- Pięć lat czekałem na tę chwilę, więc czuję tylko wielką radość. Nie ma mowy o niedosycie, tym bardziej, że Estończycy byli poza zasięgiem. Tylko w drugim biegu ,,ugryzłem" Stena Kaldera, ale w pozostałych oglądałem plecy późniejszego mistrza i wicemistrza Europy - przyznał uszczęśliwiony motorowodniak z Chodzieży.
Złoto w klasie OSY-400 (sklasyfikowano 19 zawodników) przypadło w udziale wspomnianemu Kalderowi, a srebro jego rodakowi, Rasmusowi Haugasmagiemu. Piąty był Bartłomiej Chojnacki, reprezentujący Kotwicę Poznań.
Z kolei w klasie O-125 najbardziej utytułowany polski motorowodniak miał szansę co najmniej na srebro, ale I bieg, w którym prowadził, najpierw przerwano, ponieważ kolizję i kłopoty z panowaniem nad łódką miał Michał Świerczyński, a w powtórce wygrał poźniejszy mistrz świata Manuel Zambelli (wicemistrzem został Niemiec Rene Behncke), którego zdyskwalifikowano za niesportową walkę. Włosi złożyli jednak protest i Synoracki znów spadł na drugie miejsce.
- Nie wiem, co się stało ze Świerczyńskim, bo zajmowałem się wtedy sobą i walką o utrzymanie pierwszej pozycji. Tym razem zawodnikowi Kotwicy nie udało się pokazać z dobrej strony, ale mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze zabłyśnie - tłumaczył Synoracki.
66-letni motorowodniak po zwycięstwie podczas eliminacji ME w Boretto miał apetyt na złoto, ale z brązu też nie robił tragedii. - Najważniejsze, że cały i zdrowy wracam do domu. Dziesiąty zawodnik o brązie może tylko pomarzyć - dodał zawodnik PKM LOK Poznań.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?