Lech Poznań w meczu z Benfiką przegrał nie tylko na boisku. Wizerunkowa klęska i nieprzygotowanie na sukces
1. Cztery wesela i pogrzeb
Z euforii jaka wybuchła w Wielkopolsce po świetnych kwalifikacjach Lecha Poznań w Lidze Europy i wylosowaniu takich rywali jak Benfica, Rangers czy Standard, pozostał wielki smutek i sportowy kac. Nie jest żadną przyjemnością oglądanie meczu, którego wynik przesądzony jest już przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Trener Dariusz Żuraw wystawiając rezerwowych na taki zespół jak Benfika, musiał zdawać sobie sprawę, że ten mecz skończy się klęską. Pojedynki z renomowanymi przeciwnikami miały być świętem, a kończą się nieprzyjemnym obowiązkiem wyjścia na boisko i walką o przetrwanie z jak najmniejszą karą. Można zrozumieć decyzję trenera. Wszyscy wiemy, że poziom paliwa w baku Kolejorza jest blisko rezerwy. Lecz po tym co widzieliśmy w pierwszym meczu przeciwko Benfice, to było żałosne widowisko.
Nawet komentatorzy i eksperci telewizyjni myli zażenowani produktem jaki na ekrany dostarczył Lech i nie bardzo wiedzieli jak odnieść się do tego, co zobaczyli w Lizbonie