Spis treści
Nowa pralka stoi w łazience. Pani Urszula i tak musi prać ręcznie
Z panią Urszulą Danielczak spotykaliśmy się w jej mieszkaniu na poznańskim Piątkowie. Przyjęła nas w swoim salonie.
- Wyłączam pralkę, jestem tutaj i boję się przejść do kuchni, bo już oczami widzę czerwone światełko. Siedzę tu jak trusia i nasłuchuję, czy pralka się już zatrzymała, czy jeszcze chodzi. Mam bardzo wysokie ciśnienie, jakieś napady paniki. Kosztuje mnie to dużo zdrowia - mówi rozgoryczona kobieta.
W marcu poprzedniego roku zaczęły się problemy ze sprzętem.
- Przy trzecim czy czwartym praniu od zakupu, a rzadko piorę, bo jestem sama, pojawił się napis "Wyczyść filtr”. Oczywiście pralka pełna wody, zatrzymała się, otworzyłam filtr, woda ciekła. Filtr czysty, więc wszystko było dobrze. Zadzwoniłam do Whirlpoola, bo sklep gdzie kupowałam pralkę - zniknął. Powiedziano mi przez telefon, że sprzęt trzeba zresetować i jak to zrobić. Zrobiłam to, dwa-trzy prania i znowu było to samo, mało tego - pokazał się komunikat "Włącz kran", jak pranie się już prawie kończyło. Jeśli zresetowałam pralkę w trakcie cyklu i włączyłam od nowa, to prało się już bez płynu czy środków piorących - opowiada kobieta.
Przygody z serwisem. "Przecież wszystko działa"
Na serwisanta czeka się kilka dni - nawet 8, mówi nam pani Urszula.
- W końcu przyjechał serwisant, jego rola polegała na tym, że wyjął wibracyjne podkładki i powiedział, że wąż od wody jest za głęboko i wyjął go. Na tym polegała naprawa. Oczywiście nic to nie pomogło...
Pani Urszula od roku pierze ręcznie, ale tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Narzuty, firany czy kurtki czekają od marca poprzedniego roku. Pomoc zaoferowała sąsiadka z góry, pani Urszula jednak nie ma siły nosić prania kilka pięter wyżej.
- Drugi raz przyjechał ktoś inny. Powiedział, że wszystko działa, a wiadomo, że w tym momencie wszystko działało. Powiedziałam, że musiałabym go chyba zaprosić na dwa-trzy prania. Stwierdził, że pralka nie może stać na fugach. Dodał, żeby nie wyłączać z prądu i nie zakręcać zaworu wody - opowiada.
Kobieta jednak urządzenia sobie tam nie ustawiła. Była za to odpowiedzialna ekipa, która przywiozła i podłączyła sprzęt.
- Ostatnio przyszedł serwisant trzeci raz. Ten sam co był poprzednio. Zapytał: "To może wymienię moduł?". Na co odpowiedziałam: "To mnie się pan pyta, czy wymienić moduł?". Nie wpuściłam go do domu.
Serwisanci nie zostawiają żadnych dokumentów. Podpisać się należy na tablecie - pani Urszula twierdzi, że nie ma żadnego wglądu w to, co serwisant przekazuje firmie.
- Jak widzą samotną, starszą osobę, to myślą, że ktoś jest głupi? - pyta kobieta.
Czy Miejski Rzecznik Praw Konsumenta w Poznaniu pomoże?
Pani Urszula jest już zrezygnowana. Nawet jeśli firma zaproponuje wymianę, choć jeszcze tego nie zrobiła, kobieta chce kupić nową pralkę. Następny sprzęt planuje wziąć na raty.
- Największą bezczelnością było to, że powiedziałam im któregoś razu przez telefon, że bardzo zwlekają z tą naprawą, bo dla mnie te poprzednie serwisy nie były żadną naprawą. Zapytałam się, co jak się skończy gwarancja. Usłyszałam: "Wystawimy zlecenie na usługę odpłatną" - opowiada.
Sprawa została zgłoszona do Miejskiego Rzecznika Konsumentów w Poznaniu. Pani Urszula czeka na odpowiedź.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?