Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: W Gorzowie Stal obnażyła słabości Byków, a Start liderem

TS
Żużlowcy Carbon Startu są liderami Nice PLŻ
Żużlowcy Carbon Startu są liderami Nice PLŻ Dawid Stube
Polscy kibice cały czas kochają żużel. Świąteczne cztery mecze Enea Ekstraligi obejrzało na żywo blisko 60 tys. fanów.

Kibice zasiadający na stadionach oraz ci przed telewizorami byli świadkami jednostronnych widowisk, w których górą byli gospodarze. Tylko w Częstochowie osłabiony Włókniarz nie dał rady mistrzom Polski z Zielonej Góry. Pozostałe mecze były już do "jednej bramki", jak na lany poniedziałek przystało. Leszczynianom śmigus-dyngus już w niedzielę urządziła Stal.

- Mecz w Gorzowie pokazał nasze słabości. Chwilami trudno nam było skutecznie rywalizować z gospodarzami, którzy byli świetnie dopasowani do toru - przyznał po meczu Grzegorz Zengota. Jeszcze bardziej krytyczny w ocenie tego, co działo się na stadionie im. E. Jancarza był Piotr Pawlicki. - Rywale nas po prostu zmiażdżyli.

Zamiast jednak pastwić się nad leszczynianami, warto docenić wysoką formę, jaką u progu sezonu prezentują zawodnicy trenera Piotra Palucha. - Jeździmy agresywnie, widowiskowo i skutecznie - cieszył się po spotkaniu z Fogo Unią szkoleniowiec Stali. Jego dobry humor łatwo zrozumieć, bo Niels Kristian Iversen i Krzysztof Kasprzak to w tej chwili absolutna światowa czołówka, a reszta zespołu próbuje dotrzymać im kroku.

Prawdziwym sprawdzianem formy dla żużlowców Stali będzie jednak najbliższy mecz w Tarnowie, gdzie zmierzą się z równie rozpędzoną Unią. 4 maja, bo na ten dzień zaplanowano 3. serię spotkań Enea Ekstraligi, równie ciekawie może być w Zielonej Górze, gdzie przyjedzie Unibax. Obie drużyny zaliczyły falstart w rozgrywkach, ale w tej chwili wydają się już wychodzić na prostą. Poza tym będzie to "rewanż" za ubiegłoroczny finał mistrzostw Polski.

W Nice Polskiej Lidze Żużlowej na razie wszystkich zaskakuje Carbon Start. Zespół "wyjętych spod prawa" jedzie jak natchniony i kto wie, czy zamiast bronić się przed spadkiem, nie będzie walczył o miejsce w czołowej czwórce. - U nas wszyscy walczą do ostatniego metra, a przy tym pomagają sobie na torze i poza nim. Ten zespół ma ducha, co było bardzo widoczne w meczu z ROW Rybnik - twierdzi trener Dariusz Śledź.

Zachwyceni wynikami oraz atmosferą w zespole są także sami zawodnicy. - Jest wręcz rewelacyjnie. Klub robi wszystko, aby mimo kłopotów zapewnić nam jak najlepsze warunki - mówi Jonas Davidsson, który w Zielonej Górze był piątym kołem u wozu, a w meczu z Rekinami zapisał na swoim koncie komplet punktów. W Gnieźnie odżył też Adrian Gomólski oraz Wadim Tarasenko, a Bjarne Pedersen i Damian Adamczak chwilami jadą jak natchnieni.

Pytanie tylko, jak długo ten czerwono-czarny sen potrwa? Oby jak najdłużej, bo kibice w Gnieźnie po ubiegłorocznych upokorzeniach i spadku z Enea Ekstraligi zasługują na ambitną i waleczną drużynę. Dziesięć tysięcy kibiców zgromadzonych w poniedziałek na meczu z beniaminkiem z Rybnika świadczy o tym, że ekipa trenera Śledzia ma u fanów duży kredyt zaufania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski