Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatycznie brakuje pieniędzy na chemioterapię

Danuta Pawlicka
Szpital im. Strusia w Poznaniu, który dramatycznie wołał o pieniądze na chemioterapię, nadal ma ten sam problem finansowy. Ponad milion złotych wsparcia, jakie w tych dniach otrzymał z funduszu zdrowia, nie załatwia sprawy. Chemioterapia drożeje w zastraszającym tempie, coraz częściej brakuje na nią pieniędzy, a lekarze nie chcą występować w roli sędziego rozdającego zdrowie i życie.

- Nasz szpital otrzymał z Wielkopolskiego Oddziału NFZ 1,1 mln złotych na leki i hospitalizację na Oddziale Hematologii, ale ta kwota nie jest wystarczająca i nie może być przeznaczona na programy terapeutyczne chłoniaków - mówi Stanisław Rusek ze Szpitala im. Strusia.

Pieniądze, które już zostały przekazane, nie zmieniają trudnej sytuacji, o której pisaliśmy kilka dni temu. Nad 38-łóżkowym oddziałem, gdzie leczy się chłoniaki i szpiczaki (nowotwory krwi), wisi dług powstały w zeszłym roku i on nie zniknął, a cała hematologia jest już zadłużona na ponad 2 mln zł.
Chorzy, do których dotarła informacja o kłopotach szpitala, a czekają na leczenie w nim, wpadli w popłoch. - Czy mam rozumieć, że moja dorosła córka, która tydzień temu dowiedziała się o chorobie, nie będzie leczona? Z tym pytaniem zatelefonował do redakcji przerażony ojciec chorej kobiety.
Takiej groźby nie ma dzisiaj. Mamy zapewnienie, że każda osoba prawidłowo zdiagnozowana zostanie przyjęta, chociaż pieniędzy na tego rodzaju leczenie nadal nie ma. Lekarze jeszcze nie rezygnują z walki, która polega na nieustannym tłumaczeniu i przekonywaniu wielkopolskiego funduszu zdrowia o potrzebie finansowania onkologicznej terapii.

Poznańska hematologia przy ul. Szkolnej jest jedyną tego typu placówką w regionie, gdzie leczy się pewne typy chłoniaków i szpiczaków. Stąd nie ma dokąd odesłać chorego i dlatego planowane jest kolejne spotkanie w funduszu, na którym lekarze przedstawią programy i powtórzą swoje argumenty.

Z informacji Wielkopolskiego Oddziału NFZ wynika, że nie ma tyle pieniędzy, aby wystarczyło dla wszystkich szpitali, w których pracują onkolodzy i stosuje się chemioterapię. W 2008 roku było tak leczonych w Wielkopolsce 8035 osób, a w zeszłym roku już 9185. Ten rok zapowiada się jeszcze gorzej. Średni koszt przykładowej chemii stosowanej przy chłoniaku złośliwym przekracza 17 tys. zł, a jeżeli pacjent jest objęty specjalnym programem - 60 tys. zł. Leki onkologiczne podawane przez hematologów nie są najdroższe. Zdarza się, że cena, jaką trzeba zapłacić za uratowanie życie i utrzymanie chorego przy życiu, dochodzi do 10 tys. zł miesięcznie. Nikt wtedy nie liczy, że tak będzie do końca życia pacjenta, bo zaprzestanie terapii, oznacza tylko jedno...

- Musimy komisyjnie podejmować dramatyczne decyzje, zwłaszcza wtedy, gdy opiniujemy podanie chemioterapii niestandardowej, nowej i coraz droższej - mów dr med. Szczepan Cofta, dyrektor do spraw leczniczych Szpitala Przemienienia Pańskiego, który do dzisiaj ma niezapłacone rachunki na kwotę 19 mln zł (10 mln to faktury zeszłoroczne).

Fundusz ma 5 mln zł dodatkowych pieniędzy na chemię dla wszystkich. Nowe leki niosą życie lub je przedłużają. Teraz więc lekarz musi decydować, kogo ma ocalić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski