Lech Poznań lepszy od Piasta o jednego gola, ale to najmniejszy wymiar kary. Cieszy zwycięstwo, styl gry już mniej. Nasze wnioski
2. Kłopoty Lecha Poznań w ataku pozycyjnym
Początek sobotniego meczu był bardzo obiecujący. Już w pierwszej akcji wynik meczu mógł otworzyć Radosław Murawski. Lech zaskoczył Piasta akcją na skrzydle, piłka najpierw trafiła do Ramireza, a potem do Murawskiego. Niestety takich nieszablonowych, szybkich wymian piłek między naszymi piłkarzami, potem aż do końca pierwszej części, bardzo brakowało. Wzmocniona defensywa Piasta, dobrze radziła sobie z atakiem pozycyjnym Kolejorza. Lech grał bowiem wolno i przewidywalnie.
- Ci, co chcieli z nami grać otwartą i ofensywną piłkę, kończyli z bagażem kilku goli. Na pewno każdy trener rywali przed meczem w Poznaniu zastanawia się, jaką przyjąć taktykę i zapewne rozważa to, by zagrać zagęszczoną defensywą. W sobotę mieliśmy z tym problemy i jest to dla nas duże wyzwanie, aby poszukać jeszcze innych rozwiązań, które spowodują wykreowanie jeszcze więcej sytuacji niż w spotkaniu z Piastem - przyznał Maciej Skorża.
Trener Lecha musiał skorygować w przerwie ofensywne ustawienie swojego zespołu. Wprowadził m.in. Ba Louę. To dało gola Lechowi, ale potem było widać, że większą uwagę przykładał, by nie stracić przypadkowej bramki, niż podwyższyć rezultat.
Zobacz kolejne zdjęcie ---->