnieźnieńscy kibice, który w niedzielę pobili rekord frekwencji na meczu ligowym. Większość z nich po fecie na stadionie oraz rynku, którą zakończył pokaz sztucznych ogni, bawiła się zresztą do białego rana. To w ogóle nie dziwi, bo na taki dzień Gniezno czekało przecież długie, trzynaście lat.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski