Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie seksualne gimnazjalistów 80 lat temu

Krzysztof M. Kaźmierczak
Ks. Czesław Piotrowski zmarł w 1963 roku w Poznaniu.
Ks. Czesław Piotrowski zmarł w 1963 roku w Poznaniu.
Ks. Czesław Piotrowski bez oporów rozmawiał o seksie, przeprowadził pierwsze na tak dużą skalę polskie badania zachowań seksualnych.

Gdyby praca doktorska ks. Piotrowskiego zatytułowana "Życie seksualne męskiej młodzieży gimnazjalnej" została opublikowana w okresie międzywojennym zapewne odbiłaby się szerokim echem. Jednak nawet dzisiaj tego rodzaju badania przeprowadzone przez duchownego wzbudziłyby spore zaskoczenie, jeśli nie sensację.

Czytaj także:
Ksiądz wśród prekursorów badań nad seksualnością
Zagadki spadku po księdzu

Studia doktoranckie z pedagogiki ks. Czesław Piotrowski rozpoczął w 1928 roku na Uniwersytecie Poznańskim. Prawdopodobnie niecodzienny wybór tematu badań wynikał z doświadczeń księdza w kontakcie z młodzieżą. Był już w tym czasie właścicielem dwóch szkół i nauczycielem, zatem zdawał sobie sprawę, jak bardzo sfera seksualna istotna jest podczas dorastania. Mimo dużego obciążenia pracą zawodową (prowadził równolegle budowę jednej ze swoich szkół) zakończył studia w terminie i w 1932 roku obronił doktorat. W Archiwum Uniwersytetu im. A. Mickiewicza zachował się egzemplarz pracy doktorskiej duchownego. Dotąd nikt nią się nie zainteresował. Tymczasem nie tylko jej temat, ale metody i ustalenia badawcze ks. Piotrowskiego zasługują na uwagę ze względu na ich nowoczesność i unikalność.

Badania z zaskoczenia

Lektura pracy naukowej dowodzi, że poznański ksiądz z pewnością nie chciał "odbębnić" doktoratu. Wyznaczył sobie ambitne cele, o czym świadczy rozległy zakres badań. Objął nim ostatnie klasy z aż 73 gimnazjów (były one wówczas 8-letnie, poprzedzała je nauka w 4-letnich szkołach powszechnych).

Aby badania były reprezentatywne duchowny przeprowadzał je (robił to osobiście) w całym kraju, zarówno w dużych miastach (m.in. w Brześciu, Gdańsku, Krakowie, Lublinie, Poznaniu, Warszawie i Wilnie) jak i w małych miejscowościach. Wyznaczył sobie za cel dotarcie do młodzieży z rejonów zróżnicowanych pod względem wyznania, narodowości oraz charakteru zatrudnienia.
Jako metodę badawczą ks. Piotrowski wybrał ankietę. Obecnie to powszechny i sprawdzony sposób badań, ale w tamtych czasach naukowcy zajmujący się sprawami seksualności uznawali ją za mało przydatny instrument twierdząc, że trudno skłonić ankietowanych do podawania informacji o sprawach intymnych (trzeba pamiętać, że w okresie międzywojennym sprawy seksu były dla wielu ludzi tematem tabu). Duchowny znalazł jednak sposoby na to, by tę trudność pokonać. Należało do nich przeprowadzanie badań z... zaskoczenia. Jeździł do szkół bez uprzedzania ich dyrekcji o swoim przyjeździe, żeby "przeznaczoną do badań młodzież zastać zupełnie nieprzygotowaną". Chciał uniknąć zafałszowania wyników, do którego mogłoby dojść w razie przeprowadzania przed badaniami przez nauczycieli "umoralniających" dyskusji oraz ewentualnego porozumiewania się młodzieży w sprawie ankiet.

Sposób na szczerość

Aby zachęcić do udzielania szczerych odpowiedzi nie pozwalał, by w klasach poza nim i gimnazjalistami był ktoś z kadry nauczycielskiej. Przed wręczeniem ankiet za każdym razem ks. Piotrowski robił wstęp wyjaśniający cel badań, mówił też o swoich doświadczeniach w pracy z młodzieżą zaznaczając, że zawsze "o rzeczach tych otwarcie i poważnie" z uczniami rozmawia. Zachęcał do wypełniania ankiet "w formie żartobliwej zapewniając chłopców do swej wyrozumiałości dla wykroczeń uczniowskich". Słowo "wykroczeń" nie zostało użyte przypadkowo. Tego bowiem dotyczyły ankiety. Nie chodziło jednak w tym wypadku o łamanie prawa, tylko o naruszanie obowiązujących wówczas zasad. Zarówno tych istniejących w szkołach, jak i zasad życiowych.

Aby dodatkowo zachęcić uczniów do śmiałości w podawaniu informacji o sprawach natury intymnej ksiądz pierwsze pytania ankiety poświęcił "wykroczeniom" typowo szkolnym, takim jak np. wagarowanie, palenie papierosów i picie alkoholu. "Rozdział o wykroczeniach innego rodzaju był niejako wstępem ośmielającym młodzież do pisania także o swych wykroczeniach seksualnych" - wyjaśniał ks. Piotrowski przedstawiając metodologię swojej pracy naukowej.

Co ciekawe, chociaż przeprowadzający badania występował w stroju duchownego (co było w tamtych czasach dla księży obowiązkowe) to wystrzegał się odniesień religijnych. Ze względu na to, że ankietowani byli różnych wyznań unikał też "określeń wartościujących etycznie wykroczenia płciowe".

Ipsacja powszechna i nie przejściowa

Podejście naukowca w sutannie dało efekty. Udało mu się uzyskać odpowiedzi od 1562 uczniów, żaden z nich nie odmówił udziału w badaniu. Ks. Piotrowski wyłączył jednak 121 ankiet uznając, że u ich autorów "nastąpiło zahamowanie psychiczne z powodu drażliwej treści omawianego tematu" i z tego powodu albo pominęli pytania o sprawy seksualne, lub udzielili bardzo ogólnikowych odpowiedzi.

Co zaskakujące, wyniki badań przeprowadzonych przed ponad 80 laty są porównywalne do wyników współczesnych. Okazało się, że 87,23 proc. (czyli 1257 uczniów) doświadczyło już przeżyć seksualnych. Zdecydowana większość dopuszczała się ipsacji (tak nazywano wtedy masturbację, która była powszechnie, także przez naukowców, uznawana za szkodliwą dla zdrowia), z czego większość praktykowała ją "bardzo często i nałogowo". Badacz stwierdził na podstawie ankiet, że "mylne jest stanowisko niektórych psychologów, jakoby ipsacja była zjawiskiem występującym w życiu młodzieży przejściowo".

Okazało się też, że 8,98 proc. ankietowanych miało doświadczenia homoseksualne. Według autora badań w większości przypadków miały one charakter przejściowy i wynikały nie z wrodzonych upodobań, tylko z przebywania wyłącznie w środowisku męskim.

O pedofilii bez nazwy

Badacz stwierdził, że rzetelne uświadamianie seksualne sprzyja rozwojowi młodzieży. Ubolewał, że w Polsce brakowało podręcznika o życiu seksualnym. Dokonując analiz natury religijnej krytykował postępowanie wielu duchownych. "Przez bezwzględne potępianie przewinień młodzieży spowiednik prawie nigdy nie osiąga zamierzonego celu. Łagodne upomnienia natomiast, życzliwa rada i ojcowskie zajęcie się chłopcem zawsze odnoszą swój skutek" - pisał ks. Piotrowski.

Duchowny obszernie poruszył sprawę seksualnego wykorzystywania dzieci (nie używał słowa pedofilia, które nie było wtedy szerzej przyjęte), którego doświadczyli niektórzy ankietowani. Przedstawił mechanizm zachowań pedofilskich. "Zaczepianie chłopców na początku ma charakter niewinnej, uprzejmej rozmowy. Zazwyczaj uwodziciel nawiązuje do różnych zainteresowań chłopca, stwarzając przez to punkty styczne, od których później przechodzi do spraw płciowych. Sposobem pseudonaukowym stara się nieraz przekonać, że są to czyny niewinne i dozwolone" - czytamy w rozprawie naukowej.

Praca o życiu seksualnym gimnazjalistów nie została opublikowana w formie książkowej. Podobnie jak ostatnia książka, którą ksiądz napisał. Ale to już odrębna historia...

Do niezwykłej osoby ks. Piotrowskiego wrócimy jeszcze w "Głosie Wielkopolskim".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski