Diagnoza choroby przyszła niedługo po narodzinach dziewczynki.
– Jedynym leczeniem zaproponowanym nam w Polsce było podanie chemii ogólnej, która miała powstrzymać ewentualne przerzuty
– mówi mama Julki.
Rodzice postanowili szukać ratunku dla swojego dziecka za granicą. Klinika w Nowym Jorku wyceniła leczenie Julki na milion złoty. W niedługim czasie udało się zebrać wymaganą kwotę.
Jednak tuż przed wizytą u dr Abramsona, lewe oczko Julki zaczęło puchnąć. Lekarz zadecydował, że konieczne jest usunięcie guza, niestety wraz z okiem.
Zaczęła się walka o drugie oczko.
– Po ostatnich badaniach dr Abramson przekazał nam szczęśliwą wiadomość - guz jest zwapniony, co też oznacza, że nieaktywny, siatkówka, która była odklejona z powrotem jest przyklejona i mamy ślad wizji oscylujący w granicy 5%. Dodatkowo usłyszeliśmy, że w najbliższej przyszłości najpewniej będzie możliwość przeszczepiania u ludzi siatkówki, co byłby dla naszej córeczki ogromną szansą, jednak aby do tego doszło musimy zrobić wszystko by zachować oczko
– dodaje mam dziecka.
Julka do 8. roku życia musi być pod stałą kontrolą dr Abramsona w Nowym Jorku.
– Tylko cykliczne kontrole pozwolą na ewentualną gotowość do podjęcia natychmiastowych działań, gdyż każdy dzień zwłoki może być tym, który zadecyduje o jej życiu
– wyjaśnia.
Każdy, kto chciałby pomóc Julce, może wpłacać pieniądze TUTAJ.
Zobacz też: Przełomowe odkrycie polskich naukowców:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?