Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eksperci: Najważniejsze, aby zwycięzcy liczyli

Monika Kaczyńska
Prof. Wacław Jarmułowicz, Instytut Nauk Ekonomicznych WSB
Prof. Wacław Jarmułowicz, Instytut Nauk Ekonomicznych WSB archiwum
Większość propozycji zmian w gospodarce oznacza dla budżetu poważne koszty. Propozycje największych partii politycznie są realne, ekonomicznie mogą okazać się groźne. Co o tym myślą ekonomiści? Rozmowa z prof. Wacławem Jarmołowiczem z Instytutu Nauk Ekonomicznych WSB

Wyższa płaca minimalna, ustalona minimalna stawka za godzinę pracy, wyższa kwota wolna od podatku - to główne propozycje partii politycznych. Możemy mieć nadzieję, że po wyborach zostaną zrealizowane?
prof. Wacław Jarmołowicz:
Trudno jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Mnie, jako wyborcę i ekonomistę cieszy fakt, że przy okazji tych wyborów gospodarka wyraźnie w programach partii zaistniała. Część pomysłów jest ze wszech miar słuszna i realna, inne traktowałbym raczej jako hasła i w mniejszym lub większym stopniu przejaw populizmu.
 

Czego zatem możemy się spodziewać?
prof. Wacław Jarmołowicz:
Na pewno realnym i słusznym postulatem jest wprowadzenie minimalnej stawki za godzinę pracy. Od dawna jestem tego gorącym zwolennikiem i nie uważam, aby takie rozwiązanie mogło w jakikolwiek sposób negatywnie wpłynąć na gospodarkę. Wysokość tej stawki - czy ma to być 12 zł, jak chce Platforma czy 15 zł, jak chce Zjednoczona Lewica, ma mniejsze znaczenie. Uważam jednak, że nie powinien o tym decydować Sejm, a rzecz powinna być ustalana przez Komisję Dialogu Społecznego. Zastąpiła ona Komisję Trójstronną, ale wciąż faktycznie nie działa. I to niedobrze.
 

PiS i Zjednoczona Lewica zapowiadają podniesienie kwoty wolnej od podatku.
prof. Wacław Jarmołowicz;
To z całą pewnością Polacy, zwłaszcza mniej zarabiający odczuliby w portfelach. Jednak trzeba pamiętać, że niesie ze sobą określone koszty. PIT jest drugim po podatku VAT źródłem wpływów do budżetu, trzeba więc dokładnie policzyć koszty tych pomysłów.
 

A wprowadzenie dodatkowego progu podatkowego dla najlepiej zarabiających? To także propozycje PiS i Lewicy.
prof. Wacław Jarmołowicz:
Tu bym dyskutował. Pytanie, czy faktycznie mamy już ludzi na tyle zamożnych, by należało ich karać za zbyt wysokie zarobki, jeśli nie inwestują. Bardziej martwi mnie to, że to znów bardziej majstrowanie przy istniejącym systemie podatkowym niż jego zmiana. Tę proponuje np. Nowoczesna, choć stawka 3 x 16 proc.: VAT, PIT i CIT wydaje się założeniem zbyt optymistycznym, by było realne

 

Rozmowa z prof. Stanisławem Gomułką, głównym ekonomistą Business Centre Club
 

Partie prześcigają się w obietnicach, także o charakterze gospodarczym. PiS proponuje podwyższenie kwoty wolnej od podatku do około 6,5 tys. zł, Zjednoczona Lewica do 21 tys. zł, Korwin - docelowo likwidację podatku od dochodów osobistych w ogóle.
prof. Stanisław Gomułka
: Nie zajmowałbym się propozycjami gospodarczymi małych partii. Nawet jeśli wejdą do Sejmu i tak nie będą miały dość siły przebicia, by swoje koncepcje zrealizować. Można potraktować je wyłącznie jako hasła.
 

Realnie więc konkurują programy PO i PiS. Ten ostatni obiecuje znacznie więcej.
prof. Stanisław Gomułka:
I to właśnie mnie niepokoi. Propozycje PiS - począwszy od podwyższenia kwoty wolnej od podatku, przez dopłaty na każde dziecko są bardzo kosztowne. My, jako państwo, całkiem niedawno wyszliśmy z procedury nadmiernego deficytu. Racjonalne byłoby więc na dłuższą metę zwiększać wpływy i ograniczać wydatki. W programie PiS nic nie zapowiada takiego podejścia.
 

PiS planuje także wprowadzenie podatku od supermarketów i banków.
prof. Stanisław Gomułka:
A także uszczelnienie systemu podatkowego. Tyle że nie sposób oszacować, jaki będzie efekt tych działań. Generalnie, jeśli wygrałoby podejście „najpierw uszczelniamy, później wydajemy”, byłoby wszystko w porządku. Jeśli wydatki nastąpią, nie bacząc na wpływy, będzie niebezpiecznie.
 

PO zapowiada za to likwidację składek na ZUS i NFZ i włączenie wszystkiego w podatek PIT.
prof. Stanisław Gomułka:
To rewolucja pod wieloma względami. Koszty dla budżetu są szacowane na 10 mld zł. Zyskaliby na tym zarabiający najmniej - na poziomie płacy minimalnej lub niewiele więcej. Ci z dochodami w przedziale trochę poniżej od średniej krajowej, a ok. 30 tys. zł miesięcznie nie poczuliby różnicy. Większe obciążenia spadłyby na zarabiających najwięcej.
 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski