18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera gruntowa: 33-letni mąż i ojciec powiesił się

Łukasz Cieśla
O aferze gruntowej zaczęliśmy pisać w kwietniu 2011 roku. Ludzie zgłaszali się po pożyczki pod zastaw domów i gruntów. W rzeczywistości, w zamian za niewielkie sumy podstępnie tracili majątki.
O aferze gruntowej zaczęliśmy pisać w kwietniu 2011 roku. Ludzie zgłaszali się po pożyczki pod zastaw domów i gruntów. W rzeczywistości, w zamian za niewielkie sumy podstępnie tracili majątki.
- Kochanie, wybacz mi. Nie mam już siły dalej tego ciągnąć - tak zaczyna swój list pożegnalny Arkadiusz S., młody mężczyzna spod Grodziska Wielkopolskiego. Po jego napisaniu powiesił się w warsztacie obok domu. Zostawił żonę i czwórkę małych dzieci.

Wszystko wskazuje na to, że Arkadiusz S. to pierwsza śmiertelna ofiara afery gruntowej, która polega na podstępnym przejmowaniu nieruchomości.

Prokuratura postawiła do tej pory zarzuty kilku osobom z poznańskiego półświatka. Uważa, że tworzyli gang, który przez ostatnie lata wyłudził nieruchomości od wielu osób.

CZYTAJ TEŻ:
SĄD SĄDEM, ALE PRZYDAŁABY SIĘ TEŻ SPRAWIEDLIWOŚĆ
SPOWIEDŹ PODEJRZANEGO W AFERZE GRUNTOWEJ
UJAWNIAMY KULISY WIELKOPOLSKIEJ AFERY GRUNTOWEJ

Wśród tych podejrzanych jest Jarosław W. To człowiek, który teraz w sądzie ściga o zapłatę wdowę oraz jej dzieci.
Dlaczego W. domaga się zapłaty? Na mocy aktów notarialnych podpisanych w Poznaniu u notariusza C., także podejrzanego o udział w gangu oszustów, Arkadiusz S. zobowiązał się do sprzedaży 6 ha swojej ziemi.

Dokumenty mówią, że dostał od kupca - Jarosława W. - 105 tys. zł zadatku. I choć wiele wskazuje, że akt notarialny był fikcyjny, a tych pieniędzy nie wypłacono, Jarosław W. żąda teraz ich oddania. Do sądu pozwał spadkobierców S.: wdowę oraz czwórkę ich małych dzieci.

- Nie mam już sił i pieniędzy na dalszą walkę. Ci ludzie nie mają skrupułów. Dzieci i ja mamy 700 złotych renty po mężu - płacze Agnieszka S. Młoda kobieta do dziś nie może pozbierać się po śmierci męża.

Patent od prawników

Grupa podejrzewana o oszustwa ogłaszała w prasie, że udzieli szybkiej pożyczki pod zastaw nieruchomości. Właśnie po taki błyskawiczny kredyt zgłosił się Arkadiusz S. Było to w styczniu 2010 roku.
Mechanizm działania poznańskiej szajki był taki, że dawała pieniądze, a w zamian żądała podpisania aktu notarialnego dotyczącego sprzedaży jakiejś nieruchomości, na przykład ziemi.

- Tak właśnie zrobiliśmy z Arkadiuszem S. - mówi nam Paweł B., również podejrzewany o oszustwa. W zeszłym roku, po zatrzymaniu, poszedł na współpracę z prokuraturą. - S. bardzo chciał papier na to, że dajemy mu pożyczkę. Więc ja z nim taki papier podpisałem. Dostał może ze 20 tys. zł. Ale jeszcze tego samego dnia podpisaliśmy z nim akt notarialny. Wynikało z niego, że sprzedaje 6 ha Jarkowi W. Z tego i późniejszego aktu notarialnego wynikało, że dostał łącznie ponad 100 tysięcy zł zadatku od Jarka. Ale tak naprawdę, poza drobną pożyczką ode mnie niczego nie dostał - dodaje Paweł B.

Podpisywanie dwóch różnych umów przed dwie różne osoby w tym samym dniu miało swój cel. Gangowi ten pomysł mieli podsunąć doradzający im poznańscy prawnicy. Jeśli jakiś klient twierdziłby, że danego dnia wziął tylko pożyczkę, a akt notarialny był jedynie zabezpieczeniem, oszuści mieli mówić, że były to dwie różne umowy niemające ze sobą związku. Dlatego z Arkadiuszem S. w tym samym dniu dwie umowy podpisali Paweł B. i Jarosław W.

Powiesił się przez długi

W czerwcu 2010 roku Arkadiusz S. popełnił samobójstwo. Obok jego zwłok znaleziono akty notarialne i teczkę z dokumentami. Z listu pożegnalnego wynika, że miał kłopoty finansowe. Wymienił w nim pożyczkę od Pawła B. i kilku innych osób. Wskazał też wyraźnie, że akt notarialny podpisany z Jarosławem W. był tylko zabezpieczeniem pożyczki, gdyby jej nie oddał. Ani słowem nie wspomniał, by W. dawał mu jakiekolwiek pieniądze.

- Arkadiusz S. to kolejna ofiara afery gruntowej, ale pierwsza śmiertelna - komentuje prowadząca śledztwo prokurator Wioleta Rybicka z poznańskiej Prokuratury Okręgowej. - Gdyby żył, miałby status pokrzywdzonego. Teraz taki status w śledztwie ma jego żona i dzieci. Sprawę umów, które zmarły podpisał z podejrzanymi, nadal wyjaśniamy.

20 kwietnia 2011 roku doszło do pierwszych zatrzymań w aferze. Zarzuty oszustw i działania w gangu dostali m.in. notariusz C., Paweł B. i Jarosław W.

Paweł B. wiedział już wtedy o śmierci S. Zapewnia, że gdy dowiedział się o jego samobójstwie, powiedział wdowie, że rezygnuje z wszelkich roszczeń, czyli ze zwrotu pożyczki. Żona S. potwierdziła te słowa.

Jarosławowi W. przykro

O śmierci Arkadiusza S. wiedział także Jarosław W. Ale on sprawy nie odpuścił.

28 kwietnia 2011 roku, kilka dni po usłyszeniu zarzutów w innych wątkach afery gruntowej, wystąpił do sądu z pierwszym pozwem. Domagał się w nim, by wdowa oraz czwórka małych dzieci stanęły do aktu notarialnego. Chodziło o dopełnienie reszty formalności i ostateczną sprzedaż 6 ha ziemi. W grę wchodziło jej wydzielenie z większej części terenu. Ziemia jest atrakcyjna. Istnieje duża szansa na jej odrolnienie.

W sądzie świadkiem Jarosława W. miał być Paweł B. Ale adwokat Jarosława W. szybko ten wniosek wycofał. Zrobił to tuż po tym, gdy okazało się - o czym pisał "Głos Wielkopolski", że B. poszedł na współpracę z prokuraturą, sypie w aferze gruntowej i właśnie wyszedł z aresztu na wolność.

W listopadzie 2011 roku zapadł wyrok. Jarosław W. przegrał pierwszą potyczkę z wdową i jej dziećmi. Sąd Okręgowy w Poznaniu oddalił jego powództwo. Sąd wskazał, że za życia Arkadiusza S. nie dokończono procedur związanych z wydzieleniem działki. Nie ma więc "przedmiotu świadczenia", który miałby zostać sprzedany.

W. znowu nie odpuścił. Na początku grudnia 2011 roku wystąpił do sądu z drugim pozwem. Tym razem o zapłatę 105 tys. zł, bo z aktów notarialnych wynika, że taki zadatek dał Arkadiuszowi S.

- Wiem, że on popełnił samobójstwo. To przykra i niełatwa sprawa. Ale ja te pieniądze rzeczywiście mu dałem i teraz chcę jedynie ich zwrotu - mówi nam Jarosław W. - A w twierdzenia Pawła B., że było inaczej, proszę nie wierzyć. On jest kłamczuchem, teraz się wybiela kosztem innych osób - przekonuje W.

Zasady adwokata

W obu sprawach przeciwko wdowie i jej dzieciom reprezentuje go poznański adwokat Tomasz Przybecki. Na swojej stronie internetowej mecenas wymienia cztery zasady, które ceni jego kancelaria: rzetelność, kreatywność, ambicja i ciekawość. Ambicja oznacza, że kancelaria podejmuje się sprawy po to, by ją wygrać. A kreatywność to szukanie rozwiązań tam, gdzie nikt się nie spodziewa.

Zadzwoniliśmy do adwokata Przybeckiego, by zapytać, czy nie ma hamulców moralnych, by występować do wdowy o pieniądze, których S. prawdopodobnie nigdy nie dostali.
- Nie jestem upoważniony przez klienta do komentowania tej sprawy w związku z toczącym się postępowaniem. Wiąże mnie tajemnica adwokacka - odpowiedział nam mecenas Przybecki na pytanie dotyczące jego etyki zawodowej.

Dobrze ich wychowaj

Wniosek o zapłatę już jest w sądzie. 5 stycznia tego roku do sądu wpłynął uzupełniony pozew. Pięć dni później poznański Sąd Okręgowy wydał nakaz zapłaty. Na wniosek Jarosława W. i jego adwokata zabezpieczył też 6 ha gruntu poprzez ustanowienie na nim hipoteki przymusowej.

Zniesmaczony tym faktem jest mecenas Adam Swoboda, adwokat będący pełnomocnikiem wdowy i jej dzieci.
- Sąd ustanowił zabezpieczenie na podstawie pisemnego oświadczenia W., że moja klientka niby powiedziała mu, że chce sprzedać ziemię komuś innemu. To bzdury wyssane z palca - oburza się Adam Swoboda. - Takiej rozmowy nie było. W. zachęcał za to wdowę, by podpisała z nim akt notarialny.

Decyzję o ustanowieniu zabezpieczenia na gruncie podtrzymał już poznański Sąd Apelacyjny.
W sprawie zapłaty wdowa i jej pełnomocnik złożyli sprzeciw od nakazu oddania 105 tys. zł.

- To oznacza, że odbędzie się proces - mówi Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Dlaczego sąd tak szybko wydał nakaz zapłaty oraz postanowienia korzystne dla Jarosława W., podejrzanego w aferze gruntowej o dokonanie innych oszustw?

- Sąd, wydając decyzję o nakazie zapłaty, badał jedynie dokumenty. To odbyło się w normalnym trybie. Ale nakazu zapłaty już nie ma, bo został złożony sprzeciw - mówi sędzia Ciesielska-Borowiec. - Poza tym nawet gdyby przyjąć, że Jarosław W. ma na sumieniu oszustwa, to każdą sprawę trzeba rozpatrywać indywidualnie i wziąć pod uwagę konkretne dowody. W tej sprawie też tak będzie.

W związku z roszczeniem Jarosława W. wobec wdowy i jej dzieci odbędzie się teraz proces. Wdowa i jej pełnomocnik wezwą na świadka Pawła B. Ma opowiedzieć, jak wyglądało podpisywanie dokumentów z tragicznie zmarłym Arkadiuszem S.

- Pójdę do sądu i powiem, jak było naprawdę - mówi Paweł B.

Arkadiusz S. w liście pożegnalnym poprosił żonę i dzieci o wybaczenie.

- Może sobie lepiej beze mnie i moich długów poradzicie. Proszę Cię tylko wychowaj ich na porządnych ludzi. Kocham Was bardzo. Dbaj o te moje małe skarby - zakończył swoje pożegnanie.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski