Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Estończycy odcięci od kasy. Pozwali komornika

Agnieszka Świderska
Prokuratura i komornik uratowali miliony złotych, które miały trafić na konto estońskiej spółki, którą śledczy zajmują się w związku z podejrzeniem serii wyłudzeń na podstawie fikcyjnych weksli. Estończycy pozwali komornika o odszkodowanie.

Śledztwo poznańskiej Prokuratury Apelacyjnej w sprawie podejrzenia wyłudzenia przez estońską spółkę Andvens Invest OU 10 mln złotych na podstawie fałszywych weksli i fikcyjnego sądu arbitrażowego wciąż jest w toku.

Tymczasem Estończycy złożyli w sądzie pozew przeciwko komornikowi, który wstrzymał egzekucję z kont pięciu kolejnych firm. O jakie pieniądze chodziło? Tylko jeden tytuł wykonawczy był wystawiony na 3,4 mln złotych. I takich pieniędzy spółka z Tallina zażądała w pozwie od komornika w ramach odszkodowania za bezpodstawne, ich zdaniem, wstrzymanie czynności.

W dodatku nie zwrócił im tytułów wykonawczych, które przekazał do prokuratury. Mając je w ręku, mogliby je wysłać do innego komornika, a tak nie mają ani pieniędzy, ani możliwości ich ściągnięcia. Robert Śron, komornik ze Śremu, swojej decyzji w najmniejszym stopniu nie żałuje.

- Wstrzymałem egzekucje po telefonie z prokuratury, która zadziałała w tej sprawie wyjątkowo szybko - mówi Robert Śron. - To ona uratowała te pieniądze. To prawda, że egzekucje wstrzymałem na własną odpowiedzialność. Nie mogłem jednak zrobić inaczej.

Pozew przyjął ze spokojem.

- Nie wierzę w to, żeby w świetle tych okoliczności, które są już znane, jakikolwiek sąd przyznał im to odszkodowanie - mówi komornik.

Do procesu raczej jednak nie dojdzie, gdyż Estończycy nie wnieśli opłaty w wysokości 100 tys. złotych.
- Moim zdaniem od początku nie mieli takiego zamiaru i wcale nie chodziło im o to, żeby doprowadzić do procesu - mówi Robert Śron. - Odbieram ten pozew jako próbę nacisku. Może liczyli na to, że przestraszę się samej sumy, której zażądali jako odszkodowania.

Tytuły wykonawcze, których nie oddał Estończykom, prokuratura zabezpieczyła jako dowody rzeczowe w sprawie. To z kolei rozwiązuje mu ręce: skoro nie ma tytułów w aktach, to zgodnie z prawem taką egzekucję można uznać za niedopuszczalną.

O ile jego zdaniem poznańska prokuratura zdała w tej sprawie egzamin, to oblały go sądy okręgowe, głównie warszawskie, które wyrokom fikcyjnego sądu polubownego nadały klauzulę wykonalności. Jego zdaniem, Estończycy liczyli właśnie na inercję sądów. I niestety, nie zawiedli się.

Innego zdania jest sędzia Bartłomiej Przymusiński, który orzeka w poznańskim sądzie gospodarczym.

- Sąd nie ma możliwości wykrycia oszustwa - mówi sędzia Bartłomiej Przymusiński. - Jego rola ogranicza się jedynie do oceny formalnej poprawności złożonych dokumentów. To nie jest proces karny, w którym wzywa świadków. Nie ma nawet możliwości zapytać drugiej strony, co ona na to. Tak zdecydował ustawodawca.

Estończycy swoją metodę wypróbowali już wcześniej u siebie. Sądy arbitrażowe działają tam na podobnej zasadzie co w Polsce: każdy może je powołać. Wszystkie wyroki nakazujące polskim spółkom zapłatę podpisał jeden i ten sam arbiter, który jako prawdziwy sędzia został skazany za korupcję.

Czy wyroki wydane przez przestępcę powinny być w ogóle honorowane? Czy w ogóle wyroki takich jednoosobowych sądów powinny być traktowane poważnie?
- Na Zachodzie większość sporów pomiędzy przedsiębiorcami jest rozstrzyganych właśnie na zasadzie arbitrażu z pominięciem sądownictwa państwowego - mówi sędzia Bartłomiej Przymusiński. - Dążymy do tego samego, a to oznacza dużą elastyczność w powoływaniu sądów polubownych. Nie warto wylewać dziecka z kąpielą z powodu jednostkowego przypadku. Równie dobrze można sfabrykować wyrok zwykłego sądu. To nie znaczy jednak, że nic nie można zrobić.

Przepisem, który mógłby pokrzyżować plany oszustom, byłaby możliwość wstrzymania egzekucji przez dłużnika w momencie, gdy komornik podjął już pieniądze z jego konta, a jeszcze ich nie przelał na konto wierzyciela. Teraz musi to zrobić w ciągu czterech dni i nic nie może tego wstrzymać, nawet złożenie skargi.

Ten okres można byłoby wydłużyć na przykład do dwóch tygodni. Złożenie takiego wniosku byłoby jednak obarczone surową sankcją w przypadku, gdyby okazał się bezzasadny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski