Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Oceniamy żużlowców Fogo Unii Leszno

TS
Żużlowcy Fogo Unii w tym sezonie na własnym torze nie mieli zbyt wielu powodów do radości. Lepiej było na wyjazdach
Żużlowcy Fogo Unii w tym sezonie na własnym torze nie mieli zbyt wielu powodów do radości. Lepiej było na wyjazdach Grzegorz Dembiński
Sezon 2013 dobiegł właśnie końca. Można się więc pokusić o pierwsze podsumowania. Kto w Fogo Unii zaliczy ten rok do udanych, a kto będzie chciał o nim jak najszybciej zapomnieć? Oto nasza ocena. Leszczyńskich żużlowców prezentujemy w kolejności zajętych miejsc w klasyfikacji na najskuteczniejszych zawodników Enea Ekstraligi.

Piotr Pawlicki 1,929 pkt. (22. miejsce w ekstralidze)
Nieczęsto się zdarza, aby junior legitymował się najlepszą średnią w drużynie. To tylko jednak pokazuje, że to był bardzo dobry sezon w wykonaniu młodszego z braci Pawlickich. W wielu meczach ten niespełna 19-letni zawodnik ciągnął wynik zespołu. Niestety, nie pomogło to w awansie do fazy play-off. - Nigdy bym nie przypuszczał, że rozgrywki ligowe zakończymy już w sierpniu. Daliśmy ciała - żalił się żużlowiec po ostatnim spotkaniu ze Stalą Gorzów.
Piotr Pawlicki świetnie sobie radził nie tylko w lidze, ale także na arenie międzynarodowej. Indywidualnie i z drużyną zdobył srebrne medale mistrzostw świata juniorów. Po raz pierwszy w karierze na poważnie powalczył także o awans do Grand Prix. W finale eliminacji, w angielskim Poole, zajął jednak dziesiąte miejsce.
- Zjadła mnie tam trema. Początkowo nie byłem sobą na torze. Ten start traktuję jednak jako naukę na przyszłość. Nie zapominajmy, że jestem jeszcze młody i mam czas, aby awansować do Grand Prix - uważa Pawlicki.

Przemysław Pawlicki 1,926 (23. miejsce w ekstralidze)
- Dla mnie ten sezon nie był udany. Dla drużyny też nieszczególnie. Trochę znowu nie dopisało nam szczęście, bo w pewnym momencie przez kontuzje wykruszył nam się zespół. I właśnie przez to nie dostaliśmy się do fazy play-off. A było to w naszym zasięgu. Mieliśmy wprawdzie małe problemy z wygrywaniem na własnym torze, ale cały czas znajdowaliśmy się w górnej strefie tabeli. W połowie sezonu rozwalił się jednak Tobiasz Musielak, a w tym samym czasie nie mógł też jechać Fredrik Lindgren. No i zrobiły się problemy - ocenił zakończony właśnie sezon kapitan Byków.
On sam także nie uniknął problemów ze zdrowiem. Kontuzja nogi, jakiej doznał jeszcze w ubiegłym roku, cały czas dawała o sobie znać, przez co starszy z braci Pawlickich nie do końca mógł się skupić na jeździe. Na domiar złego tuż przed decydującymi meczami w ekstralidze oraz Grand Prix Challenge leszczynianin złamał obojczyk i nie wystąpił w kluczowych imprezach.
Przemysław Pawlicki w ładnym stylu zakończył jednak sezon, bo zajął trzecie miejsce (czwarty był jego brat) w prestiżowej Zlatej Prilbie. Oby był to dobry prognostyk przed następnym sezonem. Tym bardziej że bracia na każdym kroku podkreślają, że ich miejsce jest w Lesznie i ani myślą ruszać się z Unii.

Kenneth Bjerre 1,871 pkt. (24. miejsce w ekstralidze)
Dość specyficzny zawodnik, który nawet w trakcie meczu potrafi mieć niesłychane wahania formy i często trójki przeplatał zerówkami. Solidny, ale raczej bez zadatków na lidera. Zdecydowanie najlepszy mecz zanotował w Toruniu, gdzie zdobył 16 punktów i był praktycznie nie do zatrzymania. Z Unią związał się dwuletnim kontraktem, więc należy zakładać, że nadal będzie jeździł z bykiem na plastronie.
Duńczyk jeszcze zimą zapowiadał, że celem numer jeden jest dla niego powrót do cyklu Grand Prix. I ten cel osiągnął, zajmując trzecie miejsce w finale eliminacji. - Ciężko na to pracowałem. Powrót na tor po ciężkiej kontuzji, jakiej doznałem w ubiegłym roku, kosztował mnie bardzo wiele. Zwłaszcza pod względem psychicznym. Ale dopiąłem swego. Wysoka forma przyszła w odpowiednim momencie - mówi Bjerre. Pytanie tylko, jak ten zawodnik będzie łączył występy w lidze z walką o tytuł mistrza świata?

Grzegorz Zengota 1,840 pkt. (25. miejsce w ekstralidze)

Wychowanek Falubazu pierwszy rok startów w leszczyńskim klubie może zapisać po stronie plusów. - Ze swoich wyników jestem w miarę zadowolony. W większości spotkań radziłem sobie zupełnie przyzwoicie. Cieszy mnie też to, że cały sezon przejechałem bez żadnych kontuzji. Liczę jednak na to, że ten następny będzie jeszcze lepszy, bo przecież z Unią jestem związany dwuletnim kontraktem - mówi żużlowiec. Jego zdaniem Fogo Unię stać było na dużo lepszy wynik niż szóste miejsce w tabeli. - Gdyby nie kontuzje, to śmiało moglibyśmy walczyć w fazie play-off. Niestety, urazy trzech podstawowych zawodników wybiły nas z rytmu i na finiszu rozgrywek straciliśmy miejsce w czwórce. Bardzo tego żałuję, bo jestem przekonany, że gdybyśmy w półfinałach pojechali w komplecie, to moglibyśmy pokusić się o sporą niespodziankę - uważa reprezentant Byków.
Poza rozgrywkami ligowymi Zengota niczym szczególnym nie zachwycił, choć warto pamiętać o jego niezłych występach w lidze angielskiej. Zostały one tam zauważone, bo jako jeden z dwóch Polaków, wystąpił w finale indywidualnym Elite League.

Fredrik Lindgren 1,758 pkt. (29. miejsce w ekstralidze)
Największe rozczarowanie. Od stałego uczestnika cyklu Grand Prix można przecież wymagać czegoś więcej niż tylko piątej średniej w drużynie. To wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Do tego, w większości meczów Lindgren jeździł bezbarwnie i trudno było liczyć na to, że poderwie zespół do walki. Nic też dziwnego, że jego przyszłość w leszczyńskim klubie stoi pod dużym znakiem zapytania. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jego kontrakt dobiega właśnie końca. Sam Szwed zdaje sobie zresztą sprawę, że to nie był jego sezon.
- W tym roku popełniłem zbyt dużo błędów, dlatego chciałbym dokonać pewnych korekt w swoich przygotowaniach. Od pewnego czasu prezentuję ten sam poziom. Najwyższy więc już czas, aby coś zmienić i zrobić kolejny krok w swojej karierze - zapowiada 28-letni żużlowiec, który bardzo słabo prezentował się także w Grand Prix, gdzie został sklasyfikowany na jedenastym miejscu. Mimo to dostał od organizatorów cyklu stałą dziką kartę na sezon 2014. Wszyscy mają jednak świadomość, że nie jest to nagroda za dobre wyniki, ale zwyczajna polityka, bo liczba Szwedów w Grand Prix musi się zgadzać...

Tobiasz Musielak 1,667 pkt. (34. miejsce w ekstralidze)

Pewny punkt zespołu. Niestety, w decydującej fazie sezonu doznał poważnej kontuzji ręki. - Przez to straciłem mnóstwo imprez. I to zarówno tych ligowych, jak i indywidualnych. Na szczęście, jeszcze przez rok będę startował jako młodzieżowiec, więc będzie okazja, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Bardzo mi na tym zależy, ponieważ przez kontuzję nie mogłem choćby powalczyć o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów - mówi Musie-lak.
A o tym, jakie drzemią możliwości w tym widowiskowo jeżdżącym żużlowcu można było się przekonać choćby podczas kończącego sezon w Lesznie Memoriału Alfreda Smoczyka, w którym junior Byków wręcz fruwał na torze i nie bał się walczyć bark w bark z samym Nicki Pedersenem.

Damian Baliński 1,478 pkt. (45. miejsce w ekstralidze)
Ten sezon był już jego dwudziestym w barwach Unii. Niestety, nie zaliczy go do najlepszych w swojej karierze. Bali-ńskiemu, jak zwykle, nie brakowało ambicji i woli walki, ale w żaden sposób nie przekładało się to na skuteczność. Zawodnik przez większość czasu zmagał się z problemami sprzętowymi i przez to nie był w stanie ustabilizować formy na wysokim poziomie. Liczby zresztą nie kłamią. Średnia najlepiej pokazuje, że to nie był jego rok.

Mikkel Michelsen 1,000 pkt. (niesklasyfikowany)
19-latek z Danii miał być w głębokiej rezerwie, ale kilkakrotnie otrzymał swoją szansę. I chyba ją wykorzystał. - To nasza inwestycja w przyszłość. Będziemy na niego stawiać - mówi Ireneusz Igielski, dyrektor zarządzający w Unii.
I dobrze, bo Michelsen ma papiery na dobrego żużlowca. Świadczy o tym m.in. jego wygrana w finale mistrzostw Europy juniorów. Rezerwowy Byków był też ważnym ogniwem reprezentacji Danii, która w Pardubicach pokonała Polaków w finale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów.

Marcin Nowak 0,368 pkt. (niesklasyfikowany)
Wskoczył do składu w momencie, gdy kontuzji doznał Tobiasz Musielak. Wystąpił w siedmiu meczach ligowych i wraz z bonusami wywalczył siedem punktów. Przed nim jeszcze sporo nauki. W przyszłym sezonie pewnie po raz kolejny zostanie wypożyczony do jednego z klubów I ligi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski