Na stadionie przy ul. Wrzesińskiej pękło jednak coś jeszcze. Matej Zagar po meczu nawet nie krył, że sytuacja finansowa klubu jest "ciemniejsza od czarnej", a działacze już na głos zastanawiają się, jaki jest sens drenować klubową kasę i do końca rozgrywek jeździć w optymalnym składzie.
Czytaj też:
ŻUŻEL: Start Gniezno - Stal Gorzów - Matej Zagar klubie i juniorach
Można więc w ciemno założyć, że w najbliższych dniach sporo się będzie w Gnieźnie działo, a czołowi do tej pory zawodnicy staną przed dylematem, czy jechać za połowę kasy, czy też dać sobie spokój i skupić się na innych rozgrywkach niż Enea Ekstraliga.
Nie wiadomo też, jaka będzie przyszłość trenera Stefana Anderssona, o którym prezes Arkadiusz Rusiecki nie tak dawno stwierdził, że zarabia bardzo godne pieniądze. Szwed zastąpił w Gnieźnie Lecha Kędziorę i miał tchnąć w drużynę nowego ducha, jednocześnie wyciągając ją ze strefy spadkowej.
Niewiele z tego wyszło, bo po remisie ze Stalą szanse beniaminka na uniknięcie degradacji zmalały niemal do zera.
- Nie wiem, co teraz będzie. Nie zastanawiam się nad tym. Jestem rozczarowany tym, co się wydarzyło. Nie tak to miało wyglądać - stwierdził po meczu Andersson.
Pewnie, że nie tak. I nie dotyczy to tylko okresu pracy szwedzkiego szkoleniowca. Jak dzisiaj wyglądałaby tabela, gdyby Lechma Start wygrała choćby na własnym torze z PGE Marmą i Stalą Gorzów? Trudno jednak zwyciężać w meczach na styk, skoro w każdym z nich zawodził jakiś zawodnik. A w takim przypadku, to nawet najlepszy trener świata nie jest w stanie nic zrobić.
Sztukę wygrywania ważnych spotkań do perfekcji opanowali za to żużlowcy Fogo Unii. Im w tym sezonie także zdarzają się słabsze momenty, ale jak trzeba wygrać, to wygrywają. Tak było choćby w niedzielę w Bydgoszczy, gdzie Byki pojechały bez kontuzjowanych Fredrika Lindgrena i Tobiasza Musielaka.
- Po czwartkowej przegranej w Rzeszowie byliśmy niesamowicie zdeterminowani i żądni zwycięstwa. No i dopięliśmy swego. Cały zespół pojechał na piątkę. Nie mieliśmy słabych punktów . To była dobra robota w naszym wykonaniu - cieszył się po meczu trener Roman Jankowski. W dobrych humorach byli też żużlowcy.
- Potrzebowaliśmy tych punktów, bo one pozwalają nam realnie myśleć o awansie do czołowej czwórki. Po wygranej w Bydgoszczy nie będziemy jednak nosili głowy wysoko w chmurach, bo przed nami jeszcze kilka bardzo ważnych spotkań i do końca trzeba będzie zachować koncentrację - dodał Grzegorz Zengota.
Byki mają jednak teraz już z górki. Z Włókniarzem Częstochowa i Unią Tarnów, z którymi walczą o wspomnianą czwórkę pojadą przecież na własnym torze. Na stadion Smoczyka przyjedzie też Stal Gorzów, a do tego zespół z Leszna czekają jeszcze wyjazdy do Gniezna oraz Torunia. Przynajmniej w czterech z tych spotkań biało-niebiescy mają szanse na punkty.
Jeśli je rzeczywiście zdobędą, to pojadą o medale. Byłaby to spora niespodzianka, bo odmłodzona Fogo Unia po stracie swojego lidera Jarosława Hampela przed sezonem nie była raczej stawiana w gronie faworytów Enea Ekstraligi. To jednak tylko pokazuje, że prezes Józef Dwo-rakowski zna się na swojej robocie jak mało kto.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?