Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Calisia Kalisz traci pięć bramek i jest bezradna w starciu z Lechem Rypin

Radosław Patroniak
Wicelider i jednocześnie beniaminek II ligi, Lech Rypin, boleśnie zweryfikował potencjał kaliskiej drużyny. W dotychczasowych meczach podopieczni Sławomira Majaka stracili tylko trzy bramki. W sobotę natomiast Artur Melon musiał wyciągać piłkę z siatki aż pięć razy...

Inna sprawa, że jeden mecz nie może decydować o obliczu drużyny. Jeśli kaliszanie szybko zapomną o pogromie, to w następnym meczu znów ich defensywa może być zaporą nie do przebycia. Ponadto czasami byw a tak, że limit szczęścia wyczerpuje się w kilku meczach, a w tym jednym pech panoszy się na całego. Być może tak właśnie było w starciu Calisii z ekipą z Rypina.

Gospodarzom skrzydła podcięła sytuacja z 9 min, kiedy to obrońcy stali jak zamurowani przy strzale Pawła Tabaczyńskiego. Podobnie zresztą niewiele zrobili, by przeciąć dośrodkowanie Mateusza Fredyka. Tak szybko zdobyta bramka w jakimś stopniu ustawiła spotkanie. Miejscowi musieli się odkryć, a rywale mieli wielkie pole do popisu w kontrach.

Zamiast wyrównującego gola kibice zobaczyli więc drugie trafienie dla Lecha. Fredyk z Tabaczyńskim zamienili się rolami. Ten drugi tym razem dogrywał, a ten pierwszy po uderzeniu głową trafił do siatki. Nadzieje w serca kaliskich fanów wlał najskuteczniejszy w tym sezonie Patryk Klofik. Jego kontaktowy gol ożywił ofensywę Calisii, ale niestety tylko na chwilę. Jeszcze przed przerwą sytuację sam na sam wykorzystał Tabaczyński i goście schodzili do szatni w znacznie lepszych humorach.

Po zmianie stron nasi piłkarze nie byli już w stanie odwrócić losów spotkania. Zamiast sytuacji bramkowych mieli mnóstwo strat i niepotrzebnych fauli. Po jednym z nich z boiska wyleciał Tomasz Szczepan za ostry faul na Jakubie Bojasie. Calisia kończyła mecz w dziesiątkę i straciła kolejne dwie bramki. Najpierw hat-tricka skompletował Tabaczyński po bilardowej akcji w polu karnym, a w ostatniej minucie wynik strzałem z woleja ustalił Bojas. Trener Majak robił, co mógł, ale tym razem zmiennicy byli równie bezsilni jak ich koledzy z wyjściowego składu.

Bramki: Klofik 32 - Tabaczyński 9, 38, 56, Fredyk 20, Bojas 90.Calisia: Melon - SzepetaI (53 Ciesielski), FechnerI, Stachurski, Wiącek, Wandzel (62’ Józefiak), SzczepanI, KowalI, Mokwa, KlofikI, Drężewski (68 Wróbel).

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski