100 dni prezydentów: Zaczęli już rządzić czy jeszcze nie?
17 marca mija dokładnie 100 dni pracy nowego prezydenta Poznania - Jacka Jaśkowiaka. Wszyscy spodziewali się rewolucji. Czy nastąpiła?
- Odwołam się do metafory, która padła podczas spotkania z samorządowcami - mówi Tomasz Lewandowski, szef klubu radnych SLD. - Symbolem tych 100 dni jest pusty dziedziniec przed urzędem. Widzę pustkę, nie ma myśli przewodniej. Myślę, że prezydent zbyt dużą wagę przywiązuje do formy, a treści w tym nie wdać. Dba o pijar, a nie ma decyzji merytorycznej, który byłyby jego podstawą.
Szymon Szynkowski vel Sęk, szef klubu radnych PiS po 100 dniach wystawia nowemu prezydentowi ocenę niedostateczną. - Nie obiecywałem sobie wiele po tej rzekomej zmianie władzy w mieście - mówi Szymon Szynkowski vel Sęk. - Zaskakujące jest jednak to, jak mało roztropnie podejmuje pierwsze ruchy. Jedyne osiągnięcie to dziedziniec urzędu bez samochodów. Nie wiem czy to miało wpływ na życie mieszkańców, może tych z pl. Kolegiackiego, ale negatywny. Prezydent składa bardzo ogólne obietnice, nie wychodzi poza sferę deklaracji. I żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazują, żeby mogło coś się zmienić. Nie mogąc pochwalić się osiągnięciami, występuje z różnymi pomysłami, których nie konsultuje. To nie buduje autorytetu prezydenta. Zraził sobie już ościenne gminy i część radnych, także z Platformy.
Pozytywnie ocenia "swojego" prezydenta Platforma. - Choć z drobnymi zastrzeżeniami - mówi Tomasz Lipiński, radny PO. - Nie był politykiem więc zdarzają się wpadki, jak choćby ta ze Związkiem Miast Polskich.
Lipiński uważa, że Jaśkowiak szybko uczy się polityki i z pewnością takie rzeczy nie będą zdarzać się w przyszłości. - Dość sprawnie przejął stanowisko po swoim poprzedniku. Przygotował autopoprawkę do budżetu miasta. Zrobi przejście dla pieszych na dworzec - wymienia zasługi prezydenta Tomasz Lipiński. - Wyrzucił auta z dziedzińca, choć myślę, że nie była to najważniejsza sprawa. Jednak pokazuje to, że jest konsekwentny, dotrzymuje wyborczych obietnic.