Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowcy wracają na salony. Stadion Narodowy będzie drugim Wembley?

Tomasz Sikorski
Reprezentanci Polski są pod wrażeniem Stadionu Narodowego, gdzie w weekend odbędzie się Grand Prix i mecz Polska - Reszta Świata
Reprezentanci Polski są pod wrażeniem Stadionu Narodowego, gdzie w weekend odbędzie się Grand Prix i mecz Polska - Reszta Świata PZMOT
W ten weekend w Warszawie odbędzie się turniej Grand Prix oraz mecz Polska - Reszta Świata. - Ten stadion może być dla naszego żużla miejscem kultowym - uważa trener Marek Cieślak.

Sobotni turniej o Grand Prix Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie obejrzy na żywo grubo ponad 50 tys. kibiców. Taka frekwencja na zawodach żużlowych, to obecnie wydarzenie bez precedensu. - Występ na tak pięknym stadionie, i to wypełnionym do ostatniego miejsca kibicami, chyba na każdym z nas robi ogromne wrażenie. Prawdę mówiąc nie mogę się już doczekać występu w tych zawodach - mówi Maciej Janowski. Oprócz niego w stolicy zobaczymy jeszcze Piotra Pawlickiego, Bartosza Zmarzlika oraz jadącego z dziką kartą Patryka Dudka.

Większość z tych zawodników pojawiła się w Warszawie także przed rokiem, ale wtedy ze względu na problemy z nawierzchnią toru oraz maszyną startową, zawody okazały się kompletną klapą. Teraz ma być inaczej. - Jestem przekonany, że tym razem zawody się udadzą - twierdzi trener Marek Cieślak.

- Fakt, że żużel znowu zagości w stolicy naszego kraju dużo znaczy. Uważam, że Stadion Narodowy może stać się dla naszego żużla miejscem kultowym, jak kiedyś Wembley, gdzie od połowy lat trzydziestych regularnie odbywały się jednodniowe finały mistrzostw świata - twierdzi selekcjoner.

Czuli się jak piłkarze
Dzień po Grand Prix Polski na stadionie w Warszawie odbędzie się także mecz naszej reprezentacji z drużyną Reszty Świata. To także ma być wydarzenie bez precedensu. - Bardzo się cieszę, że pojedziemy właśnie na tym obiekcie, bo trochę już zazdrościliśmy piłkarzom czy siatkarzom, że na Narodowym odnosili sukcesy i oklaskiwały ich tłumy kibiców. Żużel też może rosnąć w siłę. Obecność na takim stadionie i w stolicy podnosi rangę tego sportu - uważa trener Cieślak.

Piotr Pawlicki - Nie jest to bój o mistrzostwo, ale walki nie zabraknie:

Źródło: Agencja TVN

Nasi reprezentanci w ostatnich dniach mieli okazję nieco lepiej poznać obiekt w stolicy. I byli pod sporym wrażeniem. - Zwiedzanie zaczęliśmy od szatni. Tej samej, w której często zasiadają polscy piłkarze. Razem z Maćkiem Janowskim nie mogliśmy się oprzeć i zaraz potem wybiegliśmy na murawę pokopać trochę piłkę - opowiada Piotr Pawlicki z leszczyńskiej Fogo Unii, którego idolem jest Cristiano Ronaldo. - Czuliśmy się jak na meczu - dodaje Bartosz Zmarzlik ze Stali Gorzów.

- Na mnie z kolei największe wrażenie zrobił historyczny tunel. Ten, który pozostał po stojącym tam wcześniej Stadionie Dziesięciolecia - zapewnia Paweł Przedpełski, który na co dzień broni barw KS Get Well Toruń.
Młodzi polscy żużlowcy są przyzwyczajeni do występów na wypełnionych po brzegi stadionach. Tyle tylko, że stadiony w Lesznie, Gorzowie czy Toruniu mogą pomieścić maksymalnie 20 tysięcy widzów. Jak to się ma do Stadionu Śląskiego w Chorzowie, gdzie na zawody przychodziło po 100 tysięcy widzów? Tak było choćby w 1973 roku, kiedy to Jerzy Szczakiel sięgał po tytuł mistrza świata. Ten finał był pierwszym, jaki rozegrano na tym obiekcie. Później na Stadionie Śląskim po złote medale sięgali jeszcze Brytyjczyk Peter Collins (1976), Nowozelandczyk Ivan Mauger (1979) i Duńczyk Hans Nielsen (1986).

Spotkanie z królową
Sto tysięcy widzów przychodziło także na Wembley, które uchodzi za kolebkę speedwaya. To właśnie tam, w 1936 roku odbył się pierwszy, oficjalny finał mistrzostw świata. Ten legendarny obiekt był corocznym miejscem finałów aż do 1960. Po raz ostatni rywalizowano tam o medale w 1981 roku. W sumie rozegrano w Londynie aż 24 finały. I każdy z nich był wielkim świętem speedwaya. - Niewątpliwie atmosfera stadionu Wembley jest niepowtarzalna. Na żadnym ze znanych torów europejskich widzowie nie potrafią wytworzyć takiego nastroju podniecenia - pisał w wydanej w 1975 roku książce „Żużel, żużlowcy...” Bogusław Koperski.

- Kibice angielscy to potęga. Zrzeszeni są w stowarzyszeniach i przyjeżdżają w zwartych grupach. Zagrzewają swoich zawodników do walki kołatkami, klaksonami samochodowymi uruchamianymi akumulatorem przyniesionym w torbie, co wraz z pracującymi silnikami motocykli żużlowych tworzy tak zwany ryk Wembley. Ów ryk, spotęgowany pod dachem stadionu, powoduje, że aktorom widowiska miękną kolana - czytamy we wspomnianej książce. Te kolana najczęściej miękły zawodnikom zza żelaznej kurtyny. W tym Polakom, którzy w stolicy Anglii nigdy nie odnieśli większych sukcesów.

- Dla nas już sama wyprawa do Londynu była wielkim wydarzeniem. Pamiętam swój pierwszy wyjazd na Wyspy. Wszystko było dla nas wtedy nowe. A my jak takie gamonie nawet nie potrafiliśmy się z nikim dogadać. Dlatego po powrocie do kraju zacząłem nieco częściej odwiedzać EMPiK, aby podszkolić się w języku angielskim - wspomina Andrzej Pogorzelski, były świetny zawodnik, a później równie znakomity trener. Biało-czerwoni nie potrafili sobie radzić nie tylko z wyjątkową atmosferą starego Wembley, ale także z tamtejszą geometrią toru.

Maciej Janowski o kadrze Polski na GP na Nardowym:

Źródło: Agencja TVN

- Jakoś nie leżał nam ten obiekt, dużo krótszy od naszych. Nie mogliśmy się też dostosować do specyficznej nawierzchni. Ja zająłem tam dwa razy dziewiąte miejsce, co i tak jest jednym z najlepszych wyników. Na szczęście, mam stąd wiele innych wspomnień. Jak choćby takie, że przed finałem ucałowałem dłoń królowej Elżbiety II. Nie każdy dostąpił takiego zaszczytu - dodaje Andrzej Pogorzelski.

Turnieje na Wembley gromadziły po blisko sto tysięcy widzów, ale z czasem speedway w Anglii tracił na znaczeniu i popularności, aż w końcu zniknął z miejsca swoich narodzin.
Żużel w wielkich miastach
Od pewnego czasu Brytyjczycy starają się jednak nawiązywać do tradycji sprzed lat i organizują turnieje Grand Prix na pięknym i mogącym pomieścić ponad 50 tys. widzów Millennium Stadium w Cardiff. - Te zawody to prawdziwe święto speedwaya na Wyspach. Do stolicy Walii zjeżdżają się wtedy kibice z całej Anglii i Szkocji. Turniejowi towarzyszy też szereg innych imprez, także w innych miastach. Trochę to przypomina długi weekend z czarnym sportem - mówi Paweł Ruszkiewicz, komentator telewizyjny i ekspert żużlowy „Głosu Wielkopolskiego”, który od lat współpracuje z firmą BSI mającą prawa do Grand Prix.

BSI od dłuższego już czasu dąży do tego, aby imprezy z tego cyklu rozgrywane były w wielkich miastach i na wielkich stadionach. - I mam wrażenie, że robi to z niezłym skutkiem. Mamy przecież Millennium Stadium w Cardiff, Stadion Narodowy w Warszawie czy Etihad Stadium w Melbourne. Do tego jest Sztokholm z najnowocześniejszym obiektem w Skandynawii. W Danii nie ma już wprawdzie Kopenhagi, ale stadion w Horsens, choć kameralny, także może robić wrażenie. Podobnie jak obiekty w Gorzowie i Toruniu. Nie możemy też zapomnieć o tak chętnie odwiedzanej przez polskich kibiców Pradze - wylicza Ruszkiewicz.

W kalendarzu Grand Prix są jednak także Krsko, Teterow czy Malilla. - Na południu Europy trudno poszukać lepszych stadionów, gdzie można zorganizować zawody żużlowe. Malilla ma swój klimat, a Teterow ma pokazać, czy w Niemczech jest zainteresowanie rywalizacją o tytuł mistrza świata. Jeśli turniej tam wypali, to jestem przekonany, że BSI będzie szukać w tym kraju bardziej okazałej lokalizacji. Nie zapominajmy przy tym, że cykl Grand Prix składa się z wielu turniejów i trudno go porównywać do jednodniowego finału. Trudno też co dwa tygodnie gromadzić takie tłumy na trybunach jak kiedyś na Wembley - dodaje ekspert „Głosu Wielkopolskiego”.

Jedno jest pewne, dzięki takim turniejom jak ten najbliższy na Stadionie Narodowym żużel ma szansę wrócić na salony. Już przecież wiadomo, że sobotnie zawody Grand Prix oraz niedzielny mecz Polska - Reszta Świata mają zgromadzić na trybunach wiele znanych osobistości ze świata polityki, kultury i sportu. Swój udział potwierdzili m.in. Agnieszka Radwańska, Anita Włodarczyk czy Adam Małysz.

Wypada więc mieć tylko nadzieję, że ci wybitni sportowcy, podobnie jak tysiące kibiców z całej Polski, zobaczą speedway na najwyższym poziomie. Jak na walkę o tytuł indywidualnego mistrza świata przystało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski